Być może kogoś zaskoczy ten tytuł. Cóż to za feminazizmy na tym profilu nasze Drzewko wypisuje? Czyżby jej się coś w głowie poprzewracało od zbytku przepraw przez odmęty internetów?
Interesującym może wydać się fakt, że na to pytanie mogę spokojnie odpowiedzieć i „tak", i „nie".
Ale może zacznijmy od początku.
Wczorajszym wieczorem (bądź nocą – nie bijcie mnie, nie patrzyłam na zegarek) spokojnie przeglądałam sobie kolejne profile na Wattpadzie. Wiecie chyba, jak to jest - od obserwującego do obserwowanego, od listy lektur do autora... Nikomu tego chyba tłumaczyć nie trzeba. Nagle, tajemnym jakimś sposobem, natrafiłam na "książkę" (bo, po lekturze owego dziełka, słowo "książka" będzie ostatnim określeniem, którym mogę to stworzenie obdarzyć) o dość niewinnym tytule, którego tu nie podam, by go nie rozgłaszać... Zresztą, nie oszukujmy się - jeśli zechcecie, bez trudu znajdziecie tę nieszczęsną pozycję w moich aktywnościach.
Do rzeczy jednak.
Cytrynka, jak to Cytrynka, zaczęła sobie czytać. A że należący do niej telefon to mistrz mistrzów, przez przypadek omsknął jej się palec i trafiła na ostatni rozdział. Oto cała jego... zawartość.
I wtedy poczuła, że witki jej opadły.
Stwierdziłam, że to może jednorazowy wybryk (co wcale autorki nie usprawiedliwia!) i szybko przewertowałam resztę naszego cudu literatury współczesnej. Oto, co znalazłam:
YOU ARE READING
Dendrologia, czyli od Drzewka dla internautów
RandomRóżne różności od Drzewka dla internautów i całej reszty świata.