Rozdział 6

945 114 92
                                    

Uwaga! Pojawiają się w tym rozdziale dość drastyczne sceny. Najlepiej na ich czas zupełnie wyłączcie swoją wyobraźnię. Żeby nie było, że nie ostrzegałam! (Psst, tak naprawdę pewnie nawet się nie skrzywicie czytając je, ale była masa ludzi, która się popłakała na okropnie napisanym rozdziale siódmym w Dreams, więc to tak na wszelki wypadek).

- Stu. - Usłyszałam tuż za sobą. Drgnęłam nerwowo i odwróciłam się, starając się utrzymać na nogach. Niestety, nie udało mi się to i wpadłam prosto w silne ramiona czerwonego ninja.

- Kai? Czy raczej znowu Nadakhan? - zapytałam ostrożnie.

W odpowiedzi usłyszałam cudowny śmiech. Chciałam coś powiedzieć, ale usta mistrza ognia zaczęły napierać na moje.

Poczułam się wyjątkowo i chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie, jednak było do przewidzenia to, że ponownie nic nie pójdzie po mojej myśli.

Pocałunek skończył się po krótkiej chwili, a przede mną nie stał już Kai.

Całowałam się z dżinem.

Odskoczyłam jak poparzona i zaczęłam uciekać, jak najdalej od tego wszystkiego. Chciałam wrócić do domu, ale zgubiłam się we własnym mieście.

Zrozpaczona, błądziłam po ulicach, które dobrze znałam, ale jednocześnie były mi tak obce. Widziałam Jaya, który nieżywy padł na ziemię po porażeniu pioruna. Widziałam Zane'a, którego rozbierali z części kawałek po kawałku. Widziałam Lloyda, który opętany przez Morro masakruje niewinnych ludzi. Widziałam Nyę, której ktoś wbił siekierę w głowę. Widziałam Eda, który wypadł przez okno z dziesiątego piętra i trząsł się cały we krwi na ulicy. Widziałam moją mamę, która wpadła pod pociąg.

Nie waż się marzyć • Mistrzyni Mowy 3 {Ninjago}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz