Punkt Widzenia Hiroto
Czy Otõsan był z niego zadowolony? No pewnie! Więcej: był dumny! Jego nieśmiały, wciąż pełen wyrzutów sumienia po działaniach Gemini Storm, syn został wybrany do kadry narodowej. Jaki rodzic nie byłby dumny z takiego osiągnięcia własnego dziecka?
Ok... "własnego" to może trochę nieodpowiednie słowo, ale teraz to mało ważne.
-Wtedy się nie udało. Teraz zrobię co w mojej mocy by Otõsan był ze mnie dumny, a ja odetchnąłem z ulgą, słysząc te słowa.
-Wiem, że tak- wyszeptałem, ale on mnie chyba nie usłyszał. W ciszy wróciliśmy do sierocińca.
***Znudzony szukałem zajęcia. Midorikawa grał z niszczycielskim duo, Reina wisiała na telefonie plotkując z koleżanką, a Saginuma znowu gdzieś przepadł. A reszta? Chyba część z nich oglądała film w salonie. Hm... Może i ja do nich dołączę? Podjąłem męska decyzję i zbiegłem schodami na dół i skręciłem w kierunku salonu.
Gdy wszedłem do pokoju na ekranie właśnie ukazał się znienawidzony przeze mnie aktor jednej miny. Najwyraźniej gra głównego bohatera. Skrzywiwszy się z niesmakiem, stwierdziłem, że jakoś nieszczególnie mam ochotę na wieczór filmowy.
-Pójdę do kuchni i zrobię sobie coś do jedzenia!- zarządziłem i pokierowałem się jedną ze złotych myśli Kabeyamy, a mianowicie: nie masz co robić? Zjedz coś, tak zabijesz czas.
Gdy wszedłem do kuchni zobaczyłem moją siostrę- Hitomiko. Kobieta wydawała się... zmartwiona czymś.
-Co się stało?- zapytałem zatroskany. Czyżby jakieś problemy z utrzymaniem sierocińca? Tylko nie to. Proszę, tylko nie to.
- Chyba... chyba przepadnie jutrzejsza wizyta- odparła z ciężkim westchnieniem.
-Ale...- zacząłem, gdy nagle uświadomiłem sobie coś bardzo ważnego.- To wizyta Midorikawy! On musi iść!
Dzięki uprzejmości władz, interwencji Hitomiko i wyrozumiałości taty Touko (premiera Japonii), Otõsan był odwiedzany raz w tygodniu. Za każdym razem przez kogoś innego. Każde dziecko ze Słonecznego Ogrodu brało udział w projekcie Aliea, łącznie pięć drużyn po jedenastu graczy (nie licząc wspólnej drużyny niszczycielskiego duetu, Dark Emparors i Epsilon Kai). Z tego powodu każdy z nas miał tylko jedną wizytę w roku (nie licząc specjalnej wizyty świątecznej) i krótką rozmowę telefoniczną w dzień urodzin.
Moja siostra przegryzła wargę, zaciśnięła pięści i opadła na krzesło.
- Wiem, Hiroto, wiem. Jednak jestem między młotem a kowadłem. Przedsiębiorca wspierający nasz sierociniec zażądał spotkania. Chyba chce się wycofać, pomaganie nam nie pomaga mu wystarczająco w tworzeniu odpowiedniego wizerunku.
Poczułem jak krew we mnie wrze. To niesprawiedliwe! Pragnie wizerunku miłosiernego Samarytanina, ale jest gotowy zostawić na pastwę losu dwudziestoletnią kobietę i pięćdziesiąt pięć sierot, które nie mają nikogo poza nią i zamkniętym w więzieniu przybranym ojcem!
- Oszust! Czemu niby mu się nie opłacamy? Czego od nas chce? Może pragnie byśmy mu opisali jak straciliśmy rodziny, co? Alkohol, pobicia, pożary, wypadki samochodowe, zapomnienie, morderstwa i...- poczułem ciepło, to ciało Hitomiko. Jej ramiona przyciągające mnie do niej, jej obojczyk i ramię pod moją głową, jej szyja przy mojej twarzy.
-Spokojnie, nie damy mu się. Poradzimy sobie. A żeby tak było muszę jutro pojechać na spotkanie w jego firmie. Nie będę, więc mogła być na widzeniu.
To był jeden z warunków. Możemy go odwiedzać raz w tygodniu, ale...
Po pierwsze: jeden tydzień- jedno dziecko. Żadnych wymian. Każdy ma przydzielony tydzień, dzień, a nawet godzinę. Z jakiegoś ważnego powodu się spóźniłeś? Twoja wizyta przepada. Twoja wizyta przepadła? Przykro nam, musisz poczekać na kolejną... w przyszłym roku. Otõsan do Ciebie dzwonił, a Ty nie mogłeś odebrać? Cóż... nie martw się, za rok też jest szansa.
Drugi warunek to: dziecko musi przyjść z opiekunem.
A opiekunem jest Hitomiko. Nie ma Hitomiko? Patrz na rozwiązania w punkcie pierwszym.
- Onee-san... on musi iść, naprawdę tego potrzebuje- nalegałem.
- W takim razie... W takim razie ty z nim idź- odparła.
- Ja?- zapytałem wskazując palcem na siebie. Tak dla potwierdzenia.
-Tak, ty- mruknęła, wstała z krzesła i wyszła z pokoju. Jeszcze przez chwilę stałem jak zaczarowany, a potem potrząsnąłem głową i rzuciłem się do drzwi.
- Hitomikooo! Zaczekaj- krzyczałem za nią. Wpadłem do jej pokoju. Gdy już tam byłem, zauważyłem, że rozmawia przez telefon. Nie wiem z kim i o czym, bo gdy tylko wpadłem do niej niczym burza, wymieniła się grzecznościami i rozłączyła.
- Mam zgodę. Możesz iść. Nie będziesz się widział z tatą, ale może wprowadzając i wprowadzając Midorikawę, uda ci się go zobaczyć.
Zamrugałem parę razy.
-Gładko poszło- mruknąłem. Ona tylko skinąła głową.
-Wątpię by w przyszłości też się na to zgodzili- dodała po chwili ciszy.
-W przyszłości na pewno nie będzie takiej sytuacji!- zapewniłem gorąco.- Y... mogę już iść do Mido?- zapytałem zakłopotany, ręka przeczsując włosy i szczerząc się.
Moja siostra tylko westchnęła ciężko, uśmiechnęła się zmęczona tymi ciągłymi walkami z życiem i wskazała mi dłonią drzwi.
-Śmiało.
Kira Hitomiko jest bardzo ładna, wiecie? Pochyliłem się, szybko cmoknąłem ją w policzek i wybiegłem z pomieszczenia, zostawiając ją w lekkim szoku.
***
-Midorriikaaawa!- zawołałem wbiegając do jego pokoju. Chłopak leżał na łóżku wciąż jeszcze ubrany w swój strój piłkarski. Był spocony i ubrudzony trawą.
-Co jest?- rzucił ledwie żywy. Ta różnica pomiędzy nami trochę mnie rozbawiła.
-Nie chichocz jak Reina na zakupach, tylko mów o co chodzi- odgryzł się.
-Hej! Nie chichoczę, a już na pewno nie jak Reina!- odparłem oburzony. Teraz to ja usłyszałem cichy, dźwięczny śmiech.
-Jasne. Więc...?
-Więc... Hitomiko nie idzie jutro na widzenie.
Słysząc to zerwał się z łóżka. Jego i tak już duże oczy, rozszerzyły się gwałtownie, a usta otworzyły szeroko.
-Jak to?! Ale przecież...- w jego oczach dostrzegłem wiele. Najpierw zdumienie, potem złość, zawód, a wreszcie akceptację i smutek. Mogę się założyć, że zaczął myśleć, że chociaż on bardzo go kocha, to Otõsan jego już nie, że i tak nie zasłużył sobie na wizytę, że nie zrobił nic by go zadowolić itd.
Oh, Midorikawa... Jak ja cię w takich chwilach nienawidzę.
-Zapomnij. Ja idę z tobą. Już wszystko załatwione. A teraz idź się umyj. Może i ładnie ci w trawie, ale do ośrodka cię takiego nie wpuszczą- rzuciłem i wyszedłem z jego pokoju. Nie, nie zachowałem się jak Yuriko przed okresem. Nie, na pewno nie. No dobra. Może troszkę... bardzo.
-Zasłużył sobie- szepnąłem do sobie, uciszając w ten sposób głupie myśli.-----------------------
Cześć Wam! Chciałam bardzo podziękować za wszystkie wyświetlenia (prawie 120!), a najlepszym na to sposobem jest dodanie nowego rozdziału. ;)
A więc proszę bardzo! Oto rozdział z bardzo OOC Hiroto, Hitomiko i wspomnianym od czasu do czasu niszczycielskim duetem (S&N), a no i mamy tam jeszcze trochę Midorikawy jako bonus. ;)
Do zobaczenia następnym razem! ^^
PS. Komentarz? :)
CZYTASZ
W Oku Obiektywu
FanfictionKiyama Hiroto jest przystojnym chłopcem, a jego najlepszy przyjaciel- Midorikawa Ryuuji- może to potwierdzić. Jakiś czas temu zalety rudzielca zostały dostrzeżone. To wydarzenie, a także następująca po nim lawina zdarzeń, okazują się mieć ogromny wp...