Rozdział 1

19K 783 1.5K
                                    

— Mam dość – powiedział spokojnym, choć przesiąkniętym nienawiścią głosem.

— Czego masz dość, głupi dziwolągu?! – ryknął na niego wuj.

Przymierzał się już do kolejnego uderzenia. Dziś nic nie robił poza tym, że wyskakiwał niewiadomo skąd i bił Harry'ego za byle co, mimo, że ten pracował i robił wszystko, co kazała mu ciotka.

— Was – powiedział beznamiętnie podczas jednej z kłótni.

Miał już pomysł na resztę wakacji. Może nawet na dłużej. Poszedł na górę do swojego pokoju, żeby spakować rzeczy. Różdżkę włożył do specjalnej kieszeni spodni, które kupił w Hogsmeade, tuż przed wyprawą do Ministerstwa. Kupił wtedy za namową Hermiony kilka ubrań pasujących na niego idealnie. Sztylet wcisnął w kieszeń granatowej bluzy, którą zarzucił na szary podkoszulek. Wszystkie ubrania po Dudleyu zostawił w szafie, natomiast książki i nowo skompletowaną odzież spakował do kufra.

Kufer dostał od Syriusza na gwiazdkę. To był ostatni prezent od niego. Zamknął wieko, ukrywając tym samym wszystkie swoje skarby i przycisnął symbol czarnego psa. Kufer zmniejszył się, dzięki czemu mógł go łatwo włożyć do kieszeni. Później wystarczyło mruknąć ponurak by kufer wrócił do swoich rozmiarów. Największy problem miał z Hedwigą. Postanowił wysłać ją do Hermiony z małą karteczką. Czuł się trochę winny, że nakłamie dziewczynie, ale musi to zrobić. Skoro oni mogli go oszukiwać to, dlaczego on nie mógł tego zrobić? Do tego donosili na niego dyrektorowi. Jeżeli oni sobie tak pogrywają z nim, to równie dobrze on może wykorzystać dziewczynę...

Cześć Miona.

U mnie wszystko dobrze, wakacje są nudne i chyba będą jeszcze gorsze. Wujostwo ignoruje mnie, ale mają problem z Hedwigą. Byłbym ci bardzo wdzięczny, gdybyś zajęła się nią, dopóki nie przyjdę. Będzie cię słuchać, ale proszę: nie przysyłaj jej do mnie i powiedz Ronowi, żeby nie przysyłał Świstoświnki. Wuj powiedział, że będzie strzelał do sów.

Już nie mogę się doczekać, kiedy w końcu zacznie się rok szkolny. Opowiecie mi wszystko. Do zobaczenia na peronie.

Harry

Napisał jej to wszystko, żeby w Kwaterze Zakonu Feniksa nie dowiedzieli się za wcześnie o jego zniknięciu. Musiał to zrobić, chciał mieć po prostu spokój. Żadnego dyrektora i innych, którzy zawsze wiedzą wszystko lepiej niż on sam.

— Gdyby ktoś o mnie pytał, mówcie, że nie chcę wychodzić ze swojego pokoju. Dadzą wam spokój, a ja zapewne nie wrócę już także na następne wakacje – mówił ciotce, gdy ta patrzyła na niego zdezorientowana. Stał przy drzwiach wyjściowych w swoich nowych ubraniach. – Żegnajcie! – powiedział do niej jeszcze i zniknął.

Peleryna niewidka okazała się bardzo przydatna. W krzakach nieopodal minął znudzonego i ziewającego przeciągle nad jakąś kartką pergaminu Snape'a. Uśmiechnął się wrednie. Gdyby złapali go gdzieś przez przypadek, wina spadnie głównie na Snape'a Przespacerował jeszcze kilka uliczek, by w jakimś ciemnym kącie zdjąć niewidkę i schować ją do kufra. Założył kaptur na głowę i postanowił dotrzeć na Pokątną, żeby zabrać trochę pieniędzy na mieszkanie w mugolskiej części miasta.

W kufrze miał tylko kilka sykli, akurat tyle ile potrzebował na autobus. Starał się być bardzo ostrożnym, wiedział, że nie może ufać nikomu. Przemknął przez Pokątną do banku i wyjął trochę mugolskich pieniędzy i galeonów. Nigdy nie wiadomo, co i kiedy się przyda albo, kiedy następnym razem będzie mógł sobie pozwolić na taki wypad. Zajrzał jeszcze do Madame Malkin i kupił u niej pelerynę z mnóstwem ukrytych kieszeni, oczywiście czarną.

Druga TwarzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz