Rozdział 1

1.7K 135 60
                                    

Nigdy bym nie pomyślała, że tak to się wszystko potoczy. Wszelkie zło pokonane, ninja popularni... Wszystko wydaje się być okej. Staram się być pozytywnej myśli, że już nic nigdy nie będzie mi zagrażać; że już nigdy ninja w nic mnie nie wmieszają. Trudno uwierzyć, że już wszystko będzie dobrze, kiedy przez tyle czasu Ninjago było zagrożone. Co ja mogę? Nie mam na to wpływu. Muszę po prostu czujniej chodzić po ulicach i nie zbliżać się do ninja...

Cóż, łatwiej powiedzieć niż zrobić.

Nie moja wina, że lubię przebywać w towarzystwie Zane'a, który jako jedyny wydaje się być w miarę ogarnięty. Nie moja wina, że Lloyd to fajny koleś, który nigdy nikomu nie zrobiłby krzywdy. Nie moja wina, że Jay jest świetnym kuzynem, z którym dogadam się w każdej sprawie. Nie moja wina, że Nya to moja jedyna przyjaciółka, która zawsze chciała dla mnie jak najlepiej. Nie moja wina, że bez Kaia tak naprawdę jestem nikim.

Ha, przynajmniej Cole mnie nienawidzi.

Powinnam trzymać się od nich jak najdalej. Wszystko, co w życiu przecierpiałam, to tylko i wyłącznie ich wina - nie próbuj się z tym spierać. Dwa razy otarłam się o śmierć. Gdybym wtedy nie wpadła na Jaya i gdyby Wu nie zauważył, że jestem podobna do Mistrza Mowy... Wszystko byłoby inaczej. Dalej jąkałabym się, dalej miałabym dziwnych przyjaciół... Co ja próbuję sobie wmówić? Przeszłości nie cofnę. Los chciał tak, a nie inaczej. Muszę się z tym pogodzić.

Gdy te myśli gorączkowo odbijały się w mojej głowie, Kai spojrzał na mnie spode łba.

- O czym znowu tak rozmyślasz? - zapytał, lekko rozbawiony.

No i co ja mam mu odpowiedzieć? Uniosłam lekko głowę, próbując wymyślić na szybko jakieś wiarygodne kłamstwo.

- Dobra, dobra. Już się nie interesuję - mruknął, znowu wczytując się w lekturę, jaką była gazeta. - Och, Stu, popatrz. Znana firma produkująca zabawki wypuściła do sprzedaży lalki w moim kształcie.

Kai wyraźnie był ucieszony tym faktem. Z cichym westchnięciem, niechętnie wstałam od biurka i zajrzałam przez ramię czerwonego ninja. Faktycznie, na stronie dało się zauważyć mega uroczą lalkę w kształcie mistrza ognia.

- Chyba już wiem, co kupię ci na urodziny. - Kai wyszczerzył się do mnie, a ja zrobiłam znudzoną minę i popchnęłam jego ramię tak, by upadł plecami na moje łóżko. - Hej, nie denerwuj się. Przecież wiem, że ci się podoba - stwierdził ze śmiechem.

Ignorując chłopaka, z powrotem usiadłam przy biurku, by popracować nad swoją pracą domową.

- A ty nadal piszesz to wypracowanie? - jęknął Kai za moimi plecami.

Przewróciłam oczami.

- Wiesz, niektórzy z nas muszą chodzić do szkoły - powiedziałam, może nieco zbyt opryskliwie.

Chłopak prychnął.

- Bycie obrońcą naszej krainy ma plusy, ale też wielkie, okrutne minusy. Powinnaś się cieszyć, że wybrałaś naukę.

- Tak? A jakie to minusy? - mruknęłam, ledwo zwracając na niego uwagę.

- Mało czasu, narażanie życia, fanki... Chociaż sam nie jestem pewien, czy to minus, czy plus.

- Co, ja ci już nie wystarczam? - zaśmiałam się.

Kai położył podbródek na moim ramieniu. Poczułam, jak się czerwienię.

- Jestem wielkim szczęściarzem, Stu - stwierdził.

Przeszły mnie dreszcze. Rzadko się do siebie zbliżaliśmy.

Chłopak krótko i subtelnie pocałował mnie w policzek. Większość dziewczyn na moim miejscu dostała by zawału - cóż, przyznam, iż mało brakowało, bym znajdowała się wśród nich.

- Muszę już iść. Do zobaczenia jutro. - Uśmiechnął się i wyszedł.

Nawet nie odwróciłam się w jego stronę. Gdy tylko usłyszałam trzask zamykanych drzwi, moja głowa spoczęła na biurku, a ja próbowałam uspokoić oddech i bicie serca.

Chyba powinnam zacząć przyzwyczajać się do takich sytuacji. Posiadanie chłopaka to jednocześnie wielkie szczęście, ale i przekleństwo.

~~~

Odkąd się przeprowadziłyśmy z lasu do większego, lepszego mieszkania w Ninjago City, żyje nam się wygodniej. Mama awansowała, a ja mogłam kontynuować naukę. Ruch i zamieszanie towarzyszące przebywaniu w mieście pomaga nam zapomnieć o wszystkich nieprzyjemnościach, a zwłaszcza o śmierci mojej matki adopcyjnej i jej córki. Często odwiedzałyśmy cmentarz i go sprzątałyśmy, bo jakieś dzieciaki łażą tam pić nieodpowiednie substancje. Taa... Czasem jednak wolałabym wrócić do lasu.

Zaraz po ubraniu się i ogólnym ogarnięciu, zeszłam po schodach na dół, gdzie zauważyłam moją mamę oglądającą telewizję. Przysiadłam się do niej i założyłam nogę na nogę.

- Wiesz... Miły jest ten twój chłopak - powiedziała.

- Wiem - mruknęłam z przelotnym uśmieszkiem.

Mama spojrzała na mnie z poważnym wyrazem twarzy.

- Tylko nie róbcie niczego, na co jest za wcześnie, okej? - Pogroziła mi palcem.

Moja twarz najprawdopodobniej przybrała kolor dojrzałego pomidora.

- Za kogo mnie masz? - Oburzyłam się, chowając twarz w dłoniach.

- Za moją małą, rozsądną córeczkę. - Pogłaskała mnie po głowie i się uśmiechnęła, po czym wstała z kanapy i udała się do kuchni.

Westchnęłam przeciągle i zjechałam po sofie na podłogę. Szybko z powrotem się podniosłam, bo usłyszałam komunikat w telewizorze:

- Do wszystkich mieszkańców Ninjago City: nasi dzielni ninja okazali się przestępcami! - Na ekranie pojawił się Zane zamrażający tor kolejki górskiej. - Są teraz wrogami publicznymi numer jeden. Jeśli gdzieś ich zobaczycie, proszę skontaktować się z policją...

Nie słuchałam już - wyjęłam z kieszeni spodni telefon i wystukałam numer Kaia. Niecierpliwie czekałam, aż odbierze.

Nie odebrał.

Cisnęłam telefonem przez długość całego pomieszczenia i opadłam na kanapę.

Czemu oni ciągle muszą ładować się w kłopoty?
Nigdy bym nie pomyślała, że tak to się wszystko potoczy.

Nie waż się marzyć • Mistrzyni Mowy 3 {Ninjago}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz