*4 września, sobota*
Ze snu obudziły mnie promienie słoneczne, które wpadały do pokoju przez niezasłonięte okna. Przekręciłam się na bok i zobaczyłam, że druga połowa łóżka jest pusta. Dlaczego Ashton zawsze musi zrywać się z łóżka tak wcześnie? Spojrzałam na zegarek stojący na szafce nocnej. Była dopiero godzina jedenasta. Przeciągnęłam się na łóżku i postanowiłam wstać.
Leniwymi krokami udałam się do kuchni, a że dom Asha był jednopiętrowy to nie musiałam się dużo nachodzić.
Gdy byłam już przy samym wejściu do kuchni poczułam przepiękny zapach pieczonych tostów.
Wychyliłam głowę zza rogu, a moim oczom ukazał się Ashton. Był ubrany w jak zwykle czarne rurki oraz czarną koszulkę bez rękawów i czarne krótkie Converse. Stał tyłem do mnie i przyrządzał śniadanie.-Dzień dobry -weszłam do kuchni, a Irwin odwrócił się w moją stronę z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Dzień dobry. Jak się spało? -spytał stawiając przede mną na stole tosty i ciepłą herbatę.
-Bardzo dobrze. Masz strasznie wygodne łóżko. Kiedy w ogóle poszliśmy spać? -podrapałam się po karku.
-Usnęłaś na trzecim filmie jaki oglądaliśmy -zaśmiał się.
-Ale dobrze mi się spało - stanęłam a palcach i przeciągnęłam się. Uśmiechnęłam się lekko w jego kierunku.
Usiadłam przy stole i zaczęłam się zajadać posiłkiem.
-Co chcesz dzisiaj robić? -zapytał odwzajemniając mój uśmiech.
-Może zakupy w centrum? -zasugerowałam.
-Brzmi nieźle -powiedział.
-Tylko nie mam co na siebie włożyć -zaśmiałam się.
-Przecież spodenki i buty masz, a koszulkę to ja ci jakąś dam -powiedział, wzruszając ramionami.
Po piętnastu minutach gdy talerz i kubek miałam pusty odniosłam go do zlewu i poszłam na górę się oporządzić.
Wyjęłam z szafy Irwina czarną koszulkę z Guns N' Roses i zabrałam swoje wczorajsze rzeczy razem z kosmetyczką do łazienki. Po piętnastu minutach byłam umalowana i ubrana. Chwilę potem Ash wszedł do pokoju.
-Gotowa? -spytał.
-Jak nigdy -wzięłam swoją torebkę i zamknęliśmy pokój.
-Gdzie twój tata?
-Pojechał po nowe części do warsztatu i wróci po południu. Jedziemy autobusem czy autem? -pociągnął mnie za rękę.
-Autobusem -odpowiedziałam.
-Dobrze -wyszliśmy w domu i poczekałam na Irwin'a, żeby mógł zamknąć drzwi.
-Możemy już iść -dołączył do mnie i zaczęliśmy kierować się na przystanek autobusowy.
Przez minutę szliśmy w ciszy, aż Ashton postanowił się odezwać.
-Jak ci idzie w szkole?
-Wszystko dobrze, oprócz tego zasranego angielskiego -powiedziałam.
-Co jest z nim nie tak? To jeden z łatwiejszych przedmiotów -zasugerował.
-Według mnie nie. Ta gramatyka, lektury, pisemne wypowiedzi to nie dla mnie -stanęłam w miesjcu, gdy dotarliśmy na przystanek.
Nie musieliśmy czekać długo, ponieważ chwile później przyjechał autobus, który zawiózł nas prosto do centrum.
Po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu.
CZYTASZ
Teacher|| Horan
RandomEmily Phelps to szesnastoletnia uczennica liceum. Nie wyróżnia się za bardzo z tłumu, ale też nie jest szarą myszką. Ma kilku znajomych. Dobrze radzi sobie z ocenami, ale najgorzej z angielskim. Jednak czy zachowanie Emily się zmieni gdy do szkoły p...