Następnego dnia o 6:30 rano z jego starego jak świat telefonu wydobył się irytujący okrzyk zła, który kazał mu wstać z jego wygodnego łóżka. Kto by tego nie znał: leżysz sobie bezpiecznie i ciepło w łóżku, gdy nagle słyszysz te straszne odgłosy. Brunet usiadł przeczesując sobie włosy palcami, popatrzył jeszcze raz na zegarek na małej cegiełce, która leżała na jego stoliku obok łóżka i wstał leniwie. Dzisiaj był wtorek, więc musiał obudzić jeszcze swoją siostrę i przyszykować dla ich obu śniadanie. Chłopak poczłapał powolnie do pokoju, gdzie na kanapie leżały przytulone do siebie Ally i matka rodzeństwa. Chłopak uśmiechnął się kiedy je zobaczył, podniósł powoli jego siostrę z kanapy i położył do łóżka bruneta, przykrywając ją jego granatowym kocem po czym poszedł do kuchni.
Dziewczynka obudziła się na dźwięk wyskakujących tostów z tostera i na warczenie smażonego oleju na patelni. Wstała pocierając sobie zaspane oczy rękami i weszła do malutkiej kuchni, gdzie stał jej starszy brat przy kuchence, robiąc jajecznicę.
- Dzień dobry księżniczko. - Przywitał ją uśmiechnięty, całując w czoło.- Dobry...- Ziewnęła dziewczynka udając, że zasypia na stojąco.
Liam zaśmiał się i przystawił dziewczynce powoli patelnię z jajecznicą pod nos. Ally mruknęła tylko z uśmiechem na ustach i usiadła przy małym stoliku w kuchni, na którym czekały na nią już jej talerz księżniczki z dwoma tostami i błękitny kubek w żabki z kakao. Chłopak włożył jej porcję jajecznicy, po czym sam usiadł przy stole i wziął łyk kawy.
- Masz spakowane książki?
- Chyba tak...- Zobaczmy...- Oznajmił zerkając na plan lekcji wiszący na lodówce. - Religia...
- Godzina z panią Sikorską, matematyka, angielski i wf. - Oznajmiła dziewczynka patrząc się na sufit. - Wszystko jest.- To dobrze. - Brunet uśmiechnął się, kosmacąc włosy dziewczynki.
- Liaaam! -przybiegła dziewczynka do pokoju chłopaka, trzymając grzebień w ręce. - Uczeszesz mnie?Liam wziął grzebień do ręki i zaczął delikatnie przeczesywać kołtuny we włosach Ally. Przez lata bycia opiekuńczym starszym bratem nauczył się typowo dziewczęcych umiejętności jak czesanie włosów, robienie warkoczyków i tym podobne. Kiedy Liam ma chwilkę czasu, bawi się ze swoją siostrą na przykład, czesząc się nawzajem, na co chłopak oczywiście pozwala albo malując się z zamkniętymi oczami. Niektórzy mogą pomyśleć, że nie jest to za męskim zajęciem, ale jakby można odmówić swojej małej księżniczce? Po wszystkim rodzeństwo ubrało na siebie kurtki, buty, Ally założyła oczywiście swoje nowiusieńkie kozaczki, a Liam zarzucił sobie futerał z gitarą na plecy, wyszli z mieszkania i zamknęli je na klucz, kierując się w stronę podstawówki. Mama tych dwojga ma dzisiaj na popołudnie, więc może się dzisiaj wyspać.
Liam podszedł pod podstawówkę trzymając swoją siostrę za rękę i chciał już ją puścić i pożegnać się z dziewczynką, ale mała brunetka popatrzyła na niego przygnębionym wzrokiem trzymając go nadal za rękę. Chłopak kucnął, by być na jej wysokości i patrzył na nią zdziwionym wzrokiem.
- Co się stało?
- A co jeśli dziewczyny z klasy będą mi znowu dokuczać?
- Nie przejmuj się nimi. To tylko dziewczynki, których rodzice wychowały je tak, żeby ludzie tacy jak my, którzy nie mają tyle pieniędzy co oni byli gorsi od nich. Ale powiem ci jedno. Takie rodziny jak my są o wiele szczęśliwsze i kochają się bardziej niż oni. Jedyne, co oni kochają to pieniądze.
Dziewczynka przytuliła swojego brata z lekkim uśmiechem na ustach.
- No dalej. - Szepnął chłopak uwalniając się z ramion dziewczynki. - Idź i pokaż im.
- Dzięki Liam. - brunetka puściła chłopaka i pokierowała się w stronę wejścia do szkoły, machając swojemu bratu. - Do zobaczenia później.
Kolejny dzień jak co dzień. Brunet stał jak co dzień przed tą samą kawiarenką, grając na tej samej gitarze jak co dzień, widząc tych samych ludzi przechodzących obok niego. Było jeszcze rano, więc nie działo się za wiele, a dzieci były w szkołach, więc nie spodziewał się, że któreś z nich da chłopakowi swoją resztę pieniędzy, za które te dzieci kupowały zawsze cukierki wracając ze szkoły. Później pojawili się w centrum turyści i brunet miał okazję, by od nich dostać parę groszy, ale poza tym, ten dzień wyglądał jak co dzień.- Zagraj mi coś.
Chłopak usłyszał znajomy głos skierowany w jego stronę, jednak jego brzmienie różniło się od wczoraj. Było posmutniałe, a uśmiech dziewczyny z wczoraj, która wypowiedziała te słowa nie był takim szczerym i promienistym uśmiechem jak wczoraj, tylko lekkim uchyleniem kącika ust. Piękna radosna dziewczyna, którą zobaczył wczoraj wyglądała dzisiaj jakby chciała ukryć swój smutek przed całym światem i udawać tylko jakby się nic nie stało. Dziewczyna wrzuciła do jego futerału pięć dolarów z powrotem patrząc na ziemię. Chłopak zagrał jej tym razem coś, co miało odwzorować jej prawdziwe uczucia. Nie te, które udawała, tylko te prawdziwe, o których nikomu nie powiedziała. Dziewczyna patrzyła ze zdziwieniem na ruch palców chłopaka i lekko uśmiechała się. Tym razem nie tym udawanym, tylko tym prawdziwym. Rozpoznał to, ponieważ wczoraj uważnie się jej przyglądał. Widział jej dokładny obraz w głowie, mimo że to dziwnie brzmi i widzi też dokładny obraz jej pięknego uśmiechu.- Trochę to smutne.
- Bo dziewczyna, która prosiła o tą piosenkę też taka jest.
- A więc zauważyłeś. - Oznajmiła dziewczyna zabierając wzrok z ziemi i patrząc błękitnymi oczami na chłopaka i wrzucając kolejne pięć dolarów do futerału. - Może cię to nie obchodzi, bo ty tu tylko pracujesz, ale uważam, że takiemu gitarzyście jak tobie warto byłoby się przedstawić. Jestem Emily.
Dziewczyna wyciągnęła rękę z kieszeni kurtki i wystawiła ją w stronę bruneta.
- Liam. - Rzekł chłopak z uśmiechem na ustach, ściskając lekko dłoń dziewczyny.- Dziękuję Liam. Do zobaczenia.
Gitarzysta znowu poczuł ciepło z wczoraj, ściskając delikatną i zmarzniętą rękę dziewczyny. Rozgrzewało go. Może to dziwnie zabrzmi, ale pomyślał, że dziewczyna go polubiła. Ale czego ona chciała z kimś takim jak on? Bez pieniędzy, bez pracy, jedyne, co mógł jej dać to szczęście. Czy to wystarczy?
Kiedy chłopak pakował instrument do futerału, usłyszał dzwonienie telefonu w jego kieszeni, nie był to jednak numer mamy, lub wychowawczyni Ally, tylko jakiś nieznany numer. Chłopak odebrał telefon, a na słowa które usłyszał od rozmówcy, spakował szybko gitarę i wybiegł z centrum miasta tak szybko jak tylko umiał.
//Mam nadzieję, że nie zawiodłam tym rozdziałem i że nie zawiodłam też moim słownictwem ^^ Bardzo dziękuję za miłe komentarze do pierwszego rozdziału <3 To mnie bardzo zmotywowało do napisania tego <3 I jak zwykle załączona piosenka jest piosenką, którą Liam zagrał dla Emily ^^//
CZYTASZ
Gitarzysta z Ulicy
RomanceBył zwyczajnym, biednym gitarzystą z ulicy, bez studiów i pieniędzy, który grał obok kawiarenki w sercu miasta mając nadzieję, że zarobi wystarczająco pieniędzy, by pomóc swojej małej trzygłowej rodzinie. Jego dzień wyglądał zawsze tak samo, do cza...