Rozdział 7

43 6 2
                                    

Dzwoni Mama... Odbiorę...
- Córeczko, proszę Cię idź jutro do szkoły ..
- Nie.
- Ann, nie możesz omijać lekcji i ... - mówiła
- Nie, i koniec - powiedziałam.
Rozłączyłam się.
Znowu Łzy..
Aż nagle Megan otworzyła lekko oczy. Rzuciłam się:
- Megan, Megan to ja Ann!!
Zamknęła oczy.. Znowu . Podałam jej rękę a ona mocno ścisnęła. Przez cały czas patrzyłam na jej puls... Dziwna maszyna zaczęła pokazywać tylko poziome linie... Pielęgniarka wbiegła odtrącając mnie i karząc mi wyjsć.
Doktor przyszedł zaraz jak wyszłam z sali.
- Co się dzieje ?! - krzyczałam
Nikt nie odpowiadał.
- Co się stało ?! - zaczęłam trzaskać i walić w drzwi.
Po chwili wszyscy opuścili salę, została jedna osoba nie mogłam dostrzec tylko jaka... Nie mogę wejść... Dlaczego ?!
Idzie doktor.. Biegnę w jego stronę.. Ludzie patrzyli się na mnie jak ... Jak na prawdziwą wariatkę..
- Panie Smith, co się dzieje z Megan ??
- Nie jest już moją pacjentką... Nie opiekuje się nią...
- Jak to ?! A kto jest ?
- Tego nie wie nikt...
- Panie doktorze, chce wiedzieć co się tu dzieje...
- Już nie masz po co tu być wracaj do szkoły...
Megan odeszła.
Moja reakcja była przewidująca... Zaczęłam płakać... Moje łzy były słone i gorzkie... A raczej bez smakowe... Oczy ? Czerwone. Usta? Krwawiące od zębów... Od zaciskania nimi... Padłam. Włosy miałam brzydkie... Końcówki... Jak zwykle. Blondi nie mogłaby chodzić w takich nawet po domu. A ja? Wszędzie. Gówno obchodzi mnie co ta debilka robi... Megan...
Megan powiedz... Jeszcze raz ... Tylko raz...
Nagle poczułam, dotyk... Dotyk dość szorstkich rąk.
- Ann, dasz radę..
Odwróciłam się.

Nienawiść MiłościąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz