Rozdział V

154 23 6
                                    

     * Yuki *

Siedzę przerażona i wpatruję się w stojącego przede mną i Hatoyamą mężczyznę. Jest dobrze zbudowany, wysoki, ma piękne kruczoczarne włosy jak i ciemnozielone oczy. Nie wiem co mam robić. Mikaela jest ranny, więc nie mamy szans na ucieczkę. Szybko na niego spojrzałam. Był zdziwiony i radosny. Nic nie rozumiałam. Normalny człowiek byłby chyba przerażony, a nie szczerzył się jak głupi do sera.

-Enzu! Co ty tu robisz? - zawołał nagle do mężczyzny. Mówienie najwyraźniej nadal sprawiało mu dużo problemów, bo wykrzywił lekko twarz z bólu.

-Przyjechałem odpocząć na moją wyspę, ale co ważniejsze Mika, coś ty zrobił? Słyszałem o wszystkim od jednego z naukowców. Niezłą demolkę tam urządziłeś. Teraz wszyscy was szukają! - zmartwiony spojrzał na rany Hatoyamy i zmarszczył brwi.

-To nie wygląda dobrze... Zabiorę was do domku, który ostatnio tu wybudowałem. Jest mały, ale powinniśmy się tam wszyscy pomieścić, poza tym jest tam apteczka i zapasy jedzenia. Jak twój stan zdrowia się polepszy zamówię wam lot za granicę. Tam nie powinni was na razie szukać. - oznajmił i pomógł wstać Mice (skrót od Mikaela). Następnie spojrzał na mnie.

-Tak w ogóle to jestem Enzu Kurokaze, przyjaciel Miki. Wybacz mi, że się wcześniej nie przywitałem. - posłał mi promienny uśmiech i zawiesił rękę przyjaciela na swojej szyi.

-Nazywam się ... Yuki - odpowiedziałam nieśmiało odwzajemniając uśmiech. Po chwili ruszyliśmy w stronę domku Enzu. Szliśmy powoli ze względu na Mikę. W tym momencie podziwiałam go za tą wytrzymałość. Ja zapewne krzyczałabym z bólu jak małe dziecko. Po jakimś czasie w końcu dotarliśmy na miejsce. Spodziewałam się małego domku, ale nie aż tak. Prawie cały był zarośnięty jakimiś roślinami. Wyglądało to bardzo ładnie z drewnem, z którego był zbudowany. Nie oglądając się za siebie weszliśmy do domu. Jeszcze nigdy nie widziałam tak przytulnego miejsca jak to. Enzu delikatnie położył Mikę na łóżko i sięgnął po apteczkę, po czym zaczął zmieniać mu opatrunek. Gdy skończył sprawdził jeszcze ręką jego temperaturę.

-Coś nie tak? - spytałam widząc minę chłopaka.

-Jest strasznie rozgrzany. Dam mu lód na czoło, ale nie wiem czy temperatura zejdzie. - powiedział zmartwionym głosem spoglądając na przyjaciela.

-Musisz dużo odpoczywać -zwrócił się do Hatoyamy po czym wstał i poszedł po lód. Przez resztę dnia Mika odpoczywał, a ja i Enzu rozmawialiśmy i ustalaliśmy plan ucieczki za granicę.

*

Minął tydzień od spotkania Enzu. Hatoyama powoli zaczął odzyskiwać siły. Dzisiaj mamy samolot do Japonii, gdzie będziemy przez jakiś czas bezpieczni. Po drodze musimy jeszcze kupić jakieś ubrania, bo aktualnie nie wyglądamy zbyt dobrze, a nie chcemy przecież rzucać się w oczy. Tylko tego by nam jeszcze brakowało. Wyjrzałam przez okno, żeby sprawdzić czy nikt nie kręci się wokół domu po czym wyszliśmy na zewnątrz. Szliśmy razem w ciszy. Nagle zobaczyliśmy coś przed sobą. Przystanęliśmy i zorientowaliśmy się, że jesteśmy otoczeni. To był nasz koniec...

Mam nadzieję, że rozdział wam się choć trochę podobał i że jesteście ciekawi dalszej części. Jeśli tak zostawcie coś po sobie w postaci komentarza lub gwiazdki ^^             

Wbrew przeznaczeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz