15.01.2001 r.
Najukochańszy Dimo!
Doprawdy niezwykłe jest to, że potrafisz jednym zdaniem sprawić, że się uśmiecham. Co prawda robię to już coraz częściej i, uwierz mi, czerpię z tego prawdziwą przyjemność, ale Twoje listy zawsze wprawiały mnie w ten dziwny nastrój.
Gdybyś widział minę Feliksa, gdy mi go przekazał! Śmiał się ze mnie, bo zanim go przeczytałam, najpierw wycałowałam całą kopertę. Niestety zmarnowałam przy tym naprawdę drogą szminkę, którą dostałam na święta, ale było warto.
Pewnie zastanawiasz się, jak spędziłam Sylwestra. Na pewno nie tak cudownie jak Ty. Słyszałam, że fajerwerki na Placu Czerwonym wyglądają naprawdę bajecznie. Kiedyś wybiorę się do Ciebie w styczniu i uczynię Ci ten zaszczyt, że razem dotrwamy w moskiewskim ziąbie do północy. Będziesz na mnie czekać?
Ja aż do północy piłam jeden kieliszek wina, które Feliks dostał od Francisa na święta. To naprawdę miły gość i mam nadzieję kiedyś go odwiedzić. Rozmawiałam z nim tylko raz na którejś konferencji, nie pamiętam dokładnie kiedy, ale dawno nie spotkałam tak szarmanckiego mężczyzny. Oczywiście ufam, że nie czujesz teraz zazdrości, ponieważ zdecydowanie nie ma powodu. Ty także spotykasz na swojej drodze pełno uroczych kobiet – choć powinnam mówić dziewczyn, ponieważ ja kobietą jeszcze nie jestem, a skoro mnie kochasz, to i w takich gustujesz, mam rację?
Wanda śmieje mi się zza ramienia przez mój patetyczny ton, ale naprawdę nie wiem, jak ma zwracać się do kogoś, kogo nie widziałam dobre pół wieku. Jak już mówiłam w poprzednim liście, zmieniłeś się od czasu naszego ostatniego spotkania. Przez Sylwestrem znów oglądałam nasze stare zdjęcia. Pewnie dlatego, choć wino było naprawdę smaczne, północ jakoś nie chciała zaszczycić nas swoją obecnością. Wszystkim widocznie czas mijał szybko, a ja nie mogłam myśleć o niczym innym jak o Tobie. Na list od Ciebie czekałam cały rok. Nie próbuję teraz wypominać Ci, że nie masz dla mnie czasu – bo tamto zdanie w zupełności mi wystarcza – ale zaczynam się martwić, Kochany.
Proszę, odpisz i opowiedz co się u Ciebie dzieje, bo więdnę z tęsknoty i niepokoju.Twoja na zawsze
Warszawa.~~~
09.10.2001 r.
Najdroższa Anulko!
Proszę, nie zaprzątaj sobie głowy moimi problemami. Niedługo przyjadę po Ciebie i spędzimy razem najpiękniejszy Sylwester na Placu Czerwonym, jaki tylko możesz sobie wyobrazić. Po prostu wytrzymaj jeszcze parę lat, póki nie wyjaśnię spraw z moim bratem.
Kocham Cię, Moskwa.
~~~
16.12.2001 r.
Szanowny Panie Dimitri Ivanowiczu Braginski!
Jeżeli będzie Pan odpowiadać na moje listy półsłówkami, to pojadę do Pana jeszcze w tym roku bez chwili zwłoki, tak, jak tu stoję.
Z poważaniem
Anna Łukasiewicz.
CZYTASZ
Dekada myśli niewypowiedzianych » hetalia
Fanfic❝ Odległość z Warszawy do Moskwy wynosi 1150 kilometrów. ❞ miniaturka; 10/10