Prolog

69 9 3
                                    


Spanie było, jest i będzie ważną częścią życia każdego człowieka. Spoczynek na klawiaturze jednak nie było zbyt popularną praktyką kiedykolwiek, toteż zdziwienie budzącego się ze snu, do którego złożył się na takowym przedmiocie było nieopisane, gdy wyrwawszy się z drzemki stwierdził, że jego twarz nabrała wzoru w kratkę. Pogładziwszy się po poszkodowanym policzku stwierdził, że spał tak już od dłuższej chwili. Będący jednym z dwóch źródeł światła w pokoju elektroniczny zegar wskazywał godzinę 3:31. Drugim źródłem był monitor, na którym widniał wielostronicowy zapis losowych znaków będących bezbłędną transkrypcją snów naszego protagonisty. Chłopak ów, zobaczywszy to postmodernistyczne dzieło literatury rzucił kilkoma nieeleganckimi słowami i bezmyślnie zaczął naciskać „backspace". Gdy tylko jego umysł wybudził się do poziomu użyteczności, a palec zaczął drętwieć po prostu zaznaczył cały tekst i bezmyślnie go zdezintegrował. Przezwyciężywszy te przeszkody wstał od biurka i rozejrzał się po swoim pokoju, jakby go widział po raz pierwszy. Beznadziejne oświetlenie nie pozwoliło mu docenić stworzonego przez siebie artystycznego nieładu, który zdominował jego przestrzeń życiową. Poczuł jednak sztukę na własnej skórze, gdy jego noga natrafiła na przypadkowo położone na środku pokoju pudełko. Niesforny przedmiot ujechał mu spod nogi i tylko niezwykła zręczność, wypracowana godzinami siedzenia z padem w ręku pozwoliła mu zachować równowagę, chroniąc nie tylko siebie przed upadkiem, ale również domowników, przed strasznym losem bycia wybudzonymi ze swojego błogiego snu. Z całą swoją miłością do sztuki posłał kopniakiem pudełko w kąt i podszedł do okna w celu wyjrzenia na zewnątrz i może dojrzenia czegoś niezwykłego. Bezgwiezdna noc nie ułatwiała mu tego w żadnym stopniu. Wręcz przeciwnie. Po blisko minucie zniechęcony bezcelowością tego czynu uchylił okno i wpuścił do pokoju nieco przyjemnego, kwietniowego powietrza. Teraz, gdy zadbał już o stały dopływ tlenu mógł bez wyrzutów sumienia wrócić na swoje krzesło, założyć słuchawki i wrócić do swoich spraw. Ze strachem jednak stwierdził, że pozostał sam, a na kanale od kilku godzin rozlegało się wyłącznie jego chrapanie. Sam serwer świecił pustkami, z tylko jednym kanałem nadal pełnym po brzegu. Zapewne chłopaki dali się ponieść rajdowaniu, albo czemuś innemu. Nie zamierzał dłużej pozostawać na tym serwerze, lecz zasady dobrego wychowania nakazywały mu się pożegnać. Kliknął dwukrotnie na „Kanał 6" i natychmiast przywołała go symfonia krzyków.

- Uwaga na ogon – krzyczał jeden.

- Grupa druga odciągnąć pisklaki – wydzierał się drugi.

- Ty biegnij do środka, ty też biegnij do środka, cała grupa pierwsza do środka. Nie ważne co się stanie, nie stójcie w jednym miejscu! – rozkazywał obdarzony przepięknym głosem sfrustrowanego dwunastolatka lider. 

Chłopaki najwidoczniej zajęci byli swoimi sprawami tudzież nasz protagonista nie zamierzał im przeszkadzać. Wyrzucił tylko z siebie standardowe „trzymajcie się miśki" i rozłączył się. Nie myślę trzeźwo. Cholera, ja nawet nie myślę. Myśli które go nachodziły były ucieleśnieniem najstraszniejszych koszmarów. Teraz zaczął sobie uświadamiać, w jak nieciekawej sytuacji się znajduje. Jest środek tygodnia. W tygodniu ludzie w jego wieku chodzą do szkoły, a kolejne stymulowanie choroby spowodowane graniem przez pół nocy byłoby podejrzane. Sen jedynym rozwiązaniem na wszelkie problemy – pomyślał. Fakt, kilka dodatkowych godzin odpoczynku by mu się przydało. Zrzuciwszy połowę książek oraz świeżo upranych i złożonych przez jego kochaną rodzicielkę ubrań, władował się do łóżka i starał się zasnąć. I tu pojawił się problem. Zamiast, jak każdy zdrowy chłopak, rozmyślać o ważnych dla światowej równowagi tematach takich jak biusty koleżanek czy powszechne bezguście przeciętnego człowieka względem muzyki, on zaczął rozmyślać o tematach „poważnych" i innych tego typu pierdołach. Nie dawało mu to spokoju. Przewracał się z boku na bok bijąc się z myślami. W końcu dał za wygraną i zaczął rozmyślać o przyjemniejszych, łatwiejszych do przyswojenia i dużo ważniejszych dla swojego życia rzeczach. Nie wiedział kiedy zasnął, jak w sumie każdy komu się kiedykolwiek to udało. Nie wiedział jeszcze jak bardzo popierdzielone może stać się jego życie gdy będzie wtykał nos w nie swoje sprawy. Nie wiedział jak bardzo jest szczęśliwy pozostając zwyczajnym nedrem, który zamiast okien ma monitory. Nie wiedział, że może przyjść dzień, kiedy jego decyzje będą miały wpływ nie tylko na niego, ale i na innych. Na razie spał z przeświadczeniem, że jego życie jest zwykłe, proste, ale na swój sposób piękne w swojej prostocie. Życie, jak to życie jednak ma to do siebie, że w końcu i tak pierwsze kopie w dupę...

NerdologiaWhere stories live. Discover now