Przebudził mnie zapach dobrego jedzenia. Starałam się otworzyć lekko powieki, ale promienie słoneczne mi w tym przeszkadzały. Jestem w swoim łóżku? Podniosłam głowę i nie wyraźnym wzrokiem błądziłam po nieznanym mi pomieszczeniu. Dwie równoległe ściany były niebieskie, a pozostałe dwie zostały pomalowane na szaro. To na pewno nie jest mój pokój. Co się wczoraj stało? Wydarzenia z zeszłego wieczoru uderzyły we mnie po sekundzie.. ostatnie co pamiętam to, jak wsiadam z Zaynem do auta jakiegoś faceta. Szybko wyskoczyłam z łóżka i widząc, że mam na sobie ciuchy odetchnęłam z ulgą. Ostrożnym krokiem podeszłam do białych drzwi i widząc, że są uchylone wyjrzałam na zewnątrz - nikogo nie było. Zrobiłam dwa kroki do przodu i poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię.
- Aa! - pisnełam wystraszona.
- Y..wszystko okej? - zapytał zdziwiony brunet.
- Dlaczego mnie straszysz? - na moje słowa chłopak nie odezwał się, ale zamiast tego zaczął się śmiać.
- Chciałem Cię obudzić, żeby powiedzieć, abyś zeszła do kuchni na śniadanie. - oznajmił Zayn.
- Co ja tutaj robie? - zapytałam, a chłopak, jak gdyby nigdy nic ruszył na dół po schodach, wiec poszłam za nim.
Weszliśmy do kuchni, a na stole czekał na mnie omlet z serem i pieczarkami.
- Usiądź i zjedz. - rozkazał.
- Okej i dziękuje. - byłam na prawdę głodna.
- Ja pójde teraz pod prysznic, a Ty się stąd nie ruszaj. - powiedział i odszedł.
Ten chłopak mnie lekko denerwuje.. albo niepokoi.. ale tak jakby mnie wczoraj uratował, a więc powinnam być wdzięczna.. poza tym to chyba oznacza, że nie chciałby mojego nieszczęścia?
W ciągu kilku minut zjadłam już swojego omleta, a bruneta nadal nie było. Wstałam i stwierdziłam, że przejdę się po domu dla zabicia czasu. Z kuchni wchodziło się od razu do salonu, który był nowocześnie urządzony tzn. czarne i białe dodatki, jasna skórzana kanapa i fotele, wielki plazmowy telewizor na ścianie, oraz modele samochodów na półkach. Rozglądając się i przechodząc dalej przez korytarz zauważyłam masywne czarne drzwi, które były lekko uchylone. Nie mogąc oprzeć się ciekawości pociągnełam za klamke, a to co zobaczyły moje oczy po prostu mnie przerosło.
Pomieszczenie było jasne, a w nim szeregi wysokich szaf z różnymi rodzajami broni. W szoku moje nogi zaczeły samoistnie kroczyć w tył, aż do momentu w którym coś mi przeszkodziło.
- Co ty tutaj kurwa robisz? - usłyszałam warknięcie zza moich pleców i szybko się odwróciłam.
- Ja... zgubiłam się.. p-przepraszam. - starałam się jakoś wytłumaczyć, ale trochę mi nie szło.
Chłopak złapał mnie za ramie i popchnął za drzwi.
- Nie wiesz, że to nie ładnie bez pytania chodzić sobie po czyimś domu? - syknął.
- Przepraszam na prawdę.. nikomu nie powiem przysięgam. - powiedziałam ze strachem w głosie.
- Wiem, że nie powiesz. Inaczej byś stąd nie wyszła. - stwierdził poważnym tonem i patrzył na mnie przez moment bez słowa. - Chodź odwioze Cię do domu. - po tym ruszył w stronę drzwi.Przez całą drogę żadne z nas nie odezwało się, ani słowem. Miałam mnóstwo pytań do chłopaka, ale mogę sobie pomarzyć, że by mi odpowiedział chociaż na jedno. Dochodziła godzina 18, a ja nie wierze, że przespałam pół dnia.. Po dwudzestu minutach drogi już byliśmy pod moim domem. Na podjezdzie stał samochód mojego Ojca co oznaczało, że już wrócił do domu.
- Twój tato jest juz w domu? - odezwał się brunet.
- Najwidoczniej tak. - westchnęłam, mam nadzieje, że nie będzie wypytywał mnie gdzie byłam.
- Dziękuje za podwózke i.. za wczoraj.. no wiesz.. - jąkałam się.
- Nie ma sprawy. - odpowiedział wkładając sobie papierosa do ust na co przewróciłam oczami.
- Nie rób tak. - mruknął.
- Jak? - uniosłam brew nie zbyt wiedząc o co mu chodzi.
- Tak oczami. Denerwuje mnie to. - wytłumaczył, na co ja jeszcze raz przewróciłam oczami wypuszczając głośno powietrze z płuc.
- Powiedziałem coś..
- Nie ważne. Jeszcze raz dziękuje i pa. - wyszłam z samochodu nie czekając na odpowiedź. Dopiero jak złapałam za klamke
usłyszałam warkot silnika. Weszłam do środka i poczułam przyjemny zapach pieczonego kurczaka.
- Jasmine! To ty? - usłyszałam głos mojego taty, który sekunde później pojawił się w korytarzu.
- Tak! Już wróciłeś? Co robisz dobrego? - starałam się szybko nawiązać temat, aby nie zapytał z kim przyjechałam.
- Z kim przyjechałaś? - a więc nie wyszło.
- Z koleżanką! Robiłyśmy projekt na angielski, więc u niej nocowałam.. - skłamałam.
- Okej? Wyglądasz na zdenerwowaną. - zaczął mi się przyglądać. Nie wiem czy wspominałam, ale nadal miałam na sobie ciuchy z wczoraj tzn. krótką sukienkę i buty na obcasie.
- Nie musisz wymyślać, bo domyślam się, że wracasz z imprezy. Nie martw się nie jestem zły, ale bardziej zawiedziony, że mnie okłamujesz. - powiedział.
- Przepraszam tato.. - spuściłam głowę w dół.
- Dobrze. Idź na górę, może się czegoś nauczysz do szkoły, a ja przygotuje kolacje. Robie kurczaka na słodko, bo wiem jak bardzo go lubisz. - uśmiechnął się. - Aha i jutro przyjedzie Elizabeth.
- Jasne, dziękuje. - ruszyłam po schodach do swojego pokoju.
Elizabeth jest kobietą mojego ojca. Spotykają się od pół roku i nawet ją lubie, bo jest bardzo miła i widać, że tato jest z nią szczęśliwy.3 dni później.
Przebrałam się, wykąpałam, zjadłam moją ulubioną pizze i teraz leżałam pijąc kakao i oglądając swój ulubiony serial - takie wieczory kocham najbardziej. Po chwili usłyszalam wibracje mojego telefonu i zobaczyłam wiadomość od Kylie.
Od: Kylie
"Hej laska! Wybierzemy się jutro na zakupy? Co powiesz na taki wypad jak kiedyś? :D "Od razu jej odpisałam.
Do: Kylie
"Jasne, dlaczego nie :) x"I wcisnełam wyślij.
Kilka sekund później coś zaczęło pukać w moje okno. Wystraszona wyskoczyłam z łóżka i nie wiedziałam co robić. Pukanie przerodziło się w dobijanie. Nie wiem, czy już mam zacząć krzyczeć? Nagle nastała cisza, a po chwili usłyszałam znajomy głos. Od razy podbiegłam i otworzyłam drzwi na balkon. Do pomieszczenia wszedł ciężkim krokiem Zayn - nie taki zwykły Zayn, a krwawiący Zayn.
- Jezus co Ci się stało?! - przeraziłam się wskazując na jego rozcięte ramie.
- Nie jestem Jezus, ale dzięki. - odezwał się zdyszany.
- Co się stało? - zapytałam.
- Jeśli nie chcesz mieć dywanu w czerwone plamki to lepiej mi pomóż. - mruknął.
- Okej.. - złapałam go za zdrową rękę i zaprowadziłam, aby usiadł na łóżko.
Pobiegłam do łazienki, którą na całe szczęście miałam w pokoju i wyciągnełam apteczke w, której były potrzebne mi bandaże i woda utleniona. Szybko wróciłam do bruneta i zaczełam opatrywać mu rane.
- Powiesz mi teraz co się wydarzyło? - poprosiłam spokojnie. - Nie oszukasz mnie mówiąc, że się przewróciłeś.. bo widze, że to głęboka rana.
- Nie mogę.. najzwyczajniej na świecie nie mogę Ci powiedzieć. Ale możesz być spokojna.. nie zawracaj sobie mną głowy.. - odpowiedział i wydawał się być inny niż zazwyczaj.
- A więc dlaczego do mnie przyszedłeś? - zapytałam.
- Musiałem sprawdzić czy jesteś bezpie.. musiałem przyjsc do Ciebie, bo akurat tutaj miałem najbliżej.. - powiedział cichym głosem.
- Okej. - powiedziałam i skończyłam bandażować jego prawe ramię. Chłopak spojrzał na mnie i miał w oczach coś dziwnego.. ludzie to mają, gdy się o coś martwią.
- Wszystko okej? Na prawde możesz mi powiedzieć, będę dyskretna... - szepnełam.
- Dziękuje. - wciąż patrzył, ale tym razem jego twarz była bliżej.
- Nie musisz dziękować.. Ty mnie ocaliłeś już trzy razy, więc to nic. - odpowiedziałam.
- Nie to mam na myśli.. chodzi mi o to, że chyba mnie rozumiesz.. i nie oceniasz jak wszyscy.
Poczułam jak chłopak kładzie dłoń na moje udo. Miałam lekkie motylki w brzuchu na myśl, że jest tak blisko. Zanim się zorientowałam jego usta dotykały moich, a jego dłoń błądziła w górę i w dół mojej skóry. Po krótszej chwili nasze języki spotkały się, a brunet przysunął mnie na swoje kolana, więc owinełam ręce wokół jego szyi.
CZYTASZ
Fierce ||
ActionRzeczywistość wygląda tak, że przyjmujemy strategie, w które nie wszyscy wierzą. On bierze udział w niebezpiecznych wyścigach samochodowych. Ona nie zdaje sobie sprawy w co się pakuje. *rozdziały +18 zaznaczone gwiazdką.