Rozdział II

230 32 5
                                    

Obudził mnie odgłos otwieranych drzwi. Do domu pewnie wrócił Hatoyama. Przestraszona szybko podniosłam się z łóżka i czekałam aż wejdzie do mojego pokoju. W końcu mężczyzna otworzył skrzypiące drzwi i popatrzył się na mnie zmęczonym wzrokiem. Nie wiedząc co zrobić błądziłam wzrokiem po pokoju i powitałam go. Młodzieniec powoli ruszył w moją stronę z dziwnym wyrazem twarzy. Przestraszona obejrzałam się za siebie i cofnęłam się o kilka kroków. Hatoyama domyśliwszy się iż weszłam do jednego z pokoi rzucił się na mnie. Poczułam na szyi jego duże, silne dłonie zaciskające się wokół niej. Zaskoczona tym niespodziewanym ruchem próbowałam go odepchnąć. Niestety na nic się to zdało. Powoli zaczynałam odpływać, gdy ręce mężczyzny zwolniły swój uścisk. Wyrywając się resztkami sił zsunęłam się na podłogę. Dopadł mnie ostry kaszel.

- Przepraszam, nie powinienem tego robić, ale dałem ci wyraźny zakaz wchodzenia do innych pokoi – powiedział przez zaciśnięte zęby i popatrzył na mnie zimnym wzrokiem, po czym przybliżył się do mnie i chwycił mnie już delikatniej za rękę. Wpatrywał się znowu w mój tatuaż z dziwnym napisem MORI. Odzyskawszy już mowę cichutko zapytałam się Hatoyamy czy zajmuje się przeprowadzaniem eksperymentów na ludziach. Nie uzyskałam żadnej odpowiedzi. Mężczyzna podniósł się z ziemi i podał mi rękę. Niepewnie chwyciłam go za nią i także wstałam.

- Na dworze jest idealna pogoda do biegania. Ruch dobrze ci zrobi i pomoże odzyskać wspomnienia. Możemy przebiec się do pobliskiego lasu. Co ty na to? – zapytał się młody mężczyzna spoglądając przez okno na odległy las nadal spowity mgłą. Po krótkim zastanowieniu zgodziłam się. Chłopak wyszedł po bluzę dla mnie zostawiając mnie samą w pokoju. W dalszym ciągu czułam na szyi jego palce. Rozmyślając co też może zrobić mi w lesie, podeszłam do okna przez które wcześniej wyglądał. Las z tej strony był dużo gęstszy i mroczniejszy niż ten, który było mi dane zobaczyć na parterze. Gdyby Hatoyama zostawił mnie całkiem samą w tym miejscu, nie wydostałabym się z niego tak szybko. Nagle moje przemyślenia przerwał wchodzący do pokoju młodzieniec trzymający w rękach purpurową bluzę z puszystym kapturem. Grzecznie mi ją podał i wychodząc oznajmił, iż będzie na mnie czekać przy drzwiach wejściowych. Pośpiesznie ubrałam otrzymaną bluzę i zeszłam po schodach na parter gdzie czekał na mnie Hatoyama. Ostrożnie podeszłam do niego i ubrałam buty, które mi podał. Gotowi wyszliśmy z domu i pobiegliśmy polną ścieżką w stronę lasu. Bardzo szybko zaczęłam się męczyć. Chyba nie byłam osobą lubiącą jakikolwiek sport, bo nie miałam żadnej kondycji. Zwalniając nieco tępo rozglądnęłam się po okolicy. Wokół mnie rozciągało się zielone pole, a za nim słychać było odgłos płynącej rzeczki. Mgła opadła już na tyle, że można było zobaczyć zarysy drzew w oddali. Na trawie spoczywała lśniąca w przebijających się przez zachmurzone niebo promykach rosa, która była piękną ozdobą tego wspaniałego krajobrazu. Zachwycona tym widokiem zapomniałam o biegnącym obok mnie mężczyźnie. Popatrzyłam na niego wciąż zamyślona i dopiero teraz zdałam sobie sprawę jaki jest przystojny. Jego jasne włosy jeszcze bardziej potęgowały urok tego miejsca. Zauważywszy iż mu się przyglądam Hatoyama obrócił się w moją stronę, spoglądając na mnie swoimi wielkimi, błękitnymi oczami. Nieświadomie zarumieniłam się i odwróciłam wzrok. Zrobiło mi się głupio, ponieważ próbował mnie wcześniej udusić, a ja myślę o takich rzeczach, a na dodatek w takim momencie.

- Pamiętasz skąd masz ten tatuaż? Kiedy go zrobiłaś? – zapytał Hatoyama spoglądając na mój lewy nadgarstek. Przystanęłam na chwile i odsunęłam rękaw bluzy, żeby lepiej mu się przyjrzeć. Usilnie próbowałam przypomnieć sobie kiedy go zrobiłam i co on oznacza. Nic sobie nie przypominając popatrzyłam tylko na młodzieńca i pokiwałam przecząco głową.

- Rozumiem. – odpowiedział wznawiając bieg. Niechętnie ruszyłam za nim. Słońce powoli już zachodziło, a powietrze robiło się coraz zimniejsze. W końcu dobiegliśmy do lasu i zwolniliśmy do chodu. Było już teraz całkiem ciemno i ledwo co widziałam. W oddali słychać było wyjące wilki. Przestraszona odszukałam wzrokiem Hatoyame i złapałam go za rękaw czarnej jak noc bluzy. Mężczyzna spojrzał na mnie i zapytał się czy widzę coś w ciemnościach. Rozejrzałam się po lesie i zorientowałam się że widzę większość roślin i zwierząt. Może wcale nie było tak ciemno jak mi się na początku wydawało? Już nieco spokojniejsza puściłam młodzieńca i odpowiedziałam, że widzę większość rzeczy. Usłyszawszy to uśmiechnął się lekko i pociągnął mnie za sobą w stronę domu. Biegliśmy tym razem wolnym truchtem w milczeniu. Zastanawiając się po co mnie tu ściągnął na tak krótką chwilę zapytałam się go raz jeszcze czym się zajmuje. Mężczyzna nie zaglądając na mnie odpowiedział, iż jest naukowcem. Zaciekawiona tym faktem i nieco podejrzliwa chciałam zapytać się o księgi, które znalazłam i te wszystkie dokumenty, ale w porę zdałam sobie sprawę z tego jakie to byłoby nierozważne. Nagle Hatoyama chwycił mnie za ramię i przyciągnął do siebie. Poczułam lekkie ukłucie w przedramieniu i zrobiłam się senna. Próbowałam przez chwilę jeszcze walczyć z sennością, ale na nic się to nie zdało i odpłynęłam w magiczny świat snów. 

Wbrew przeznaczeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz