Leżałem na łóżku wpatrując się w pulsującą jarzeniówkę na suficie. Powoli docierały do mnie wydarzenia poprzedniego dnia. Napaść na Zakład, walka z rycerzem, zraniony Newart. Właśnie co stało się ze smokiem ? Gwałtownie usiadłem na łóżku. Pokój zaczął wirować. Światło świeciło ze wszystkich stron . Było wszędzie , a zarazem nigdzie. Pojawiły się czarne plamy przed oczami, które z każdą chwilą rosły. Osunąłem się z powrotem na łóżko. Zamknąłem oczy. Odetchnąłem parę razy głęboko. Spokojnie ... Oddychaj. Ponownie spojrzałem na sufit. "Stał" w miejscu , a czarne kropki zniknęły. Pojawiła się za to uśmiechnięta głowa Mika.
-Masz szczęście Stary ,że przeżyłeś- powiedział. Lecz jego słowa były dla mnie niczym grzmoty w czasie burzy.
-Co z Newartem?-zapytałem szeptem.Nie mogłem mówić. Gardło paliło żywym ogniem, w buzi miałem suchą, ogromną pustynię , na której deszcznie nie padał od bardzo , bardzo dawna.
-Wszystko z nim w porządku.-odparł przykładając mi kubek z wodą do ust. Zacząłem pić powoli. Płyn wlewał mi się do ust ,ochładzając i pobudzając do życia cały mój układ pokarmowy.-Ma ranę na tylnej łapie,ale wyliże się z tego.
W kubku nie została już ani kropla wody. Tak mi się chciało jeszcze pić. Spojrzałem na biurko , na którym stała butelko z wodą. Mik zrozumiał aluzję . Napełnił kubek wodą i przyłożył mi do warg.
-Odparliśmy atak rebeliantów?-wychrypiałem między łykami wody.
-Jaki atak?-odparł pytaniem na pytanie, wyraźnie zdziwiony -Z tego co wiem ostatni ich atak miał miejsce około trzy lata temu.
-Nie żartuj sobie-odparłem z gniewem.-chodzi mi o dzisiejszy atak.Włączył się alarm w czasie , gdy byłem na Teście i z głośników słychać było komunikat , że zostaliśmy zaatakowani.
Mik popatrzył na mnie jak na wariata.
-Nie było żadnego alarmu , a tym bardziej ataku.
Teraz ja spojrzałem na niego z niedowierzaniem.Mik miał zmartwioną minę, jednocześnie nad czymś myślał.-Myślę , że to było jedno z zadań z Testu -odparł po dłuższej chwili.-Cały Test składa się z kilku części.Zidentyfikowanie swojego daru, wybranie Towarzysza, wykorzystanie daru oraz ostatnie: radzenie sobie w trudnych , niespodziewanych sytuacjach.
-Jestem w tym Zakładzie od dwóch miesięcy-kontynuował swój wywód -Każdy z uczniów ma różne zadania na Teście w zależności od daru. Miałem podobną sytuację. Po walce z chimerami szliśmy wraz z Kepcykiem do ostatnich drzwi. W pewnym momencie zaatakował nas rój pszczół. To byłby pikuś , gdyby to były normalne pszczoły , ale każda z nich była wielkości piłki bejsbolowej. Udało mi się utworzyć niewielką trąbę powietrzną, która wciągnęła je wszystkie. Egzaminatorzy przez wszystkie zadania obserwuję cię i twoje wybory , decyzje. Będąc w tym Zakładzie nauczyłem się jednego. Tu nie tylko Test jest Testem ,ale każda twoja decyzja , zadanie zlecone przez nauczyciela , nawet wybór posiłku ,który zjesz na lunch , wszystko jest Testem. Zapamiętaj. A taj na marginesie jakie miałeś zadania ?Opowiedziałem mu cały przebieg Testu , choć gardło paliło mnie strasznie.
-Mówisz ,że rycerz był w lśniącej zbroi ,a mag w czerwonej szacie?-zapytał Mik
Potwierdziłem skinieniem głową . Byłem zbyt zmęczony, aby mówić. Miałem już dość tej rozmowy. Jedyną rzeczą jaką pragnąłem był odpoczynek.
-To są Walt i Zygfryd-powiedział Mik po dłuższej przerwie.- Są w trzeciej klasie. Kim ty jesteś , że Egzaminatorzy dali ci takie zadanie , a tym bardziej ,że pokonałeś Zygfryda. Pokonanie trzecioklasistę przez pierwszaka jest niemożliwe. To jak polecieć na księżyc nie używając rakiety , ani magii. Może Egzaminatorzy się pomylili. Wystawiać ich przeciwko tobie? Przecież to największe urwisy tej szkoły...Nie dałem rady już słuchać gadania Mika. Wzruszyłem tylko ramionami. Dobra pytanie. Kim jestem?
Zamknąłem oczy , udając się w długą i spokojną drogę do krainy Morfeusza .
CZYTASZ
Ja , człowiek ?
Fantasy- Czym tym właściwie jesteś ?- zapytała - Sam chciałbym wiedzieć!- odparłem ze złością-Myślisz, że to jest proste ?! Ty przynajmniej wiesz skąd pochodzisz, kim byli twoi rodzice. Ja nie mam nic!!! Nic rozumiesz?!? -Ciii, już dobrze- odpowiedzi...