1

93 14 18
                                    

Biegnę coraz szybciej choć ledwo się utrzymuje na nogach. Brakuje mi oddechu. Mimo tego kopie i strzelam bramke. Słyszę oklaski pomimo że to tylko lekcja w-f. Nie daje już rady. Upadam.
-Sam! Sam!
Słyszę jak ktoś woła moje imię, ale nie moge się ruszać. Przyjechała karetka. Była już przerwa, bo na korytarzach był tłok. Rozpoznaje pojedyncze twarze. Widzę, jak Gus biegnie w moją stronę. Chcę go uspokoić, lecz nadal nie dam rady się ruszyć. Czy on jest zmartwiony? Chociaż zerwał ze mną miesiąc temu to nadal się przyjaźnimy. Miło, nie powiem. O Lucy! Szkoda, ze zepsuł nam się kontakt. No trudno.
Przyjazd do szpitala trwał około 10 minut. Powoli odzyskiwalam czucie. Narazie moge poruszać tylko palcami. Zapłakana mama stoji koło łóżka i mi się przygląda. Tata wyszedł zadzwonić. Czuję się już lepiej i sprawniej się poruszam.

Mam nadzieję, że komuś spodobają się moje wypociny.
Rozdziały będą się pojawiać średnio 1-2 razy w tygodniu.

Kiedy drzwi nie są drzwiami?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz