6.

190 15 0
                                    

***Ibbie***

Siedziałam przed laptopem kiedy do mieszkania weszła trójka Winchesterów.

-Gdzie jedziecie? zapytałam chłopaków

-W sensie?-zapytał bystrzejszy i wyższy z braci

-W sensie, że po każdej sprawie jak was śledziłyśmy to znikaliście nam z radaru. Ustaliłam tylko że kierowaliście się do Kansas. Pytam gdzie.

-Lawrence-odpowiedział a ja wpisałam miejscowość w laptopa-Ale po co chcesz...

-Spring Hill- powiedziałam- Nie cała godzina drogi od Lawrence w kierunku wschodnio-południowym. Następna sprawa w Belton pół godziny od Spring Hill. Następna sprawa, na północ od Lawrence jest w Oskalooscie. Stawiam na wilkołaka.-popatrzyłam się na całą trójkę. Lara już pakowała rzeczy a chłopaki gapili się na mnie jak by zobaczyli ducha. Musze uważać bo zaraz wyskoczą na mnie z solą...-Co?-zapytałam

-Jak ty to? Znaczy...-zaczął mieszać się najstarszy z Winchesterów

-Normalnie-spławiłam go i ruszyłam po torby. Spakowałam się kiedy oni urządzali sobie rodzinne pogawędki.- Nie wiem jak Wy, ale za My za pół godziny wyjeżdżamy. Jak by co to Lara bierze Belton. Wydaje mi się że to wampiry. Wy możecie wziąć wilczki a ja zajmę się demonem w Spring Hill.-wzruszyłam ramionami.

-Jesteś pewna? Może obie zajęły byście się tymi wampirami a ja wziął bym na siebie demona...-zaproponował Sammy.

-Nie dzięki-powiedziałam od razu- Lara lubi machać maczetą i tak szczerze nie jestem tam potrzebna... Nawet beze mnie będzie tam niezła masakra... Za to lubię rysować pułapki i recytować wierszyki po łacinie- Uśmiechnęłam się tym uśmiechem który Lara uznaje za najbardziej psychopatyczny. - O i Laro... Zostały jeszcze nam jakieś balony?-zapytałam a ta pokiwała głową- Okej to podziel się z braćmi i...

-Jakie balony? - zapytał Sammy

-Napełnione posoloną święconą wodą z jonami srebra. -stwierdziłam. Co za głupie pytanie...

-Czyli środek na wilkołaki duchy i demony.-dokończyła za mnie Lara

-Czemu my nigdy na to nie wpadliśmy?!-powiedział Sam do Deana

-Bo jesteście głupi- rzuciłam a Lara próbowała mnie zabić wzrokiem- No sorki... Nie mogłam się powstrzymać. Z resztą sama wiesz że trzeba serio być idiotą żeby rozpętać apokalipsę-Chłopaki popatrzyli na mnie z uniesionymi brwiami

-Wiedziałyście o apokalipsie?-Zapytał Sam

-No cóż, demony nie zapomniały też wspomnieć o waszej dwójce. Z resztą plotki w śród łowców wyjątkowo szybko się rozchodzą... Przez was durnie Larissa nie mogła się normalnie przedstawić bo wszyscy łowcy chcieli by ją zabić. Przez ponad dwa lata nazywała się Larissa Lemonade!

-Dobra zmień temat i zbieramy się-powiedziała Lara biorąc swoje torby ruszając w stronę drzwi zrobiłam to samo i zaniosłyśmy bagaże do samochodu. Sam i Dean wyszli za nami na parking.

-To jak...-zaczął Dean-Wygląda na to że Larissa też jest dziedzictwem...

-Czym?-zapytałam jednak nie zdążyłam się dowiedzieć bo Lara doskoczyła do brata z nożem i trzymając go przy szyi Winchestera powiedziała:

-Jeszcze raz nazwiesz mnie Larissa to nawet ten twój aniołek Ci nie pomoże-po tych słowach odsunęła się od niego i wróciła do upychana toreb w taki sposób, by łatwo można było wyciągnąć broń z drugiego dna bagażnika. Dean spojrzał z podziwem na siostrę i mruknął ciche "łoł" patrząc na nią w osłupieniu.

-Dziedzictwem...-powiedział Sammy -Ludzi pisma. Nasz dziadek, ten od strony ojca, należał do nich. To tajne stowarzyszenie. Są... Byli kronikarzami. Swoją wiedzą dzielili się tylko z nielicznymi łowcami.-zaczął wyjaśniać

-Czyli co? Mam zostać bibliotekarką-oburzyła się Lara- Nie dzięki, wolę być łowcą-wsiadła do samochodu jednak zostawiła drzwi otwarte

-A wasz ojciec do nich nie należał?-Zapytałam. Coś tu nie pasowało, z tego co zrozumiałam przynależność była dziedziczna.

-Może wydać Wam się dziwne to co zaraz powiem ale..-zaczął Sam

-No powiedz co masz do powiedzenia, bo się tu zestarzeje-mruknęłam w irytacji

-Dziadek nie przekazał tego tacie bo przeniósł się w czasie, do nas, choć początkowo chciał...-zaczął wyjaśniać Sammy jednak spiorunowałam go wzrokiem by nie przynudzał tylko przeszedł do meritum- Zniknął kiedy nasz ojciec był jeszcze dzieckiem. Tak więc tata nic nie wiedział o istnieniu Ludzi Pisma. A tym bardziej bunkra.-Kiedy skończył popatrzyłam na niego z miną typu "takie to było trudne?!"

-Jaki bunkier?-nagle zainteresowała się Lara

-Zobaczysz- Obiecał Dean z uśmiechem na ustach.

Superlock || SPN & SHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz