[uwaga – ten rozdział jest rozdziałem specjalnym i nic nie wnosi do fabuły. Tak tylko mówię. Te pierwsze słowa rozdziału (oprócz tych, hehe) są od autora. No, to chyba tyle]
Cześć! To ja, autor! Chciałem wam tylko podziękować za wspaniałe wsparcie i tą miłość, którą mi dajecie. Wiem, że nie dodaję rozdziałów zbyt szybko, i że jestem początkującym autorem, ale to dlatego jestem tak wdzięczny! Zostaliście i przeczytaliście całą tę historię, do tego momentu. Nie ważne, czy byliście tutaj od pierwszego chaptera, czy udało wam się przeczytać całość w jeden dzień, wszyscy macie w sobie coś podobnego: jesteście NIEZIEMSCY!
Vote'y są super, ale tym, co naprawdę mi pomaga, są komentarze, chcę wiedzieć, co wy - czytelnicy - byście chcieli. Więc specjalne podziękowania lecą do komentatorów! Także jeśli zwróciliście na to uwagę, zostawcie komentarz pod spodem ;) (konstruktywna krytyka będzie najlepsza)
Więc jako mały prezent~ mam dla was małego one-shota (który nie wiąże się z fabułą)!
***
Wade żuł koniec swojego ołówka i westchnął.
Praca domowa z matematyki była niemożliwa do wykonania. Mógł po prostu powiedzieć „Walić to!" i zwyczajnie tego nie zrobić, ale wtedy zostałby wydalony z Liceum Marvel na całe dwa lata. Chłopak jednak powoli podnosił każdą zaniedbaną ocenę, sprawiając, że dyrektor Fury i wicedyrektor Coulson wreszcie dali mu spokój; ale ocena z matematyki nadal nie chciała się poprawić.
Był zdesperowany; na tyle, że chciał poprosić pana Starka o pomoc. Pan Stark był najbystrzejszym nauczycielem w całej szkole (a przynajmniej tak się chwalił). Chłopak wstał więc ze swojego siedzenia w bibliotece i poszedł do sali nauczyciela matematyki.
– Czego chcesz, Wilson? – warknął Stark, spoglądając na nastolatka. Wade nie był znany z bycia miłym, szczerym lub uważnym na lekcjach, więc mężczyzna miał się na baczności.
– U–uh, zastanawiałem się, jak mogę poprawić swoje oceny...
– Oh, więc teraz cię to obchodzi.
– T–tak, proszę pana. – Wade spojrzał na swoje stopy w geście porażki. Był szkolnym najemnikiem broniącym swojej najwyższej ceny; za pieniądze mógł pobić i słabszych, i tych silniejszych.
– Dobrze, dam ci jakąś pracę do wykonania i numer do korepetytora. – Uśmiechnął się głupawo, wiedząc dokładnie kogo przydzielić do Wilsona.
– Parker?! Ten Peter Parker?! Dziwoląg uwielbiający robaki; najbardziej geekowaty drugoklasista w całej szkole!
– No, i od teraz jest twoim nowym nauczycielem. Jednym z moich i Bannera najlepszych uczniów. Jeśli ktoś miałby ci pomóc, to jest to tylko Parker.
– Dziękuję panu – wymamrotał, zanim wyszedł z klasy. Wade był wkurwiony. W szkole było wiele mądrych i jednocześnie fajnych dzieciaków – pomyślał. – Więc czemu, do jasnej cholery, Stark musiał przylepić mnie akurat do Parkera!
Gderał z dymkami, które mu dokuczały, dopóki nie wpadł na niewysokiego szatyna. Książki i papiery rozsiały się po podłodze, a Wade nie mógł przestać się na niego gapić.
– Proszę, przestań się patrzeć i pomóż... Nie jestem aż taki dziwny – syknął chłopak.
– O–oh! Sorry, stary – wyjąkał Wade, podnosząc niektóre z rozrzuconych papierów. Szatyn miał wiele naukowych książek o „pajęczakach", które wyglądały... no cóż, zwyczajnie, jak robaki i pająki. Podał przedmioty wzburzonemu chłopakowi, uśmiechając się.
CZYTASZ
Pewna Lepka Sytuacja
Fanfiction[ZAKOŃCZONE] "Peter nie czuje się zbyt komfortowo ze szkolnym awanturnikiem, Wadem Wilsonem, jako ze swoim partnerem w projekcie... i zdecydowanie nie spodziewał się go jako swojego współlokatora!" [to nie jest moje opowiadanie, a jedynie tłumaczeni...