Rozdział 2

46 5 1
                                    

Budzi mnie piękny wschód słońca, chcę oglądać go do końca życia. Jak długiego życia ? I jak szarego ? Wchodzę, do kuchni. Spalone zimne naleśniki leżą na przyozdobionym talerzu. Jeść ? Nie mam ochoty jeść czarne naleśniki w takim dniu jak ten. Chcę się zmienić. Nie chce myśleć już o śmierci. Nie chcę. Sunnę w kierunku szkoły ubrana w niebieską sukienkę przypominam niezapominajkę. Sunnę przez odludny korytarz. I czuje się jak na bezludnej wyspie.
Aż nagle :
- Ann, jesteś ! - zawołała Kim.
- Jestem i odejdę. - odpowiedziałam.
- Nie gadaj bzdur ! Dziś rano na Chemii dyrektor przyszedł wraz z jakąś brunetką. - opowiadała Kim
- Blondi ją weźmie - odparłam przerywając entuzjazm przyjaciółki.
- Nie rozumiesz... Ona jest niepełnosprawna, jeździ na wózku...
Zatkało mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Blondi jej nie weźmie - pomyślałam. Było mi jej szkoda. Miała problemy. Ja też. Tylko że psychiczne.

Nienawiść MiłościąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz