Dziewczyna biegła ile sił w nogach robiąc zgrabne uniki. Biegnący za nią siatkarz miał wrażenie, żeby tylko dać jej piłkę i koszykarka.
-Czekaj! - krzyknął za nią.
Ale ta zaalarmowana zawahała się i jakby chciała zastrzyc uszami. Potknęła się omal nie zaliczając gleby ale lata ciężkich treningów nauczyły ją zachowania równowagi nawet w takich warunkach. Niestety musiała zwolnić. Tetsurou się zamyślił i nawet nie zauważył kiedy w nią uderzył. Oby dwoje runęli na ziemie. Na nieszczęście dziewczyny, przygniatał ją ciężar chłopaka. Pisnęła z niezadowoleniem waląc go pięśćmi po plecach, ramieniu, po wszystkim błagając by wstał. Chłopam wyciągnięty z amoku, szybko zareagował na jej niemalże płacz.
-Wybacz... Hitomi, tak? -spytał podając rękę leżącej.
-Um... -kiwnęła głową i ignorując Kuroo sama wstała.
-Chyba nie potrzebuję tego telefonu... -mruknął z powagą.
-Huh...? -spojrzała na niego jak na skończonego idiote.
-Żart -wyszczerzył zęby w uśmiechu i wykonał szybki ruch dłonią. -Oddaj.
-Nic z tego. Nie możesz zabierać czyjeś rzeczy bez uprzedniego pozwolenia -powiedziała nie patrząc na chłopaka.
-Robię to dla dobra Kenmy. Błądzi w internecie -parsknął śmiechem.
-Trudno. Niech sobie mapkę internetową zrobi by się nie gubił.
-Głupia czy udajesz? - spytał.
-Sam taki jesteś. Głupi.
-Czyli to co powiedziałaś miało być śmieszne? Nie było.
-Idiota.
-Ale przystojny.
-Od 'ale' nie zaczyna się zdania.
-Kujonka.
-No widzisz? Ja się uczę.
-Co?
-Niepełnosprytny.
-Ja?
-Nie, ja.
-I się rozumiemy.
-Odróżniasz sarkazm czy ironie?
I tak kłocili się, czepiali nawzajem o różne pierdoły dopóki nie zadzwonił dzwonek. Dziewczyna jednak dziękowała bogu za dar dzwonka, bo kończyły się jej pomysły na docinki. Rozeszli się każdy do swojej klasy. Kenma widząc Hitomi poprosił o telefon o nic nie pytając. Gdyby zapytał, byłby w dupie.