Marinette wstała i przeciągnęła się. Zapowiadał się wspaniały dzień. Poprzedni był cudowny. Udało jej się skupić na lekcjach, nie ośmieszyła się przed Adrienem, odrobiła pracę domową przed 22, zero akum. Żyć nie umierać.
Zegar wskazywał godzinę 7 rano. Zdziwiona Marinette nie mogła uwierzyć, że wstała tak wcześnie i zdąży do szkoły. Skąd mogła jednak wiedzieć że los ma inne plany?
Wyszykowana dziewczyna już o 8 była w pełni gotowa, chociaż szkoła zaczynała się o 9. Tikki chowała się w torebce. Wchodziła do kuchni, kiedy nagle otrzymała telefon od Alyi.
-Mari.. Słuchaj, mamy nową sensację w mieście! Jakiś koleś, twierdzi że jego imię brzmi "Pan dobry", dostał tego śmiesznego motylka! Ale uważaj... On twierdzi że nie ma zamiaru siać chaosu i zniszczenia, a pomagać! Nagrywam wszystko na Biedroblogu, wchodź szybciej na żywą audycję! Lecę, Pa!!!
-Aly.. *beep beep*
Marinette wcale nie miała zamiaru zaglądać na tego przeklętego Biedrobloga.
Dobra akuma? Dobre sobie.-Tikki... kropkuj... - wycedziła przez zęby.
Chwilę później Biedronka zjawiła się na miejscu. Wspaniałe, nikt nie zgadnie jakim. Wieża Eiffla.
Od razu wypatrzyła w tłumie "dobrą" akumę.-To ja, mówcie mi Pan Dobry! Paryżanie, koniec z Biedronką i Czarnym Pchlażem! Nastała era dobra! Nie jesteście już zdani na łaskę panny szczęście i pana pecha, pora na samoobronę! Każdy kto zechce otrzyma ode mnie moc obrony przed złymi siłami! Zapraszam do namiotu po lewej...
Tymczasem "Panna Szczęście" stała w dali z założonymi rękami. Była pewna, że w tym namiocie ludzie nie zostaną w jednym kawałku.
-Panno Szczęście, Pan Pech mógłby wkroczyć do akcji?
Czarny Kot. Jakby mogła się go nie spodziewać.
-Musimy się zająć tym... "dobrem" Biedronsiu. Mam złe przeczucia.
CZYTASZ
Smutek dopada wszystkich
FanficAdrinette i Ladynoir, nutka dramatu? Może nawet się poznają? Na razie pisam.