Rozdział 1

171 7 0
                                    

*kilka lat wcześniej *

W oddali usłyszałam męski głos , podeszłam do urwiska i rozejrzałam się do okoła. Po prawej stronie trochę niżej stał mężczyzna. W sumie to raczej chłopak , niewiele starszy ode mnie . Nie działo się nic nadzwyczajnego , oprócz tego że gwałtownie się rozglądał . Szukał kogoś ??

Postanowiłam zostawić go w spokoju i ruszyć dalej . Nie zdążyłam daleko odejść a usłyszałam plusk wody i krzyk , niezbyt wyraźny ale to wciąż krzyk . Pobiegłam z powrotem by zobaczyć co się dzieje . Tam gdzie stał chłopak można było zobaczyć uciekającego faceta, ale po nim ani śladu . Spojrzałam w kierunku wody i przeraziłam się ...

Co robić ?? Nie powinnam się ujawnić ... Ale co jak zginie ??? Co robić ??? Dobrze że ubrałam się dziś normalnie ... Schowałam chustę którą miałam na szyji do plecaka i wskoczyłam do wody ...

A było tak pięknie ... Rodzice w końcu mi zaufali i puścili mnie samą na wyjazd ... Już się kończy a ja ryzykuje ...

Szukałam go chwilę ale w końcu udało mi się go namierzyć i wyciągnąć na brzeg ...

- Cholera ... Jest ranny - przełożyłam ucho do jego ust - Nie oddycha ... Za jakie grzechy ??? - Ale musiałam zareagować szybko od tego zależało jego życie . Nabrałam powietrza w usta , przycisnęłam je do jego warg i wypuściłam powietrze . Przy drugim takim powtórzeniu , wypluł wodę ... Wyszukałam więc w plecaku bandaż , który wzięłam rano na wszelki wypadek , by opatrzyć jego rany ...

Zapadł zmierzch więc nie miałam wyjścia jak zaopiekować się nim ... Nie zmróżywszy oczu czuwałam przy nim cała noc . Zmieniałam opatrunki , okłady , poiłam wodą ... Nad ranem usłyszałam że ktoś się zbliża... Najpierw sprawdziłam kto to ... Kiedy okazało się że to strażnik leśny , zwróciłam jego uwagę w kierunku chłopaka i sama odeszła z nadzieją , że ta chwila heroizmu nie skończy się dla mnie skandalicznymi konsekwencjami ...

ONE OF A KINDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz