— Obudź się, za czterdzieści minut lądujemy. — Poczułam lekkie szarpnięcie. Wydałam z siebie pomruk niezadowolenia i wydusiłam coś niezrozumiałego. — No, dalej, Dree, obudź się.
— Mhm, mamo, daj mi pięć minut. Szkoła nie ucieknie — wymamrotałam, nie do końca wiedząc, co dzieje się wokół mnie. Po paru minutach otworzyłam oczy i jak przez mgłę dotarło do mnie, że byliśmy jesteśmy jeszcze w samolocie, a przyjaciel mnie obudził, bo z doświadczenia wiedział, że gdyby tego nie zrobił, byłabym na niego bardzo zła.
— Dzięki, że mnie obudziłeś — podziękowałam mu zaspanym głosem. On tylko przewrócił oczami, po czym pochylił się nad telefonem, na którym oglądał trzeci sezon Lucyfera.
Po wystartowaniu samolotu zasnęłam i obudziłam się po trzech godzinach. Nie spałam przez kolejne pięć godzin, oglądając na tablecie filmy, które ściągnęłam z myślą o długiej podróży. Potem grałam z Chrisem w kółko i krzyżyk, następnie zjedliśmy coś, co przypominało jedzenie, które zapakował nam Brad (był okropnym kucharzem), i zapiekankę w ramach obiadu serwowanego na pokładzie, po czym ponownie zasnęłam.
— Najpierw pójdziemy po walizki, potem coś zjemy. Na parkingu poszukamy Ericka. Wysłałem mu przed wylotem esemesa, o której ma przyjechać — wyjaśnił.
Spojrzałam z wdzięcznością na Chrisa, wyciągając z plecaka butelkę wody, którą kupił mi jeszcze na lotnisku. Od prawie trzech lat Christian McLate był moim najlepszym przyjacielem. Był ciemnym blondynem o niebieskich oczach. Wzrostem przewyższał mnie prawie o dwie głowy. Jego wargę zdobił kolczyk. Kobiety oglądały się za nim, a jako że byłam jedyną dziewczyną, którą do siebie dopuszczał, były dziwnie do mnie uprzedzone, co mnie irytowało, ponieważ żadna nie chciała się ze mną zadawać. Owszem, znalazły się takie, które — wykorzystując znajomość ze mną — próbowały zająć moje miejsce u boku Chrisa, niestety kończyły ze złamanymi sercami.
— Gapisz się. — Pstryknął mi palcami przed oczyma, a ja burknęłam coś pod nosem i upiłam kilka łyków napoju.
Popatrzyłam na widok za oknem. Australia nocą była cudowna. W dole rozciągałyo się rozświetlone miasto i połyskujący ocean, od którego odbijało się światło, co dawało niesamowity efekt. Samolot powoli zaczął zniżać lot. Oderwałam wzrok od okna, wzięłam plecak i ruszyłam w stronę toalet. Weszłam do jednej z nich. Na pokładzie pierwszej klasy łazienki były eleganckie, przypominały wręcz toalety w ekskluzywnej restauracji. W pomieszczeniu dostrzegłam dwie kabiny i zlewumywalkę. Przyjrzałam się sobie w lustrze i naraz usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Nie zwróciłabym na to uwagi, gdyby nie to, że z kabiny wyszedł mężczyzna. Opuściłam spięte ramiona i pomyślałam, że może to toaleta damsko-męska toaleta. Facet był umięśniony, dość przystojny, ale jak dla mnie za stary i nie w moim typie. Wyglądał na trzydzieści lat. Po chwili zauważyłam stewardessę wychodzącą z tej samej kabiny. Nie, no, serio? Przyszła do łazienki, żeby zaserwować mi zapiekankę?! Nie mogłam się powstrzymać i zaśmiałam się ironicznie. Oboje, jak na komendę, odwrócili się w moją stronę i wlepili we mnie zaskoczony wzrok. Parsknęłam jeszcze głośniejszym śmiechem, kiedy zobaczyłam ich miny.
— Szybki seks w toalecie?! — rzuciłam rozbawiona. Poprawiłam włosy i zamierzałam udać się do wyjścia, ale nie mogłam sobie darować kolejnego komentarza: — Jeszcze nie praktykowałam, ale może nagram serial pod tytułem Seks w przestworzach. Jesteście aktorami?
— Jak długo tu jesteś? — zapytała kobieta, całkowicie ignorując moje słowa. Całą uwagę skupiła na poprawianiu zadartej spódniczki.
— Wystarczająco długo, żeby słyszeć, jak dochodzisz — powiedziałam bezczelnie, mrugając do niej prowokacyjnie. Jej twarz była niemal fioletowa, nie wiadomo, czy ze złości, czy z zażenowania. — Dree jestem, a wy? — przedstawiłam się, uśmiechając się do nich szeroko. Po chwili mężczyzna zaśmiał się, spojrzał na blondynkę, purpurową z gniewu, i ruszył w moją stronę, wyciągając ku mnie rękę. Uśmiechnął się, zażenowany sytuacją, bo przecież znajdował się z dwiema kobietami w damskiej toalecie, w dość dziwnych okolicznościach. Jego partnerka miała może ze trzydzieści dwa lata, ale mogła się pochwalić doskonałą figurą. Albo dużo ćwiczy, albo nie ma dzieci.
— Adam Harris — przedstawił się nieznajomy z uśmiechem, a ja z niesmakiem spojrzałam na jego dłoń, jednoznacznie dając mężczyźnie do zrozumienia, że nie uścisnę ręki, dopóki dokładnie jej nie umyje. Zmieszał się i wykonał moje nieme polecenie. — A to jest… — Spojrzał na stewardessę błagalnym wzrokiem. Nawet nie znał jej imienia! Ciche parsknięcie wyrwało się z moich ust.
— Adrianna — przedstawiła się i po raz kolejny spiekła raka. Domyśliłam się, jak bardzo chciała stąd uciec i nikomu więcej nie tłumaczyć się z tego, co robiła w czasie pracy.
— Mogłabym prosić cię o twój numer? Przebierasz się też za sprzątaczkę? No wiesz… JeśliJakby któryś z moich znajomych chciałby się zabawić? — zapytałam i z premedytacją wykonałam ręką taki ruch, jakbym naprawdę chciała od niej numer.
— Gówniara — wysyczała i wyszła, a ja uśmiechnęłam się fałszywie i bezceremonialnie patrzyłam, jak oburzona opuszcza łazienkę.
— Wiesz, że to toaleta? Tyle zarazków, fuj — zbeształam mężczyznę, patrząc na niego wyzywająco.
— Tak, wiem, ale zawsze ją pieprzyłem na tej trasie. — Wzruszył ramionami, a ja obmyłam twarz zimną wodą i otworzyłam kosmetyczkę, po czym wyciągnęłam tusz do rzęs i zaczęłam się malować.
Po chwili do toalety zajrzała jakaś starsza kobieta i kiedy zauważyła Adama opartego o futrynę, zaczęła krzyczeć i okładać go torebką. Sytuacja była komiczna. Puściłam do bruneta oko, zanim babcia dosłownie wyrzuciła go z pomieszczenia. Kobieta podbiegła do mnie przestraszona i zaczęła oglądać mnie z każdej strony, upewniając się, żeczy nic mi nie dolega.
— Nic ci nie jest, dziecko? — Zobaczyłam jej przerażoną minę i naprawdę zrobiło mi się jej żal, niemal tak samobardzo, jak bardzo chciało mi się śmiać, ale kiedy mama żyła, nauczyła mnie kultury, więc grzecznie odpowiedziałam:
— Nie, to tylko mój znajomy. — Co z tego, że nie znałam człowieka? Wydawał się miły.
Spakowałam kosmetyki i przeczesałam swoje długie czarne włosy, po czym spięłam je ponownie w luźnyego koka. Wyszłam z łazienki i jak na zawołanie natknęłam się na blond stewardessę, która zaledwie przed chwilą robiła bardzo ciekawe rzeczy w toalecie.
— Mogłabyś usiąść? — zapytała zirytowana Adrianna, na coa ja w odpowiedzi posłałam jej pokrzepiający uśmiech. Biedna, musiała być naprawdę zawstydzona tą sytuacją.
— Jeszcze numeru nie dostałam numeru — rzuciłam, przygryzając wargę, na co posłała mizareagowała ostrzegawczyme spojrzeniem.
Chris patrzył na nas zdezorientowany, wzruszyłam więc ramionami i usiadłam w fotelu. Zapięłam pasy, ponieważ samolot podchodził do lądowania, i grzecznie czekałam, aż wyjdziemy z samolotu po siedemnastu godzinach lotu.
— Mogę wiedzieć, co się stało w toalecie i czemu tak długo cię nie było? — zapytał, marszcząc brwi, a ja zachichotałam. — I dlaczego ścięłaś się z tą miłą stewardessą?
— Bardzo miłą — powiedziałam głośno, żeby kobieta mnie usłyszała. Tamta posłała mi zabójcze spojrzenie, na co kpiąco puściłam do niej oko. — Mniej wiesz, lepiej śpisz, kotku. — Uśmiechnęłam się do Chrisa.
Po trzydziestu minutach zabraliśmy walizki, udaliśmy się jeszcze do baru po coś do jedzenia, a gdy wyszliśmy z lotniska, od razu zauważyłam samochód należący do brata mojego przyjaciela. Przy srebrnym jaguarze stał mniej więcej dwudziestotrzyletni mężczyzna. Ostatni raz widziałam go w Ameryce. Musiał wydać sporo kasy na transport samochodu, ale dla niego pieniądze nie były problemem. Na powitanie wtuliłam się w jego umięśniony tors. Obu McLate’ów traktowałam jak braci. Zaśmiałam się na dzielącą nas różnicę wzrostu. Moje niecałe metr sześćdziesiąt przy jego metrze dziewięćdziesięciu prezentowało się co najmniej śmiesznie.
— Tęskniłem, frajerko — szepnął mi do ucha, na coa ja zmierzyłam go groźnym spojrzeniem.
— Ja też, frajerze. — Zrobiłam na chwilę naburmuszoną minę, na co on się zaśmiał. Przyciągnęłam go do siebie w krótkim uścisku.
— Czy nasze dzieci będą frajerowate? — zapytał Chris, robiąc minę zboczeńca. Głupek.
— Tylko wtedy, kiedy ty będziesz ich ojcem, a to akurat jest niemożliwe — prychnęłam teatralnie i ruszyłam w stronę samochodu. Usiadłam na siedzeniu dla pasażera i zapięłam pas.
— Rivera zajęła mi miejsce! — krzyknął Chris z udawanym oburzeniem, a ja tylko się uśmiechnęłam. Kochałam tego rozbrajającego głuptasa.
— Och, będę przynajmniej grzeczna, McLate. — Skrzywiłam się, unosząc zabawnie brwi, i zamilkłam. Oddałam się podziwianiu australijskich krajobrazów.
Było prawie po północy, kiedy dotarliśmy na miejsce. Do nowego domu podróżowaliśmy blisko dwie godziny. W końcu wjechaliśmy do naszej dzielnicy w Sydney i zatrzymaliśmy się przy dość dużym białym budynku. Znałam go ze zdjęć, które otrzymałam jakiś czas temu od agentki nieruchomości Millera. Na żywo mój nowy dom prezentował się jeszcze lepiej. Obok znajdowały się dwa garaże, w jednym z nich był wjazd do podziemnego parkingu, w którym mieściły się nasze auta i motocykle. Czułam się jak w raju — nie wyobrażałam sobie rozstania z ukochanymi samochodami, które były owocem mojej miłości do motoryzacji.
Weszliśmy do środka i dopiero wtedy uświadomiłam sobie, jak bardzo byłam wyczerpana podróżą, pomimo że większość czasu i tak przespałam. Dobrze znałam drogę do swojego pokoju. Alex i Brian podczas pobytu w Australii nieustannie wysyłali mi filmiki, demonstrując na nagraniach, co się gdzie znajduje w moim przyszłym domu. Brian nawet stworzył materiał zawierający wirtualny spacer po całym wnętrzu. Zapamiętałam drogę do kuchni, garażu i mojego pokoju. Jego dwie ściany były w czarnym kolorze, kontrastowały z nimi białe meble i dodatki, co wyglądało bardzo efektownie. Dwie pozostałe ściany zostały pomalowane na biało. Wnętrze wydawało mi się idealne. Pokój nie był zbyt wielki. Po lewej stronie stało duże wodne łóżko, obok znajdowała się szafka nocna z małą lampką i elektrycznym budzikiem, a naprzeciwko — duże okno balkonowe. Na środku, na jasnych panelach, rozpościerał się czarny puszysty dywan. W prawym rogu ustawiono białe biurko, na którym piętrzyły się zeszyty w kolorowych okładkach, a nad nim wisiała korkowa tablica. Nieopodal biurka dostrzegłam dwoje drzwi. Za jednymi z nich kryła się garderoba. Większość ubrań dotarła tutaj wraz z moim samochodem. Zauważyłam z wdzięcznością, że zostały starannie poukładane na półkach. Zapewne chłopcy remontujący, którzy remontowali nam dom, zrobili mi przysługę, o którą nawet nie prosiłam. Za drugimi drzwiami — brązowo-białymi — znajdowała się łazienka. Przestronna kabina prysznicowa, duże lustro na całą ścianę i punktowe oświetlenie nadawały pomieszczeniu wygląd salonu spa. Na jednej ścianie znajdowały się pojemne szafki na kosmetyki oraz umywalka wraz z lustrem. Omal nie pisnęłam, kiedy zdałam sobie sprawę, że będę jedyną osobą korzystającą z tego czystego i sterylnego miejsca. Nie mogłam się powstrzymać i w mgnieniu oka rozebrałam się do naga, a ubrania cisnęłam do plastikowego pojemnika na pranie, po czym wskoczyłam do kabiny prysznicowej pod lodowaty strumień wody — taki prysznic kochałam najbardziej. Na ciepłą kąpiel trzeba było zresztą poczekać, ponieważ woda jeszcze nie zdążyła się nagrzać. Pod prysznicem znalazłam żel o moim ulubionym zapachu mango. Cudownie się pienił, kiedy smarowałam nim mokrą skórę. Spłukałam pianę, owinęłam się w puchaty ręcznik i ruszyłam do garderoby. Znalazłam granatową koszulkę Brada — jednego z zaprzyjaźnionych kucharzy z Ameryki — i czarne koronkowe bokserki. Wcale nie zdziwiło mnie, że bielizna była poukładana według kolorów. Podłączyłam telefon do ładowarki i odprężona rzuciłam się na łóżko. Nie minęły dwie minuty, a moje powieki zaczęły się kleić, aż w końcu zasnęłam w miękkiej pościeli.
CZYTASZ
Dark Heart [WYDANE]
Storie d'amoreOsiemnastoletnia Dree Rivera planuje rozpocząć nowe życie co jednak nie jest dla niej takie proste, gdy w nowym miejscu jej najlepszy przyjaciel rozpoczyna imprezową znajomość z ludźmi ze szkoły. Samotna dziewczyna cierpi z powodu braku zainteresowa...