It's simple

15 1 0
                                    

Var neyma Setyateh.

Co to mogło oznaczać? Eric znów nawiązał całkowity kontakt wzrokowy z istotą, lecz po chwili z transu wybudziła go, szukająca go i wykrzykująca jego imię, Melanie
-Panie King! Panie King!

Przestała krzyczeć, gdy Eric złapał ją za ramię i wskazał palcem na kreaturę. Wreszcie można było się jej przyjrzeć , ponieważ nadal stała bez ruchu jak wryta.

Była bardzo wysoka, sięgała ok. 2,5 metra. Wyglądała z pozoru jak zwykła kobieta ubrana w jakiś cosplay (no, może ten wzrost trochę obalał tę teorię). Miała umięśnione, długie nogi, odziane z czarne bojówki. Na stopach miała wojskowe glany. Idąc w górę, miała na sobie kurtkę z dużą ilością pasków, ćwieków i innych metalowych ozdóbek. Pod kurtką widniała czarna koszulka z jakimś nadrukiem. Czyli pozaziemskie istoty też potrafią się ubrać. Jej szyję przyozdabiała obroża z ćwiekami. Wyglądała jakby dopiero co wyrwała się z jakiegoś koncertu metalowego. Jej twarz była w połowie zakryta przez maskę zrobioną z jakiegoś bardzo twardego, szarego materiału, która miała po bokach wystające rurki. Przypominała trochę maskę przeciwgazową. Oczy istoty prawdopodobnie były białe z czarnymi obwódkami, jednak tylko miało taki kolor, drugie zaś było niebieskoślepe. Istota miała ciemnoturkusowe (prawie czarne, jednak kolor turkusowy lekko się przebijał, że był widoczny) włosy średniej długości z lekko opadającymi pasmami włosów wychodzących z grzywki skierowanej na prawą część twarzy. W uszach i na twarzy istoty widniała spora ilość kolczyków, dość mocno widocznych przy jej jaśniutkiej (prawie, że białej) cerze.
Jednym słowem, byłaby z niej całkiem urodziwa dziewczyna. Gdyby nie jeden malutki problem.

Melanie była zdziwiona jak szybko Ericowi udało się okiełznać istotę. Oczywiście wiedziała, że ma on takie zdolności, ale nie sądziła, że pójdzie tak łatwo.
-Panie King, niech pan lepiej pójdzie ze mną. - zaczęła Melanie - Cały tłum opanowany, będzie można bezpiecznie przenieść kreaturę do izolatki. Hans, zajmij się nią!

Po usłyszeniu ostatniego zdania, Eric stanął tuż przed istotą, plecami do niej, próbując przekazać, że nie powinni z nią nic robić.

-Ani mi się ważnie jej dotknąć. - powiedział zdenerwowanym tonem głosu - Za dużo te wasze zaangażowanie umysłowe przyniosło zagrożeń. Przez te badania naraziliście nie tylko wiele osób na śmierć, ale także mogliście skrzywdzić ją. Wskazał palcem za siebie Musicie przestać myśleć, a nauczyć się czuć.
Po tym, gdy skończył swą wypowiedź, Eric ochłonął , próbując ciągnąć to dalej.
-Wy...nie możecie...

Nie dokończył, bo poczuł, że po jego policzku spływa pojedyncza łza
Melanie nie wiedziała zbytnio jak zabrać się za tę sytuację, więc próbując jedynie wszystko załagodzić, zabrała głos.

-Dobrze więc. Co możemy zrobić, aby był pan zadowolony?
-Na pewno macie tu jakiś przytulny pokój - odpowiedział spokojnym już tonem starzec - w którym można sobie usiąść w ciszy. Tam się udamy, dopiero wtedy będziemy poważnie rozmawiać.

Melanie przytaknęła i już kierowała się w stronę drzwi prowadzących do windy, ale Eric dodał jeszcze
-Ona idzie z nami - znów wskazał palcem na istotę.

Dziewczyna niechętnie, lecz zgodziła się, aby kreatura im towarzyszyła.

Udali się więc w kierunku pomieszczenia, w którym naukowcy przebywają, gdy chcą wypić kawę, porozmawiać w spokoju, odpocząć od zajęć. Niespodziewanie natrafili tam na Jurija.
-O, witajcie. - zaczął rozmowę Rosjanin - Jakieś ciekawe wieści z badań są?

Po wypowiedzeniu tego zdania do pokoju weszła istota. Jurij otwarł szeroko usta, jego oczy w momencie stały się ogromne. Bał się jej. Cofnął się gwałtownie, lecz na jego nieszczęście potknął się o leżący na ziemi kubek niedopitej kawy. Przewrócił go, czym wylał resztki kawy i sam się na nich poślizgnął, uderzając się przy tym w potylicę o kant stolika kawowego.

Padł nieprzytomny na ziemię. Wszyscy sparaliżowani strachem nie potrafili nawet do niego podejść. Patrzyli tylko z paniką w oczach na leżącego na ziemi Rosjanina.

Zdarzyło się jednak coś niespodziewanego. Do ciała naukowca podeszła stanowczym krokiem istota. Inni nawet jej nie powstrzymywali,wątpię, żeby nawet o tym myśleli. Istotą uklęknęła, położyła swą dużą dłoń na klatce piersiowej Suworova, a jej jedno oko zaświeciło czarnym płomieniem. To był chyba jakiś rodzaj pozaziemskiej resuscytacji i leczenia w jednym, gdyż po tym trwającym kilka sekund zdarzeniu, Rosjanin ocknął się i wstał, trzymając się tylko za głowę.

Melanie, Eric i Hans nadal stali jak wryci przyglądając się wszystkiemu. Pierwszy odezwał się Hans.
-Co się właśnie stało?

-Nie wiem - odparła Melanie - ale chyba dobrze, że się stało.

Wszyscy zaczęli już dochodzić do siebie, więc usiedli przy stoliku z zamiarem rozmowy. Nie chcieli jednak rozmawiać o dzisiejszych incydentach, ani o tym w laboratorium, ani o tym sprzed kilku minut. Eric zaczął więc rozmowę.

-W sumie to chciałem tu przyjść, aby porozmawiać o bardzo intrygującej rzeczy. Może was to zaciekawić.
-Słuchamy więc - odparła Melanie.
-Podczas gdy napotkałem istotę, wtedy na korytarzu - kontynuował Eric - to gdy nawiązałem kontakt wzrokowy, usłyszałem głos w głowie, mówiący słowa "Var neyma Setyateh". Wydaje mi się, że moglibyśmy spróbował jakoś to wytłumaczyć. Zgaduję, że ten głos pochodzi od naszej koleżanki, jednak chciałbym się dowiedzieć, co te słowa znaczą.

-No, widzi pan. - zaczął Jurij - To jest język pozaziemski. My się takimi rzeczami nie zajmujemy. Możemy spróbować, ale to zajmie nam lata, nim się czegoś pożytecznego dowiemy.

-Idioci. - oburzył się Hans - Kto wam dał te tytuły doktorów?

-Jak śmiesz się tak do nas odzywać? - krzyknęła urażona Melanie.

-Mogę, jeżeli rzeczywiście jesteście idiotami. - odpowiedział jej Hans - Czego oni was uczą na tych waszych wydziałach. To już mnie uprzedzili, że pracując z jajogłowymi, będę musiał umieć więcej niż zwyczajny żołnierz.

-No więc, masz jakiś pomysł, panie wiem-wszystko? - spytał lekceważąco Jurij.

-A i owszem mam. - odparł Niemiec - Uczyłem się kiedyś o języku pozaziemskim. Okazało się, że takowy nie istnieje, a wszystkie te istoty posługują się jedynie zmienionymi językami pochodzącymi z ziemi. Ich język to sklejka języków ziemskich, tylko niektóre literki zmienione, aby brzmiało to bardziej niezwykle. Pic na wodę.

-Więc jak przetłumaczysz "Var neyma Setyateh"? - spytał Eric.

-To proste. Wystarczy pogłówkować, jakie języki możemy tu znaleźć. Zacznijmy może od początku. "Var"brzmi trochę jak "Wir", co w języku niemieckim oznacza "My". Kolejne jest "neyma". Nie wiem jak wam, ale mnie to się kojarzy z angielskim słowem "name". Wiecie, imię. "Setyateh" to najprawdopodobniej nazwa własna, no po sklejeniu wyrazów wychodzi zdanie "Nasze imię Setyateh". Fakt, troszeczkę zmieniłem strukturę, ale kontekst ten sam.

-Więc jej imię to Setyateh.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 19, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Undetected, unexpectedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz