12.05.2009 r.
Kochana Przeszłości!
Masz to do siebie, że nigdy nie jesteś taka, jaką chcielibyśmy, byś była. Sęk w tym, że Ciebie z nami nie było. Jesteś jedynie iluzją zdarzeń, które miały kiedyś miejsce, ale wtedy byliśmy zbyt ślepi, by Cię docenić. Gloryfikowaliśmy Teraźniejszość i Przyszłość, które z perspektywy czasu nie mają teraz żadnego znaczenia. One nie mają konkretnego kształtu. To my nadawaliśmy Tobie kształt, byś mogła przypominać nam lata, które niewątpliwie były lepsze.
Ty, moja Przeszłości, ty masz śliczne ciemne oczy, koszulę poplamioną wiśniami, rosyjski akcent, choć po polsku mówisz bezbłędnie i płynnie, a na głowie kaszkiet, który uwielbiam Ci zabierać i w nim chodzić, bo pachnie Tobą.
Widziałam Cię, moja Przeszłości, na ostatniej światowej konferencji. Nie masz już pięknych oczu, plamy na Twojej koszuli łudząco przypominają szkarłat krwi, mówisz rosyjskim z tak twardym akcentem, że już nie wydaje się on być tak płynnym i miękkim, jak mi się wcześniej wydawało, a kaszkiet znalazłam w starym pudle na strychu. Nadal Tobą pachnie. To ostatnie co mi po Tobie zostało.
Jesteś teraz złym człowiekiem, moja Przeszłości, ale będę czekać. Wierzę, że póki nie kopniemy w kalendarz, zdążysz uśmiechnąć się do mnie jak kiedyś.Twoja Przeszłość.
Trzymała kaszkiet i list w obu dłoniach, wpatrując się w zamgloną łąkę na skraju lasu. Jej bose stopy sunęły po szarej, mokrej trawie, która pachniała świeżym deszczem. Krople spływały po liściach drzew i skapywały bezdźwięcznie na ziemię. Nie miała zamiaru wchodzić do lasu, ale przywitać go zaraz przy jabłonce.
– Przyszłam się pożegnać.
Modliła się do gwiazd i słońca, gdy wreszcie stanęła pod drzewem chylącym się ku upadkowi.
Widziała zaledwie kontur jego ciała, ale wystarczyło, że poczyniła jeden krok w błotnistą ziemię, brudząc stopy, łydki i skraj sukienki i ujrzała, jak się do niej uśmiecha.
– A ja powiedzieć ci, że mgła ma piękny mleczny kolor.
Nie widziała tylko jego oczu. Dusze zawsze oddają je ciału, by to mogło przynajmniej zrozumieć. Wiedziała tylko, że teraz to uśmiech mówi więcej niż one.
– Tak, ma. – Obróciła się wokół siebie, patrząc jak mgła wiruje przed oczami, a sukienka miesza się z nią, jakby były tym samym.
– W Moskwie nie mamy takiej pięknej mgły.
Zatrzymała się, gdy przed oczami stanął jej obraz miasta płynącego i ponad i pod mostami.
– My w Warszawie też nie.
– Bo jesteśmy źli.
Pokręciła głową z przekąsem, rzucając list w trawę. Papier zaczął powoli nasiąkać brudną wodą, bo miał za chwilę stać się nie do odczytania.
Złapała kaszkiet i nasunęła go duchowi aż na oczy.
– Może i jesteśmy, ale taka piękna mgła jest tylko w domu.
Jednak nie zdążyła go pocałować, bo rozpłynął się w niej, jakby nigdy wcześniej nie istniał.◇◇◇
Piosenka w mediach tak naprawdę zainspirowała mnie do napisania tego ff. Znęcam się nad własnymi postaciami i płaczę nad Moskwą, bo to bardzo biedna duszyczka. Dziękuję.
CZYTASZ
Dekada myśli niewypowiedzianych » hetalia
Fanfiction❝ Odległość z Warszawy do Moskwy wynosi 1150 kilometrów. ❞ miniaturka; 10/10