Rozdział 1

51 4 0
                                    


Nareszczie wracam do Hogwartu! Nie pisałam pamiętnika od trzech lat. W tym roku skończyłam 14 lat, to znaczy, że czwarty raz jadę do Hogwartu. To dziwne, ale mam przeczucie, że coś złego się stanie. Z Draco pisałam całe wakacje. Jesteśmy ze sobą już trzy lata.

We śnie:

Evanna idzie znaną jej drogą, nie wie dokąd. Okazało się, że na spotkanie z Czarnym Panem. To było dziwne. Widziała czarny tatuaż a swojej ręce, który cały czas piekł. Nagle postać krzyknęła:
-Crucio!
A Voldemort zmienił się w Pansy.

Obudziłam się. Ręka cały czas mnie piekła. Cały czas widziałam śmiejącą się złowieszczo Parkinson.

Jestem już w drodze do Szkoły i tego typu rzeczy.
Wchodzimy do Wielkiej Sali. Resztę opiszę po uczcie.

To niemożliwe! W tym roku jedziemy do domów, bo rusałki wodne zbuntowały się przeciwko czarodziejom i wciągają ich do swoich siedzib. Zostają tylko uczniowie biorący udział w turnieju trójmagicznym. Oczywiście głupie przepisy głupio mówią, że w głupim turnieju mogą uczestniczyć tylko osoby, które skończyły 17 lat.
Właśnie teraz się pakuję. Ale jest jeden plus, bo na ferie zimowe i majówkę jadę do Draco.

Na stacji Kings Cross czekała już moja mama.
-Hej-powiedziałam chłodno.
Mama mi nie odpowiedziała tylko przytuliła. Szepnęła mi do ucha:
-Zabrały tatę...
Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. To było straszne.
-Ale, czy nic nie grozi Cerdric'owi?
-Nie bój się, wszystko będzie dobrze. Jeśli chcesz, to możesz zaprosić Draco na tydzień.

Tak trwaliśmy w rozpaczy po tacie. Tacie Cedric'a.

Pewnego dnia, a dzień był raz mokry, a raz suchy Draco zabrał mnie na spacer.
-Zaczekaj Evie, muszę po coś wrócić.
Zostałam całkiem sama. Nagle wlazłam w kałużę.
-No nie! To nowe buty!!!- powiedzialam z rozpaczą w głosie. Nagle poczułam ciśnienie w uszach. Nie wiedziałam co się dzieje. Nagle znów mogłam oddychać, ale byłam przykuta do jakiegoś fotela. Nagle podeszła do mnie jakaś postać (na kształt Avatara) i przemówiła:
-Evanna Black? Uczennica Hogwartu, dom- Slytherin.
-Kim jesteście?- krzyknęłam.
-Och, przepraszam. Jesteśmy nimfami wodnymi, a ty od dzisiaj jedną z nas. Twoim zadaniem jest pilnowanie raf wodnych. Co wieczór masz śpiewać im kołysanki, aby odbijały prądy fal.
Zostałam zamknięta w bańce wodnej z jakimś żywym glutem. (xD)

Rano obudziłam się z pragnieniem, aby byl to jedynie sen. Jednak nie udało mi się wstać, jakby nogi przyrosły mi do ziemi. Tak poniekąd było. Zamiast nóg miałam coś na kształt ogona. Krzyknęłam:
-Halo, czy ktoś mnie słyszy?!
-Ja cię słyszę! - odpowiedział mi ten sam glutek, któremu miałam śpiewać.
-Czym ty jesteś?!
-Ja jestem Kyane, a ty jesteś moją opiekunką.

Po mojej prawej stała (?) dziewczyny taka jak ja. Głaskała swojego glutka. Nie wiem co to jest.
-Ooo, nowa się obudziła?- powitała mnie
-Nowa ma imię- Evanna.
-A stara -Becky.
-Możesz mi powiedzieć z czym tu jesteśmy.- pokazałam palcem na glutka.
-Aaa, oni? To są urocze stworzonka zwane Mórzkami. One stanowią podstawę dla morza. Są bardzo sympatyczne. O ile wiem, to opiekujesz się Kyane.
-Tak. Mam kilka pytań. Czy będąc tu będziemy coś jeść? Czy da się stąd wyjść?
-Jemy bardzo rzadko, ale niedługo przestaniesz czuć głód. Po co chcesz uciekać? Teraz jesteś nimfą i to twoja chluba.-oburzyła się.

Dlaczego mam tak dziwne życie?

Evanna- Inna Niż InniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz