Rozdział 5

37 5 2
                                    

Odwiedzam Megan codziennie. Wczoraj gdy odwiedzałam ją ponownie widziałam jak w jej sali siedzi Jack. Przystojny chłopak. Kiedyś mi się podobał... Ale odkąd jego dziewczyną jest Blondi... Znienawidziłam go. Stał sie taki jak ona. Okrutny. Co dziennie dokuczali mi tekstami : Hej jaka ładny sweterek, babcia uszyła ? A gdy raz ze złości uderzyłam Jacka w jeden z jego policzków, posłał mi spojrzenie, którego nie zapomnę do końca życia. Zimne, jakby szykował zemstę.. Weszłam do środka, ignorując go.
- Witaj Megan. - przytuliłam ją na przywitanie.
- Siemka - odpowiedziała Megan.
- Co słychać ? Jak się czujesz ? - zapytałam.
- Znakomicie! Jack przyszedł mnie odwiedzić.
W tej chwili powoli odwróciłam się w jego stronę. Chciałam zrobić taką samą minę, jak on wtedy... Nie udało się. Udałam nieśmiałą jak zawsze dziewczynę. Nie odezwałam się.
- Dobra, to ja już pójdę... - powiedział Jack.
- Idź. - powiedziałam.
Gdy tylko Jack znikną z oczu, Megan zaszeptała :
- Widziałam jak na niego patrzysz... Chcesz być niedostępna. Nie bądź taka. Pokaz mu, że taka nie jesteś. Bo wiem, że jesteś inna - ścisnęła mnie za rękę.
- Nienawidzę go. - powiedziałam.
- Kochasz. - zaprzeczała Megan.
- Megan nie będę się z tobą kłócić o byle co.
- Nie kłócisz, tylko próbujesz wmówić sobie głupoty. Posłuchaj, ja długo z tobą nie zostanę i ... Nie zawsze będę mogła ścisnąć Cię za rękę i powiedzieć : Dasz radę ! Próbuje. Dostaję te cholerstwa codziennie, aby tobie powiedzieć : Dasz radę !
Przytuliłam ją. Tę noc spędziłam w szpitalu, gdzie Megan szeptała mi : Dasz radę.
A rano ...

Nienawiść MiłościąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz