Chapter I

130 8 7
                                    


To był mój pierwszy dzień mojego samodzielnego życia w Dublinie. Może nie jest to jakieś wielkie miasto ale w porównaniu do miasteczka w którym jeszcze do wczoraj mieszkałam z rodzicami i babcią, Dublin jest ogromny.

- No dobra Em, co można by porobić pierwszego dnia w mieście którego się nie zna... - powiedziałam sama do siebie

Po paru minutach doszłam do wniosku, że nie mam co zjeść na śniadanie więc muszę iść na zakupy. Podeszłam do szafy i wybrałam krótkie shorty, t-shirt i bluzę z kapturem bo chociaż było lato i było całkiem ciepło to trochę wiało. Wyszczotkowałam zęby, uczesałam włosy i przebrałam się, a potem ruszyłam na poszukiwania jakiegoś supermarketu. Po 10 minutach znalazłam spory sklep, który tak właściwie mieścił się raptem jedną ulicę od mojego domu. Od razu poszłam w kierunku nabiału, ponieważ miałam ogromną ochotę na jogurt z musli i owocami. Gdy pchałam mój wózek w kierunku kas, z jednej z bocznych alejek wyjechał jakiś chłopak i uderzył swoim wózkiem w mój.

- Jak łazisz idiotko !? - krzyknął

Na kilometr pachniał papierosami i miętową gumą do żucia. Miał podpuchnięte oczy, jasne włosy, ze czterdzieści kolczyków i jeszcze więcej tatuaży. Uznałam, że nie warto się kłócić z takim kolesiem i odeszłam. Po zrobieniu zakupów szybko poszłam do domu bo byłam już naprawdę głodna. Zjadłam śniadanie i włączyłam telewizor, ale jednak po przejrzeniu wszystkich kanałów go wyłączyłam bo nie leciało akurat nic ciekawego. Poszłam do mojej sypialni w której leżały nie rozpakowane jeszcze pudła z moimi rzeczami, szybko odnalazłam pudełka w których były moje książki. - Kocham książki. To moja jedyna prawdziwa miłość. Mam naprawdę bardzo dużo książek- Wyjęłam jedną z pudła, położyłam się wygodnie na łóżku i zaczęłam czytać.

...

Uznałam, że na "obiad" pójdę do McDonald's które było niedaleko sklepu w którym rano robiłam zakupy. Gdy weszłam, pierwsze co usłyszałam to głośny śmiech dochodzący ze stolika w samym rogu. Przy tym czteroosobowym stoliku siedziało jakieś dwanaście osób, kilka dziewczyn siedziało chłopakom na kolanach, a wszyscy bardzo głośno się śmiali. Po środku tej wesołej gromadki siedział... ten sam chłopak który uderzył we mnie rano wózkiem.

- Jezu, znowu on - pomyślałam

Podeszłam do kasy i zamówiłam cheeseburgera, małe frytki i dużą cole. Jedyny wolny stolik stał tuż obok stolika "wesołej gromadki"

Taaaa... Fajnie

Usiadłam obok nich i udawałam, że nie zauważyłam tego jasnowłosego chłopaka. On mnie w sumie chyba też nie zauważył. Zjadłam szybko i pobiegłam do domu. Złapałam "Romeo i Julię" i położyłam się na sofie.

...

Gdy spojrzałam na zegarek dochodziła już 20. Zaburczało mi w brzuchu, wiec podeszłam do lodówki i zjadłam jogurt.

- W sumie ten dzień był naprawdę nudny... No i jeszcze ten blondyn... Może by tak wyjść do jakiegoś pubu ? - pomyślałam

I tak też zrobiłam. Poszłam poszukać jakiegoś małego pubu w którym, mogłabym napić się coli i może spotkać kogoś nowego. Byle normalnego. Nie takiego jak tamten wytatuowany facet ze sklepu. O nie. Jezu czemu ja w ogóle o nim myślę ? W końcu znalazłam nieduży pub o nazwie "Happy Patrick". Słychać było, że gra tam dosyć głośna muzyka ale akurat tego dnia nie przeszkadzało mi to. Usiadłam na stołku przy barze i zamówiłam szklankę wody. Blat był lepki, pewnie od piwa które tu skapuje i zasycha. No cóż, może nie było tu zbyt czysto ale zawsze lepiej niż siedzieć samemu w domu. Wzięłam łyk ze szklanki i w tym samym czasie odwróciłam się i rozejrzałam po lokalu. Prawie się zakrztusiłam gdy zobaczyłam szczupłego chłopaka, pokrytego niezliczoną ilością kolczyków i tatuaży. Znowu. Teraz końcówki jego włosów były zafarbowane na różowo, miał na sobie biały tank top z nadrukiem Nirvany, który odsłaniał sporo jego tatuaży. Gdy skończyłam rozmyślać nad ilością jego piercingu, zorientowałam się, że ON. SIEDZI. TUŻ. OBOK. MNIE. I. SIĘ. NA. MNIE. PATRZY.

- Hej, yyyyy... eeee... Sorry - powiedział

- Co ? - zapytałam na wpół zdziwiona i na wpół przerażona

- No za to w sklepie, Jezu - przewrócił oczami - jakbyś nie wiedziała o co mi chodzi - dodał Zauważyłam, że teraz, że jego oczy nie są już takie zapuchnięte i że mają niesamowity niebieski odcień...

- A.. Ym... Okej - wycedziłam

- Nie musisz się mnie bać - zaśmiał się

- Nie boję się - powiedziałam i wzięłam łyk wody z mojej szklanki

- Woda ? Jezu jaka grzeczna dziewczynka... - szydził ze mnie

- Odwal się, to nie twoja sprawa co piję - rzuciłam i pociągnęłam kolejny łyk wody

- Ohoho... Teraz mamy tu niegrzeczną dziewczynkę - szydził dalej - Jestem Niall - dodał ku mojemu zaskoczeniu

- E... Em... Emma - powiedziałam cicho. Chłopak zaśmiał się tylko, a potem zamówił sobie kolejne piwo i odszedł.

Co za burak.

Dopiłam szybko moją wodę i wróciłam szybko do domu. Nie miałam ochoty już więcej widzieć tego blondyna. Przebiegłam całą drogę do domu, prawie wpadłam na jakąś pijaczkę w średnim wieku, ale na szczęście w ostatniej chwili udało mi się ją ominąć. Gdy stanęłam już przed moimi drzwiami byłam bardzo zdyszana i musiałam się czegoś napić. Później wzięłam kubek lodów truskawkowych i usiadłam przed telewizorem. Obejrzałam dwa odcinki 'Z kamerą u Kardashianów' i prawie już zasnęłam, ale z mojego błogiego stanu wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Powlokłam się do drzwi i je otworzyłam. Nikogo nie było, tylko na wycieraczce stała dosyć duża torba prezentowa z przyczepioną kokardką. Wzięłam ją i zamknęłam za sobą drzwi na wszystkie trzy zamki. Usiadłam na swoim łóżku i rozpakowałam torbę. Były w niej trzy paczki papierosów, mała saszetka czegoś zielonego - co jak podejrzewam było jakimś narkotykiem, kilka puszek piwa i mała buteleczka wódki. Na samym dnie leżała żółta karteczka samoprzylepna. Wyjęłam ją i przeczytałam co było na niej napisane.

"Masz tu mały zestaw przetrwania w tym mieście, Niall"

Prawie dostałam zawału gdy przeczytałam ostatnie słowo. Szybko spakowałam wszystkie te rzeczy z powrotem do torebki, a potem przeszłam cały dom, pozamykałam wszystkie okna i pozasuwałam rolety.

- Skąd wiedział gdzie ja mieszkam ? - pomyślałam

Przez większość nocy rozmyślałam skąd ten cały Niall zdobył mój adres i po co mu on ? Zasnęłam dopiero przed 4, a potem spałam aż do 12. Gdy się obudziłam sprawdziłam telefon. Dostałam SMS'a od nieznanego numeru

"Wszystkie rolety pozasuwane, haha czyli jednak się mnie boisz, a nie mówiłem ?"

Po przeczytaniu telefon wyleciał mi z ręki, a serce zaczęło bić jak szalone...


Wolves [N.H]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz