Rozdział 5

782 79 28
                                    

Od kilku dni nie dostałam żadnych wieści od ninja, co tylko dodatkowo mnie stresowało. Uciekli gdzieś, nim zdążyłam się obejrzeć, a wszelkie próby skontaktowania się z nimi kończyły się na rzucaniu telefonem. Ed i mama ciągle powtarzali, że może i tak jest lepiej.

Ale oni nie rozumieli. Nikt nie rozumiał.

Mój telefon był już doszczętnie zniszczony, ale dało się z niego jakoś korzystać. Często rozmawiałam przez niego z Edem, kiedy byłam u siebie i z mamą, kiedy byłam u Eda. Cieszyłam się, że miałam ich wsparcie. Byli jedynym, co powstrzymywało mnie od szukania ninja.

Wracając - pewnego depresyjnego wieczoru, kiedy siedziałam z Edem w jego pokoju, zadzwonił telefon. I nie, nie była to moja mama.

Na wyświetlaczu pojawił się wielki napis "Jay". Ze zdziwienia prawie upuściłam moją ostatnią deskę ratunku, ale udało mi się utrzymać ją w moich drżących dłoniach.

Odebrałam. Najpierw usłyszałam szelest, potem oburzony głos Cole'a, a na koniec nerwowy chichot Jaya.

- Cześć, Stu! - przywitał się. - Jak się miewasz?

- Jay - wydusiłam. - Co się dzieje?

- A czy coś musi się koniecznie dziać, żebym mógł zadzwonić do swojej ukochanej kuzyneczki? - Oburzył się.

W tle usłyszałam parskającego Cole'a i Nyę mówiącą: "Daj spokój, Jay potrzebuje rozrywki".

- Lepiej mów, co tam robicie, bo jak cię spotkam, to już nigdy więcej nie zobaczysz światła dziennego! - warknęłam.

Widząc zaciekawioną minę Eda, postanowiłam włączyć głośnomówiący.

- Dobra, dobra! Zane'a też wcięło! A bez niego to tak, jakby każdemu z nas odebrano po połowie mózgu, z resztą sama wiesz, jaki on jest! - Mój kuzyn zaczął szlochać, a ja zrobiłam zdezorientowaną minę.

Jeśli tak dalej pójdzie, Nadakhan wykosi ich wszystkich. Wypowiedziałam życzenie, więc też jestem zagrożona.

Spokojnie, Stutter, upomniałam się w myślach.

- Masz więcej informacji? - zapytałam.

- Tak. Żeby unieruchomić Nadakhana potrzebny jest jad tygrysiej wdowy. Z dobrych wiadomości, już go mamy. Plan z resztą też. Wszystko w porządku, Stu. Może i odebrali nam Zane'a, ale wciąż mamy Lloyda, a z niego też niezła mądrala.

Uśmiechnęłam się na te słowa. Nieco poprawił mi humor, ale wciąż było coś, o co musiałam zapytać.

- Mogę wam jakoś pomóc? Cokolwiek?

- Nie. Jedyne, co powinnaś teraz robić, to dobrze się schować. Aha, i jeszcze jedno. NIE WYPOWIADAJ ŻYCZEŃ! - rozkazał.

- Wiesz, trochę za późno, bo już jedno wypowiedziałam - przyznałam wyzywającym tonem.

- Och, no skąd ja wiedziałem, że zrobi taką głupotę. - Usłyszałam Cole'a.

- Zamknij się! Zrobiłam to, żeby chronić Kaia, ale ten dżin od siedmiu boleści to kłamliwy, prostacki...

- Hej, hej, uspokój się. Skoro zostały ci dwa życzenia, Nadakhan nie da ci spokoju. - Tym razem odezwała się Nya. - Unikaj go i spławiaj tak długo, jak możesz. Wypowiesz trzecie życzenie i już po tobie.

- W porządku. - Zgodziłam się. - Teraz wasza kolej. Jeśli będziecie potrzebować mojej pomocy, dacie mi znać. Obiecujecie?

- Tak, oczywiście. A teraz muszę kończyć. Pa! - I się rozłączył.

Wymieniłam zdezorientowane spojrzenia z Edem.

- Wiesz, oni mają rację. Musimy cię gdzieś schować.

Nie chciałam wierzyć, że w takiej sytuacji powiedział właśnie to.

- Daj spokój! Niech wszystko będzie tak, jak dotychczas. Nadakhan nie zmusi mnie, bym ponownie wypowiedziała jakieś głupie życzenie. Nie ufasz mi?

Ed przygryzł wewnętrzną część policzka i spuścił wzrok.

- Och, w takim razie w porządku. Muszę już iść. - Wstałam i wyszłam z pokoju.

- Czekaj! Odprowadzę cię! - krzyczał Ed, ale zignorowałam go i poszłam w swoją stronę.

Ten tydzień zbliżył nas do siebie, ale chyba za dużo od niego żądałam. On mnie nie zroumie, nigdy. Nie będzie wiedział co to znaczy, kiedy ma się tak okropną moc jak moja. On nie straci swoich przyjaciół przez jakiegoś tam dżina.

Ugh, dlaczego ja ciągle się tak nad sobą użalam? Muszę z tym skończyć.

I wtedy zobaczyłam go. Czy to sen? Fatamorgana? Cokolwiek innego?

Nie obchodziło mnie wtedy nic. Pobiegłam w jego stronę i chciałam go przytulić, ale w ostatniej sekundzie się powstrzymałam. A co, jeśli...?

- Kai? - powiedziałam niepewnie. - Czy to ty?

Czerwony ninja zaśmiał się perliście i odgarnął moje włosy z twarzy.

- A któżby inny? Tęskniłem za tobą.

Nie wiedziałam, co robić. Popłakać się? Poddać jego słowa w wątpliwość?

- Kai - jęknęłam. - Jeśli to ty, na pewno odpowiesz na to proste pytanie.

- Oczywiście, pytaj o co chcesz.

- Jak dowiwdziałam się o tym, że jesteś we mnie zakochany?

- To jasne! Powiedziałem ci o tym, prawda?

Poczułam ukłucie w sercu. To nie jest Kai. Cofnęłam się kilka kroków.

- Coś nie tak? - zapytał z troską w oczach.

Tylko, że to nie była ta sama troska, co u prawdziwego Kaia.

- Fałsz. Nya mi o tym powiedziała. - Mój głos zaczął się trząść. - Niezły pomysł, Nadakhanie, ale nie dam się na to nabrać! Naprawdę myślałeś, że jestem aż taka głupia?

Oczy fałszywego czerwonego ninja zaczęły się robić niebezpiecznie czarne, a potem zaczął się rozpadać na drobne kawałeczki. Gdy zniknął już całkowicie, na jego miejscu pojawił się Nadakhan.

- Sprytna z ciebie dziewczynka - stwierdził z uśmiechem dżin. - Ale mnie nie oszukasz. Wiem, że chcesz z powrotem swojego Kaia. Cóż, mogę to dla ciebie załatwić, nie ma problemu. Wystarczy, że wypowiesz życzenie.

Pokusa była wielka. Prawdopodobność, że kiedykolwiek ponownie zobaczę miłość mojego życia była niewielka. Jednak nie dałam się tak łatwo omamić.

- Nie ma mowy, Nadakhan. Spieprzaj z mojego życia. Mam co robić, a ty mi tylko zabierasz czas. - Starałam się, by mój głos brzmiał pewnie.

- W porządku. - Pokiwał głową. - Ale wiedz, że jeszcze się spotkamy.

Dżin rozpłynął się w powietrzu, a ja zaczęłam obawiać się następnego razu.

~~~

Dwa rozdziały w dwa dni? Nie no, jestem z siebie dumna. Mam zapasy weny na cały tydzień, a że i tak nie mam co robić, szykujcie się na pewne niesamowite rzeczy. Poza tym, w następnym rozdziale akcja rozkręca się na dobre, więc możecie oczekiwać największych niespodzianek :D A na pomysł z Kaiem wpadłam w trakcie pisania i stwierdzjłam, że po prostu muszę dodać trochę dramatyzmu xD Dobra, nieważne. Miłego dnia misie <3

Nie waż się marzyć • Mistrzyni Mowy 3 {Ninjago}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz