Po kilkunastu minutach podjechaliśmy pod ośrodek treningowy. To dosyć spory budynek z halą sportową i basenem w środku. Na zewnątrz znajduje się pełnowymiarowe boisko do piłki nożnej. Można powiedzieć że to takie sportowe centrum miasta i miejsce, w którym Sebastian spędza dosyć sporą część swojego czasu. Właściwie bywają tygodnie, kiedy przebywa tu dłużej niż w domu, głównie podczas przygotowań do nowego sezonu. Poza uczelnią i domem jest to najczęściej odwiedzane przez niego miejsce. Nie rozumiem dlaczego nie ma tu jeszcze swojego własnego pokoju, znacznie oszczędziłoby mu to czasu na powroty do domu, żeby się tylko przespać.
-O proszę, główna siedziba trampkarzy z Bischofshofen. - mruknęłam sama do siebie.
Chłopak otworzył mi drzwi i razem weszliśmy do budynku. Z szatni było słychać rozmowy zawodników.
-Idę się przebrać. Zaraz zaczynamy, usiądź sobie na trybunach i poczekaj.
-A, okej. - powiedziałam wzruszając ramionami.
Udałam się na halę. W duchu cieszyłam się, że nie zdecydowali się dziś na trening na zewnątrz, bo chyba zrezygnowałabym z przyjemności oglądania meczu, kiedy na dworze było około zera stopni.
Trybuny świeciły pustkami, czyli raczej pewne, że będę dzisiaj jedyną obserwatorką. Zajęłam miejsce mniej więcej pośrodku hali, żeby mieć dobry widok na całe pomieszczenie. Do środka wszedł Sebastian, a zaraz za nim pozostali zawodnicy. Nie bywałam tu zbyt często, więc nie kojarzyłam zbytnio tych chłopaków. Znałam tylko z widzenia niektórych z nich. Wyjątkiem był Thomas. Może dlatego że był niesamowicie przystojnym kapitanem, a może dlatego,że to skoczek narciarski. Były już co prawda, bo pomimo młodego wieku, zakończył karierę już jakiś czas temu. Dodam jeszcze, że świetnie zapowiadającą się karierę. Niestety upadek pokrzyżował mu plany. Zraził się do skoków i postanowił z nimi skończyć.Ponadto przyjaźnił się z Sebastianem, więc co jakiś czas widywałam go w naszym domu. Wydaje mi się że nawet mnie trochę polubił, ale raczej nigdy nie przekroczymy granicy pomiędzy młodszą siostrą najlepszego kumpla, a mega przystojnym kolegą starszego brata. Dzisiaj dowiem się o nim nieco więcej. Chociaż nie wydaje mi się żeby informacje o jego wzroście, wieku, a tym bardziej wadze były mi jakoś super przydatne w życiu.
-Hej Rosie! - Thomas podbiegł do mnie i przybił mi piątkę. Odkąd pamiętam właśnie tak się ze mną witał.
-Cześć Morgi! - uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Nie często można cię tu zobaczyć. Jakim sposobem Sebi zmusił cię do przyjechania?
-Zmusić to chyba za mocne słowo. Po prostu obiecałam mu zająć się stroną internetową drużyny i muszę dowiedzieć się o was paru istotnych rzeczy.
-Spokojnie, nie mam nic do ukrycia. - Thomas puścił mi oczko i pobiegł na rozgrzewkę.
Dwie godziny minęły mi całkiem szybko, o wiele szybciej niż się spodziewałam. Nawet zbytnio się nie nudziłam. Muszę stwierdzić,że gra w niektórych momentach stawała się całkiem emocjonująca.Chwila, czy ja właśnie przyznałam, że bieganie za piłką jest emocjonujące? Ugh, nieważne.
Przynajmniej Prevc nie wpadł na żaden genialny pomysł, żeby upublicznić kolejne moje zdjęcie. Mam nadzieję, że nie zrobił mi ich więcej niż jedno. No chyba, że jest psychopatycznym dupkiem, ale tego się prawdopodobnie nigdy nie dowiem.
Trening się skończył. I właśnie w tym momencie zaczyna się moja rola,czyli pytanie kilkunastu spoconych facetów, co prawda ładnie umięśnionych, ale w dalszym ciągu spoconych, o imię, nazwisko,wzrost, wagę, wiek oraz pozycję na jakiej grają.
Pierwszy w kolejce do „wywiadu" ustawił się Thomas. Świetnie, czyli potem będzie tylko gorzej.
-Wzrost?
-184 cm.
-Wiek?
-28 lat.
-Waga?
-69 kg.
-Na jakiej pozycji grasz?
-Lewy pomocnik.
-Okej, przesłuchanie skończone, możesz iść.
Morgi zaśmiał się, przybił mi piątkę na pożegnanie i udał się do szatni. Serię pytań powtórzyłam na każdym zawodniku.Przepytywanie chłopaków zajęło mi niemal godzinę. I już po tym czasie mogę bez wahania stwierdzić, że nigdy w życiu nie zostanę dziennikarką. Okropnie nudne zajęcie. Plusem jest przynajmniej to,że nie muszę spędzać w towarzystwie tych gości kolejnej godziny,żeby zrobić im zdjęcia, bo tym, na szczęście, zajmie się dziewczyna jednego z zawodników. Teraz zdałam sobie sprawę, że przypadła jej w udziale ta ciekawsza część pracy nad stroną. Zresztą każde zajęcie wydaje mi się bardziej interesujące odpytywania kilkunastu kolesi, każdego o to samo.
Zaczekałam na Sebastiana przy wyjściu. Chłopak przyszedł po krótkiej chwili. Jako, że był pytany ostatni, ostatni też poszedł do szatni. Nie wiem jak on potrafi się ogarnąć w piętnaście minut. Faceci muszą mieć jakąś super moc ułatwiającą szybkie ubieranie się i branie prysznica. To jedyne wytłumaczenie.
Po moim bracie widać było że jest wyczerpany po dwóch godzinach biegania za piłką, a zmęczony Sebastian to niezbyt rozmowny Sebastian. Nie miałam zamiaru podziwiać mijanych za oknem drzew przez całą drogę, więc sięgnęłam po telefon do kieszeni.Super, rozładowany, czyli zostajemy przy drzewach...
***
Było około szesnastej, a ponieważ jest luty, powoli ściemniało się.Mama jeszcze była w pracy, zresztą jak zwykle. Czasem mam wrażenie,że bardziej jak dom traktuje swoje miejsce pracy, bo spędza tam zdecydowanie więcej czasu. Tobias kończył ważny projekt w biurze,więc też nie zanosiło się, aby szybko wrócił, a nie ukrywajmy ani ja, ani tym bardziej Sebastian nie grzeszymy umiejętnościami kulinarnymi. Na szczęście mój brat, oprócz super mocy szybkiego ogarniana się, posiada dar czytania w myślach.
-Dzisiaj szef kuchni, czyli ja, poleca chińszczyznę. Pasuje?
-Zdaje mi się, że jako „sportowiec" powinieneś się zdrowo odżywiać, a jedzenie dań na wynos twojej fit figurze nie służy.
Wspominałam już, że zmęczony Sebastian to nie skory do rozmów Sebastian? Nie?To właśnie to robię.
-Dla mnie to co zwykle. - dodałam szybko, widząc na sobie piorunujący wzrok blondyna.
***
-Może obejrzymy film? - zapytałam trzymając pudełko z parującym daniem w ręku.
-Mi pasuje, ale ty wybierasz. - odpowiedział Sebastian, zabierając się za swoja porcję.
-Okej, skoro zgadzasz się na wszystko to oglądamy Niezgodną. Nie uważasz, że Cztery jest idealny?
-Nie? Po 1: jestem od niego sto razy lepszy, a po 2: wolę Tris.
-Pff, nie znasz się. - powiedziałam, po czym uruchomiłam film na laptopie.
***
Film się skończył. W przeciwieństwie do Sebastiana dotrwałam do końca. Ale usprawiedliwiam go treningiem, a poza tym tak słodko spał, że szkoda go obudzić.
Mimo,że nie namęczyłam się dziś jakoś szczególnie byłam strasznie śpiąca. Sebastian drzemał na kanapie, a mama i Tobias jeszcze nie wrócili z pracy. Ubrałam więc moją cudowną piżamkę z Batmanem i położyłam się do łóżka. Podłączyłam telefon do ładowania.
Dostałam sms. Hmm...od nieznanego numeru.
Nieznajomy: hej
Ty: hej? znamy się?
Nie czekając na odpowiedź odłożyłam komórkę i wtuliłam się w mięciutka poduszkę.