- Najwidoczniej. - odpowiedział mój towarzysz.
Tajemniczy facet zaczął grzebać po swojej kieszeni wysuwając z niej białą koperte. Zdezorientowana nie wiedziałam co sie dzieje. Podał ją Zaynowi, a ten szybkim ruchem schował ją do kurtki.
- Świetnie się spisałeś. - powiedział mężczyzna i po prostu odszedł zostawiając nas samych na dużym parkingu. Po chwili ciszy postanowiłam zabrać głos.
- Kto to był?
- Nie twoja sprawa. - odpowiedział chłodnym tonem. - Wsiadaj do auta, albo cie tutaj zostawie.
Przewróciłam oczami i zrobiłam to co kazał. Gdy byłam już w środku zapiełam pas i spojrzałam z zaciekawieniem na chłopaka, który robił to samo.
- Zrób zdjęcie. - powiedział.
- Niestety, ale telefon mi się rozładował.. - udałam smutny ton głosu.
- Zabawne. - po chwili wyjechaliśmy z parkingu.
- A więc gdzie mieszkasz? - zapytał.
- Nie znam cie. Myślisz, że dam ci mój adres? - zapytałam.
- Dobrze, więc mam nie odwozić cie do domu. Możesz tutaj wysiąść.
- No dobra już... 9 Waldram Park Road. - odpowiedziałam.
- Okej.
Jechaliśmy dziesięć minut w ciszy, a mnie cały czas męczyło kim był ten chłopak i co było w kopercie, którą wziął Zayn. Odruchowo spojrzałam na kieszeń jego kurtki.
- Wiem o czym myślisz. - odezwał się spokojnym głosem. - Ale nie marnuj swojego czasu, bo i tak ci nie powiem.
Postanowiłam to przemilczeć, bo może i ma racje. Czy to moja sprawa? Zdecydowanie nie. Do końca jazdy już żadne z nas nie odezwało się, ani słowem. Ucieszyłam się, gdy zobaczyłam swój dom. Samochód się zatrzymał, a ja odpiełam pas i otworzyłam drzwi.
- Okej to...cześć. - nie wiedziałam co powiedzieć. - Dziękuje za podwiezienie.
- Jasne. Do zobaczenia. - odezwał się po czym zamknęłam drzwi pasażera. Odwróciłam się i udałam w stronę domu po drodze wyciągając klucze. Denerwowało mnie to, że auto nadal nie odjechało. Sprawnym ruchem otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Po chwili usłyszałam pisk opon i odetchnęłam z ulgą.Następny dzień spędziłam prawie cały w szkole, a po zajęciach umówiłam się z Kylie na kawe. Siedząc przy stoliku i czekając na przyjaciółkę bawiłam się telefonem do momentu, aż pojawiło się przychodzące połączenie.
- Tak, słucham. - odebrałam.
- Hej Jasmine! - usłyszałam głos mamy.
- Cześć mamo! Co słychać? - zapytałam z lekkim uśmiechem na ustach.
- U mnie wszystko dobrze kochanie. Co słychać u taty? - zapytała.
Moi rodzice się rozwiedli, a ja mieszkałam tylko z tatą. Mama razem ze swoim facetem przeprowadzili się do Dublina, czego ja nie chciałam i dlatego zdecydowałam się zostać z ojcem.
- U taty w porządku. Jest teraz w delegacji w... y nie wiem nawet gdzie dokładnie. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Zostawił Cię samą? - zaniepokoiła się.
- Mamo nie wiem czy pamiętasz, ale jestem już pełnoletnia. To nic takiego.. - westchnęłam.
- No dobrze.. skoro tak mówisz. Ja musze już kończyć, bo zadzwoniłam w przerwie od pracy. Kocham Cie i uważaj na siebie. - powiedziała.
- Okej i ja też Cię kocham. - pożegnałam się z rodzicielką, a w tym samym momencie do mojego stolika przysiadła się dobrze mi znana blondynka.
- Cześć Kylie, a ty jak zwykle punktualnie. - przywitałam się ironicznie.
- Przepraszam cie, ale musiałam coś jeszcze załatwić.. - tłumaczyła się.
Zamówiłyśmy nasze ulubione kawy, a po kilku minutach miałyśmy je już przed sobą.
- Opowiadaj. - zaczełam.
- Co mam opowiadać? - zapytała.
- Jak było na imprezie z Harrym? - poruszałam brwiami, a ona uśmiechnęła się na samo wspomnienie jego imienia.
- Było fajnie, ale szkoda że bez ciebie.. jak trafiłaś do domu?
- Zadzwoniłam po taksówke i tyle. - nie wiem dlaczego, ale skłamałam. Dlaczego to zrobiłam? Nie mam zielonego pojęcia.
- Czyli nuda.. - westchneła i wzieła łyk swojej kawy. - Myślałam, że przydarzyło ci się coś ciekawego, albo może spotkałaś jakiegoś przystojniaka, który zaproponował ci podwózkę.
- Taa.. - przewróciłam oczami na to co powiedziała.
- A jeśli chodzi o imprezę to było zwyczajnie. Dużo ludzi, alkohol, muzyka i tak dalej. Po dwóch godzinach Harry odwiózł mnie do domu. Był na prawdę miły i chyba serio go lubie. - zarumieniła się moja przyjaciółka.
- Wydaje się być całkiem w porządku. - uśmiechnełam się i kontynuowałam. - Nie wiesz może czegoś o tym chłopaku z którym przegrał Harry? - zapytałam dyskretnie.
- Hm? Chodzi ci o tego całego Malika? Dlaczego o niego pytasz? - odpowiedziała ciekawa moim pytaniem.
- Bez powodu.. po prostu Luke wspominał, żeby go unikać to wszystko.. - przyjaciółka patrzyła na mnie podejrzliwie.
- Podoba ci się on? - zadała pytanie.
- Co? Malik? Zwariowałaś? Nie? Dlaczego? - zaczełam panikować.
- Mam na myśli Luke'a... Co ty taka
dzisiaj spięta? W sumie nie ważne.. musze już wracać do domu, bo obiecałam mamie, że jej pomogę, a więc widzimy się w poniedziałek?
- Jasne, do zobaczenia. - uśmiechnęłam się do Kylie, gdy ta odchodziła. Dopiłam do końca swoją kawe i również wstałam ze
swojego miejsca.Wyszłam z kawiarni, a na dworze było już ciemno. Sprawdziłam godzine - była 20:36. Szłam na skróty i byłam już w połowie drogi, gdy usłyszałam głośne męskie śmiechy. Zbliżyłam się i zobaczyłam grupkę obcych chłopaków. Spojrzeli w moją stronę, a jeden z nich się odezwał.
- Hej, co taka samotna dziewczyna robi w okolicy jak ta?
- Spadaj. - mruknęłam i szłam dalej.
Po kilku sekundach poczułam jak ktoś mnie ciągnie za ramię.
- Stój jak się do ciebie mówi. - warknął wysoki blondyn.
Wystraszona wstrzymałam powietrze w płucach. Dlaczego ja muszę mieć takiego pecha?
- Nie powinnaś sama chodzić po ciemku, bo ktoś może ci coś zrobić. Nie martw się my się tobą zajmiemy. - po tych słowach trójka chłopaków zaczęła zbliżać się w moją stronę, a ja przerażona cofałam się do tyłu, aż uderzyłam w coś swoimi plecami. Bałam się odwrócić, aby zobaczyć kto to i się poddałam. Zacisnęłam oczy i czekałam na to co będzie dalej. Zapanowała cisza, a po kilku sekundach nadal nic. Powoli otworzyłam powieki i ujrzałam przerażonych facetów, którzy patrzeli na coś co znajdowało się nad moją głową. Odwróciłam się w tamtą stronę i mnie zamurowało.
- Co tutaj robisz? - zapytałam cichym głosem oniemiała.
Przede mną, a raczej za mną stał Zayn. Jego zimny wzrok skierowany był w jeden punkt.
- Coś chcieliście? - odezwał się do tamtych chłopaków.
- Nie my.. tylko staliśmy.. i.. i już idziemy. - po tych słowach szybko się zmyli, a mi zrobiło się lżej.
- Dziękuje.. - mruknęłam.
- Dlaczego chodzisz po takich okolicach? Życie ci nie miłe? - warknął do mnie.
- Ja.. nie.. po prostu.. - nie wiedziałam co powiedzieć i mieszałam się w swoich słowach.
Poczułam krople spadające na moją twarz.
- Chodź. Odwiozę cię. - powiedział i odszedł, a ja ruszyłam za nim.
Po minucie byliśmy już w jego aucie.
- A ty co tutaj robisz? - zadałam mu pytanie, gdy odpalił samochód.
- Ciesz się, że się tu znalazłem. - spojrzał na mnie chłodnym głosem, a ja nic już nie powiedziałam.Po jakimś czasie i siedzeniu w ciszy dojechaliśmy pod mój dom. Deszcz się rozpadał i nie miałam ochoty wychodzić na zewnątrz. Byłam wdzięczna Zayn'owi, że znalazł się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie, a teraz nie wiedziałam jak mam się zachować.
- Jeszcze raz dziękuje.. - odezwałam się z myślą, że chłopak znów na mnie naskoczy.
- Nie musisz dziękować. Kiedyś mi
się odwdzięczysz. - zobaczyłam jak kącik jego ust podnosi się.
- Ym.. może chciałbyś wejść na kakao? - zaproponowałam, ale od razu tego pożałowałam, bo przypomniało mi się to co mówił o nim Luke.
- W sumie nie mam nic do roboty, więc z chęcią. - odpowiedział, a jego oczy zamigotały.
CZYTASZ
Fierce ||
ActionRzeczywistość wygląda tak, że przyjmujemy strategie, w które nie wszyscy wierzą. On bierze udział w niebezpiecznych wyścigach samochodowych. Ona nie zdaje sobie sprawy w co się pakuje. *rozdziały +18 zaznaczone gwiazdką.