6

2K 174 6
                                    

– No to nieźle – usłyszała głos Ewki w telefonie. - Co prawda kolejność nie ta, ale co za różnica, czy pierwsze z nim porozmawiasz, czy też pokażesz mu tatuaż.

– Łatwiej mi było go pokazać, niż się do niego odezwać. Kiedy na mnie patrzy, czuję się, jakbym była przeszkodą na jego drodze.

– Wydaje ci się. I co powiedział?

– Już ci mówiła, że z nim nie rozmawiałam.

– Tak, wiem. Co powiedział na tatuaż?

– A, coś w stylu, że fajny.

– Fajny – powtórzyła głucho Ewka i dodała nieco weselej. – To fajnie.

– Powiedzmy.

– Nic się nie przejmuj. Jutro wieczorem widzimy się w barze o siedemnastej, ok?

– Ok, ok – powiedziała, chcąc już skończyć tę rozmowę.

– To do zobaczenia. Pa.

><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><>

Siedziały przy stoliku, czekając na Arka. Umówiły się z nimi na drinka w knajpie, do którego po pracy przyjeżdżał bardzo często Igor.

– Na pewno będzie siedział przy barze – mówiła Ewka. - Przyjeżdża na motorze, pije jedno piwo i wychodzi. Będziesz miała dogodną okazję, by do niego podejść i porozmawiać sam na sam.

– Ale ja nie wiem, o czym bym miała z nim rozmawiać? – powiedziała zdenerwowana.

– Musisz coś wymyślić. O, jest Arek – Ewa pomachała w jego kierunku.

Po pewnym czasie zjawił się także Igor. Miał na sobie strój motocyklowy i usiadł przy barze, kładąc obok na stołku kask.

– Idziemy do niego – powiedziała pewnie Ewa i wstała z miejsca, ale Ola nawet nie drgnęła.

– Ola chyba woli zostać tutaj – powiedział Arek, który dobrze wiedział, o co chodzi w tym spotkaniu.

– Olka, no nie wygłupiaj się! – Ale ta patrzyła tylko w swoje dłonie.

– Jak chcesz – powiedziała obojętnie Ewa i odeszła. Po chwili szła już z Igorem do ich stolika.

– To mój dobry znajomy i kolega Arek – przedstawiała Ewa. – Olę już znasz – dodała w żarcie, jednak ten nawet na nią nie spojrzał.

Słuchał uważne tego, co mówiła do niego Ewa na temat Arka. Chodziło o jakiś sport wodny, którym Igor okazał się zainteresowany.

– To co? Siadasz z nami?

– Zostawiłem piwo i kask przy barze – powiedział, oglądając się za siebie.

– To się dobrze składa – odezwał się niespodziewanie Arek i wstał z miejsca – bo moje się właśnie skończyło. - I razem podeszli do baru, gdzie już zostali.

– Olka, co z tobą? - powiedziała Ewa, siadając naprzeciwko niej. - Zrób coś albo zacznę podejrzewać, że moje wysiłki idą na marne. To tylko facet. Jak bardzo może cię onieśmielać?

– Jak widzisz – bardzo – powiedziała, przez zaciśnięte zęby.

– Zrozum, że sama musisz coś zacząć robić w tej kwestii. Tak dobrze ci poszło z tatuażem. W czym jest teraz problem?

– A w tym – odezwała się, podrywając nagle głowę - że jestem dla niego powietrzem.

– Nie moja droga – powiedziała poważnie Ewa. – Nie jesteś dla niego powietrzem. Bo gdybyś była, to on nie mógłby bez ciebie oddychać. Twoim zadaniem jest stać się dla niego powietrzem – uśmiechnęła się do niej. - Och, rany, co ja z tobą mam. Chyba nie potrzebnie na ciebie naciskam. Chodź, wracamy do domu.

– Do domu? - zdziwiła się.

– Tak, do domu.

Obie ruszyły w stronę baru i stanęły za plecami Igora i Arka.

– Wracamy do domu – powiedziała Ewa, a oni obaj obrócili się w ich stronę.

– Już? – zdziwił się Arek.

– Skoro olaliście nas dla jakiegoś sportu, to nic tu po nas. Ale widzimy się w środę – powiedziała z uśmiechem i ucałowała go w policzek. - Cześć – rzuciła w stronę Igora i odeszła.

Ola także dodała od siebie krótkie „cześć" i ruszyła z Ewą, czując na sobie po raz pierwszy dzisiaj wzrok Igora.

><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><

W środę sytuacja była bardzo podobna. Tyle że w barze było o wiele więcej ludzi, a Arek przyprowadził swoich znajomych. Igor zjawił się o podobnej porze jak ostatnio i samotnie pił piwo przy barze, czytając coś na telefonie. Ola nadal miała pustkę w głowie i nie wiedziała, o czym miałaby też z nim rozmawiać. Czuła się jednak lepiej, gdyż Ewa przestała ją popędzać i nagabywać, by w końcu z nim porozmawiała. Siedziała więc przy stoliku, słuchając śmiesznych rozmów między nowymi znajomymi, ale tak naprawdę to wcale nie z nimi chciała spędzać swój czas. Wypiła już jedno piwo i czuła się trochę mniej spięta. W końcu zdecydowała się i powiedziała do Ewy.

– Idę po jeszcze jedno. Przynieść ci coś?

– Nie dziękuje – odparła, zaśmiewając się z jakiegoś żartu – jeszcze mam.

Ola ruszyła ostrożnie w stronę baru, chcąc stanąć przy ladzie jak najbliżej Igora. Szczęście jej sprzyjało i koło niego zrobiła się wąska luka. Kiedy barman nachylił się w jej stronę, widząc, że czeka, by coś zamówić, również lekko się przepchała i zamówiła piwo. Igor odsunął się i uniósł głowę.

– Cześć – powiedziała dość swobodnie, uśmiechając się do niego.

– Cześć – powiedział, odwzajemniając uśmiech, po czym ponownie spojrzał na telefon.

I tyle. Więcej nie była w stanie nic zrobić. Czuła, jak serce jej wali, a w głowie ma czarną dziurę. Gdyby teraz coś powiedziała, na pewno spojrzałby na nią ponownie i może zaczął z nią rozmawiać. Ale ona tylko zabrała butelkę z lady, którą właśnie postawił przed nią barman i odeszła.

><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><

– „Cześć?" - zdziwiła się Ewka. - Nie mogłaś jeszcze dodać: „co słychać?", „co porabiasz?", „jak się bawisz?" Jest tyle sposobów na rozpoczęcie rozmowy.

– Wiem, ale masz przed sobą beznadziejny przypadek – westchnęła.

– Spokojnie – powiedziała Ewa, nieco się rozchmurzając. 

„Chyba czas na plan B" – dodała w myślach i uśmiechnęła się do swojej kuzynki.

Opowiadanie trzecie Ola (LLI 1.3)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz