Rozdział X

111 11 6
                                    

* Yuki *

-Yuki, właściwie chciałbym ci o czymś powiedzieć... - Kanashima popatrzył na mnie, jakby zastanawiał się czy mi o tym powiedzieć czy też zmienić temat. Nie zastanawiając się ani chwili uśmiechnęłam się do niego zachęcająco.

-Może wydać ci się to śmieszne co teraz powiem, ale liczę, że nie weźmiesz mnie za jakiegoś wariata i nie uciekniesz... Jestem... wampirem - spojrzał na mnie badawczym wzrokiem. Widząc, że nie próbuję uciekać, a nawet się do niego uśmiecham pokazał swoje kły. Moje serce zabiło szybciej. Poczułam radość, że nie tylko ja jestem potworem. 

-Jesteśmy tacy sami... - moje kąciki ust automatycznie się podniosły. Spojrzałam na jedno z małych drzewek obok mnie i z całej siły spróbowałam się na nim skupić. Nagle trzymetrowe drzewko się złamało. Zadowolona z siebie przeniosłam swój wzrok na zbliżającego się do mnie mężczyznę. Nasze twarze były tak blisko siebie, że niemal stykaliśmy się nosami. Po krótkiej chwili nasze usta były już złączone w namiętnym pocałunku. Między przerwami na złapanie oddechu zdyszana wymawiałam jego imię. 

-Yuki! - nagle dobrze znany mi głos sprowadził mnie na ziemię. Lekko wystraszona odskoczyłam od Kyuketsuki'ego. Tak jak się spodziewałam, zobaczyłam Mikę zbliżającego się do nas w szybkim tempie. Sądząc po jego zabójczym spojrzeniu był na mnie wściekły. Zastanawiałam się dlaczego... Nagle Hatoyama wymierzył pięścią w stronę Kanashimy. Zdezorientowany nie zdążył zareagować i pod wpływem ogromnej siły Mikaeli upadł z hukiem na ziemię. W mgnieniu oka zdążył się jednak podnieść i teraz on uderzył z wampirzą siłą Mikę. Ten zatrzymał się dopiero, gdy natrafił na pobliskie drzewo. Z kącika jego ust zaczęła sączyć się krew. 

-Mika!- po raz kolejny przy Hatoyamie poczułam silne ukłucie w sercu. Tym razem było ono tak silne, że musiałam przykucnąć i zgiąć się w pół. Widząc to Kyuketsuki natychmiast do mnie podbiegł. 

-Nawet nie próbuj jej dotykać! - warknął Mika, który po chwili do mnie podszedł i obdarował mojego towarzysza zabójczym spojrzeniem.

-Kim ty dla niej jesteś, że wydajesz mi takie rozkazy? - Kyuketsuki zmierzył go wzrokiem i posłał mu drwiący uśmieszek. 

-Yuki... wracajmy do domu - powiedział już w pełni opanowany Mikaela, wyciągając w moją stronę rękę. Chciałam się jej chwycić, ale w ostatnim momencie głos Kanashima powstrzymał mnie przed tym.

-Chcesz z nim wrócić? Z człowiekiem, który próbował cię zabić? Pomyśl, nie wolałabyś być ze mną? - zwrócił się do mnie Kany (skrót od jego nazwiska) podkreślając przy tym słowo człowiek. Byłam zdezorientowana. Z jednej strony Kana miał rację co do Miki, w końcu chciał mnie zabić, a jego ojciec przeprowadzał na mnie eksperymenty. Z drugiej jednak strony wiedziałam, że by mnie nie skrzywdził, żałuje tego co zrobił i się mną opiekuje. Kyuketsuki natomiast był wampirem, potworem tak samo jak ja. Nigdy nie próbował nawet mnie ugryźć, a gdyby chciał mi coś zrobić to już dawno by to zrobił. 

-Ja... Nie potrafię wybrać między wami! - nie wiedząc co zrobić przymierzałam się do ucieczki. Chciałam pobyć trochę sama i to przemyśleć. 

-Czy nie możemy się wszyscy zaprzyjaźnić? Nie chcę stracić nikogo z was. Obaj jesteście dla mnie ważni... - ostatnie zdanie wypowiedziałam nieco ciszej, zastanawiając się czy to prawda, czy też tylko to sobie wmówiłam. Spojrzałam błagalnym wzrokiem na Mikę, wiedząc, że nie będzie potrafił mi odmówić, po czym zapytałam się go:

-Kana nie ma na razie gdzie mieszkać... Pomyślałam, że może... - spojrzałam na nich niepewnie. Mika rozszerzył oczy i już chciał odmówić, jednak powstrzymał się i spiorunował drugiego mężczyznę wzrokiem. 

Wbrew przeznaczeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz