2.

277 17 1
                                    

***Lara***

Wyjechałam trzy dni temu, dojechała bym w jedną dobę jednak doświadczenie kazało mi zrobić postój, aby przespać się i mieć siłę na ewentualne rozwalenie kilku potworów. Wreszcie dojechałam na miejsce. Zapukałam do drzwi, ale nie usłyszałam odpowiedzi. Nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Okazało się że dom Adama był pusty. Nikogo, ani jednej żywej duszy, choć w sumie biorąc pod uwagę moją pracę to nie najlepsze sformułowanie. Postanowiłam poczekać na kogoś tu w domu.

Byłam tu już z dwie godziny i ciągle nikt nie przyszedł. Postanowiłam pójść zapytać się sąsiadów, czy wiedzą coś na temat tego gdzie jest mój brat.

Zapukałam do drzwi domu najbliżej. Otworzyła je siwa kobieta średniego wzrostu. - Dzień dobry, czy wie pani może kiedy wrócą Milliganowie?

- Nie wrócą - odpowiedziała mi kobieta ze smutkiem w głosie.

- Co? A wie pani może gdzie są? Bo Adam to mój brat i chciała bym go w końcu poznać.

- Wejdź może do środka - zaprosiła mnie kobieta i poprowadziła do pokoju w którym na kanapie siedziała młoda kobieta o czarnych kręconych włosach za łopatki i niezwykle niebieskich oczach. Ubrana była w flanelową koszulę i ciemne jeansy, a cały strój ozdabiał błękitny naszyjnik podkreślający kolor jej oczu.

Kobieta, która mnie wpuściła usiadła na fotelu, a mi pokazała miejsce obok brunetki.

- To co jest z moim bratem? - zapytałam, a starsza kobieta westchnęła.
- Wczoraj był pogrzeb jego i waszej matki - powiedziała kobieta.
- Jego matki - mruknęłam - Co się stało?

Matkę znaleziono, właściwie szczątki matki, znaleziono w szybie wentylacyjnym znajdującym się pod łóżkiem, ciała Adama nie odnaleziono - stwierdziła kobieta, która do tej pory się nie odzywała. - Policja nic nie mówiła, bo nie jestem członkiem rodziny, ale pewnie i tak nic nie mają. Jak zwykle. A poza tym też jestem tutaj w tej sprawie - wyjaśniła brunetka. - I tak w ogóle jestem Ibbie - wyciągnęła rękę, którą ujęłam.

- Lara - powiedziałam. - Czyżby długie imię, którego nie lubisz?

- Taaa niestety.

-A wracając do sprawy, czy widziała pani coś dziwnego zanim to wszystko się stało? - Tak, musiałam zapytać. Łowcy już tak mają.

- Nic nadzwyczajnego - powiedziała właścicielka mieszkania. - No pomijając dwóch chłopaków kilka dni przed zaginięciem chłopaka.

- Jak wyglądali? - zapytałyśmy jednocześnie.

- Jeden był wysoki z przydługimi włosami, a drugi nieco niższy, choć nadal wysoki z krótkimi włosami. Obaj ciemny blond - na słowa starszej kobiety coś sobie przypomniałam. Sięgnęłam do kieszeni i wyciągnęłam dokumenty wraz ze zdjęciami moich braci. Pokazałam je kobiecie.

- To oni? - zapytałam.

- Tak. Zna ich pani?
- Można tak powiedzieć - mruknęłam.

- Dziękuję za wszystkie informacje - uśmiechnęłam się tym samym profesjonalnym uśmiechem, którego używa każdy łowca podając się za federalnych, po czym wyszłam z mieszkania. Zanim jednak zdążyłam dojść do samochodu dogoniła mnie Ibbie.

***Ibbie***

- Dziękuję za wszystkie informacje - Lara uśmiechnęła się sztucznym, ale wyćwiczonym do perfekcji uśmiechem, po czym wyszła z mieszkania. Zwykle ludzie w takiej sytuacji powinni być smutni, albo chociaż zdezorientowani, ale ona... To nie był pierwszy raz kiedy spotyka się ze śmiercią. Dla niej jest to coś normalnego.

- Ja też dziękuję - założyłam swoją dobrze skrojoną marynarkę i pobiegłam za Larą. Kierowała się w stronę granatowego Dodge'a.

- Kim ty jesteś? - zapytałam prosto z mostu, ale, co chyba rodzinne, nie dałam jej dojść do głosu. - Masz zbyt płynne i zdecydowane ruchy jak na zwykłego cywila, jednak po postawie stwierdzam, że nie byłaś w wojsku. Ślady prochu na dłoni świadczą o używaniu broni palnej. A sądząc po zachowaniu śmierć nie jest ci obca. Nie jesteś żołnierzem, ani żadnym innym mundurowym, więc kim ty do cholery jesteś?!

- Jestem siostrą Adama. Mamy wspólnego ojca, ale... - wyciągnęła z kieszeni legitymacje federalnych.

- Fałszywka - stwierdziłam, po jednym zerknięciu na dokument.

- Co? Jak ty to? - pewność siebie dziewczyny wyparowała w chwili wypowiedzenia tych słów.

- Papier - stwierdziłam.

- Co? - zapytała, a ja westchnęłam.

- Orginalne legitymacje są zrobione z innego papieru - Lara zrobiła wielkie oczy na moje słowa, po czym kiwnęła głową na znak zrozumienia.

- Zwykle to działa - powiedziała lekko zmieszana.

- Chodź, sprawdzimy co policja wie na temat twojego brata.

- Może być mały problem. W danych osobowych nie ma nazwiska naszego ojca, więc według prawa nie mam z nim nic wspólnego.

- Nie wydadzą ci dokumentów... - mruknęłam do siebie.

- Sprawdzałam wczoraj policyjne serwery. Nie zaktualizowali danych. Nie było aktu zgonu jego matki, ani nie uznano go za zaginionego - powiedziała.

- Skąd miałaś do nich dostęp? - zapytałam, bo nie spodziewałam się tego po tej dziewczynie.

- Zhackowałam - wzruszyła ramionami. - W sumie nie całkiem sama, tylko z drobną pomocą. No ale... - przerwała na chwilę. - Nie wiadomo, kiedy zaktualizują dane. Póki co, mają je tylko ci na komisariacie.

- W takim razie idziemy na komisariat - powiedziałam z, jak to mówią, psychopatycznym uśmiechem na twarzy. Kiedyś mnie zamkną za niego w psychiatryku.

Zaczęłam kierować się w stronę mojego samochodu, ale nagle zatrzymał mnie głos blondynki:

- Ale jak chcesz się tam dostać? Sama powiedziałaś... - zaczęła, ale jej przerwałam.

- Kto mówił, że to ja mam się tam dostać? - powiedziałam wsiadając do mojego pięknego samochodu. Lara wsiadła do równie pięknego klasycznego samochodu zaparkowanego przede mną i ruszyłyśmy na komisariat.

_____________________

Dzięki dla Atorod14 (współtwórczyni tego op) za "Mam kolejny dialog" o 3 w nocy... xD

Superlock || SPN & SHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz