Rozdział IV

139 22 2
                                    

* Yuki*

Otwieram powoli oczy. Mam wrażenie jakby głowa miała mi zaraz wybuchnąć. Nagle uświadamiam sobie co przed chwilą się wydarzyło. Przerażona zaczynam nerwowo rozglądać się na wszystkie strony. W pewnej chwili mój wzrok natrafia na wielką czerwoną plamę, na której leży Hatoyama. Poczułam nagły ucisk w piersi, ale nie ruszyłam się z miejsca. Siedziałam i przyglądałam się tylko nieprzytomnemu mężczyźnie. Po dłuższej chwili zdecydowałam się mu jednak pomóc. W końcu gdyby nie on, postrzeliłby mnie jakiś snajper. Ostrożnie podeszłam do mężczyzny i zaczęłam ściągać mu górę od munduru. Następnie rozerwałam jego pelerynę na części i zaczęłam nią bandażować krwawiące jeszcze miejsca. Nadchodziła noc, a na wyspie, na której się znajdowaliśmy robiło się coraz zimniej. Przysunęłam się więc do Hatoyamy i delikatnie go przytuliłam, i owinęłam w resztki peleryny. Pozostało mi tylko mieć nadzieję, że mężczyzna przeżyje dzisiejszą noc. 

                                                                        * Hatoyama *

Mrok. Wszędzie widzę tylko mrok i czuję przeraźliwe zimno. Ogarnia mnie coraz większy, przeszywający ból w brzuchu i ramieniu. Z trudem próbuję otworzyć oczy. Powoli zaczynam dostrzegać niewyraźne kształty. Wszystko zaczyna być coraz wyraźniejsze. Wracają mi świadomość i wspomnienia. Postrzelono mnie i wpadliśmy z Yuki do morza... Yuki... Gdzie ona jest? Tak bardzo chciałbym ją teraz zobaczyć.

-Yu...ki - wyszeptałem jej imię, jakby z nadzieją, że mnie usłyszy. O dziwo poczułem czyjąś rękę głaszczącą mnie po głowie.

- Jestem tu... - usłyszałem cichy, niewyrażający żadnych uczuć głos. Na te słowa poderwałem się i popatrzyłem na osobę za mną. Szybko pożałowałem tego nagłego ruchu i z bólem położyłem się z powrotem na kolanach Yuki. Już nieco spokojniejszy popatrzyłem się na dziewczynę. Była zdezorientowana. Czekała na wyjaśnienia. Wiedziałem, że muszę jej to wszystko wyjaśnić i to jak najszybciej. Nie chciałem jej w końcu ponownie stracić.

-Nie wiedziałem... Nie wiedziałem, że ty...- nie dokończyłem zdania, ponieważ przerwała mi zirytowana Yuki.

-W porządku. Wyjaśnisz mi to kiedy indziej. Jesteś teraz poważnie ranny i gadanie tylko pogorszy twój stan. Wszyscy z laboratorium pewnie stają na głowie by nas znaleźć. Powinniśmy jak najszybciej odzyskać siły i się stąd wydostać. - Skinąłem głową zgadzając się jednocześnie z dziewczyną i poddałem się ogarniającej mnie senności.

                                                                                          *        

Następnego ranka obudziły mnie coraz głośniejsze odgłosy i szelesty. Spojrzałem na dziewczynę leżącą obok mnie. Także zaczynała się budzić, a gdy już całkiem się przebudziła wskazała na moja ranę i już chciała coś powiedzieć, gdy nagle zasłoniłem jej usta. Zdziwiona skierowała swój wzrok w miejsce, z którego dobiegały wcześniejsze odgłosy. Nagle obydwoje znieruchomieliśmy.

Dziękuję za przeczytanie tego rozdziału i przepraszam za krótką nieobecność, ale miałam trochę nauki i nie umiałam znaleźć czasu na napisanie kolejnej części. Dzisiaj trochę krótszy rozdział, ale za to jutro prawdopodobnie wstawię dłuższy :D Zapraszam do komentowania i wyrażania swoich opinii ^^               


Wbrew przeznaczeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz