• przed przeczytaniem polecam ponownie przeczytać poprzedni rozdział, żeby przypomnieć sobie, co się działo - w końcu publikowałam go w sierpniu •
To dziwne uczucie w żołądku. Podekscytowanie.
Nałożyłam kaptur na głowę, ponieważ padał deszcz. Grube krople uderzały o moją twarz, ale się nie przejęłam.
Uśmiech wdarł mi się na twarz. Naprawdę się cieszyłam.
Kolejna misja. Kolejna walka o śmierć i życie. Znowu ninja mnie narażają.
O co ja miałam pretensje? Dreszczyk emocji w życiu to coś, czego zdecydowanie potrzebuję. A ninja mi to zapewniają.
Przyśpieszyłam kroku. O tej porze wielu podejrzanych typków się tu kręci. Rozejrzałam się, lecz nikogo nie było.
Zaczęłam biegnąć truchtem. Moje nogi zawsze najwięcej cierpiały. Strzała wbita przez Cienia na wyspie, wielokrotne upadki po ucieczce z kryjówki Morro... Jeśli moje nogi przetrwają kolejny wypadek, będzie można spokojnie uznać, że są magiczne.
A jednak, cieszyłam się z biegu. Był przyjemny. Pomimo koszmaru, który jeszcze chwilę temu mi się śnił, teraz czułam się naprawdę pełna życia.
Zaczęłam myśleć o misji. Muszę pomóc dwójce niewchłoniętych przez miecz ninja oraz Nyi. I, jeśli wszystko dobrze pójdzie, uwolnić resztę.
Pomodliłam się.
Do lasu został mi kawałek drogi. Widziałam dym unoszący się w niebie - Jay i Cole pewnie rozpalili ognisko, miałam nadzieję, że w bezpiecznym miejscu. Nie chciałam tego dnia jeszcze gasić lasu.
Po chwili dotarłam na miejsce. Jay leżał oparty o drzewo, dziwnie spokojny. Oczy miał zapuchnięte. Był przykryty zielonym kocem, za który kurczowo się trzymał.
Cole siedział przy ognisku, grzebiąc w nim długim patykiem. Miał strudzoną minę, najwyraźniej ostatnimi czasy życie nieźle dało mu w kość. Cóż, chyba im obu.
Nawet nie zauważyli mojej obecności. Bezszelestnie usiadłam przy ognisku i spojrzałam w nie melancholijnie. Na brodę senseia Wu, dlaczego wszystko musi przypominać mi o Kaiu?
- Wszystko w porządku, Cole? - zapytałam, nie chcąc pogrążać się jeszcze bardziej w dołujących przemyśleniach.
- A jak myślisz? - burknął, nawet na mnie nie spoglądając.
- Stutter - odezwał się Jay zachrypniętym głosem. Najwyraźniej źle to wszystko znosił - chodź do mnie. Jeszcze tylko ty mnie nie opuściłaś.
- I ja - wtrącił rozbawiony Cole. - Nie zapominaj o mnie.
Gdy usiadłam obok Jay'a, który się do mnie przytulił, zrobiłam zszokowaną minę. Cole był miły w mojej obecności. To niebywałe.
- Nikt o tobie nie zapomina, Cole - mruknął Jay, uśmiechając się do siebie samego.
- To prawda - przyznałam. - Twoje imię śni mi się w koszmarach. - Puściłam mu oczko.
Cole przewrócił oczami i lekko się uśmiechnął.
- Taki był cel.
Nie potrafiłam się na niego gniewać. Mimo iż zawsze był dla mnie wredny, czułam, że jest dobrą osobą.
Jay zamknął oczy i położył swoją głowę na moich kolanach. Zaczęłam go głaskać po włosach.
Było mi go strasznie szkoda. Tyle przeszedł. Nie dziwiło mnie, że w końcu się załamał.
CZYTASZ
Nie waż się marzyć • Mistrzyni Mowy 3 {Ninjago}
FanfictionProblemy sercowe Stutter to tylko połowa tego, co czeka ją w tej części. Pojawia się tajemniczy dżin Nadakhan. Dziewczyna musi stawić mu czoła oraz nie dać się pokusie wypowiedzenia życzenia, które mogłoby się źle skończyć nie tylko dla niej...