*przepraszam za błędy, pisałam to strasznie zmęczona*
Stałam przed lustrem już jakieś dobre piętnaście minut zastanawiając się jak ułożyć włosy. Co chwilę sprawdzałam godzinę na telefonie. Zostało mi jeszcze pół godziny na ubranie się, pomalowanie i inne sprawy.
Zwinęłam włosy w niechlujnego koka. Podeszłam do szafy w celu wybrania odzieży. Wyjęłam czerwono-czarną, flanelową koszulę i czarne podarte spodnie.
Założyłam moje czarne, rozchodzone vansy, szarą beanie i kurtkę koloru khaki. W rękę złapałam czekoladę dla bruneta.
Jeszcze raz zerknęłam na komórkę i wyszłam z domu.
Ruszyłam w stronę parku. Miałam blisko więc zajęło mi to mniej więcej pięć minut. Stanęłam przy jednej ławce wypatrując chłopaka.
Po chwili zauważyłam Dylana zbliżającego się w moją stronę.
- Cześć - przywitał się.
- Hej - uśmiechnęłam się.
- Co masz za plecami? - zapytał pokazując ręką.
- Proszę, taki mały prezent z okazji mikołajek - podałam mu ją.
- Na śmierć bym zapomniał, wszystkiego najlepszego.
- Tobie też - wyszczerzyłam się jeszcze bardziej.
- To gdzie idziemy? - zapytał.
- Do lasu?
- Może być, ale nie boisz się chodzić tam w ciemności?
- Najwyżej mnie obronisz - zaśmiałam się.
Przez całą drogę panowała niezręczna cisza. Żadne z nas nie chciało jej szczególnie przerywać. Nie wiedziałam co powiedzieć.
Szczerze? Czułam się strasznie niezręcznie.
- Co mi ciekawego powiesz? - w końcu się odezwał.
- Właśnie sama nie wiem - podrapałam się po karku.
- Coś nie tak? - spytał, przystając na chwilę.
- Po prostu czuje się tak... - zastanowiłam się - nieswojo?
- Dlaczego?
- Jestem nieśmiała - zarumieniłam się lekko.
- Spokojnie, nie jestem jakimś mordercą, gwałcicielem czy czymś podobnym, nie bój się mnie.
- Nie boję.
- Okey, staraj się rozluźnić - uśmiechnął się zachęcająco.
- Dobrze - odwzajemniłam gest.
- Idziemy dalej?
- Tak.
Jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy. Podążaliśmy w głąb rozmawiając o różnych głupotach.
Po paru słabych żartach Dylana przeszliśmy na poważniejsze tematy związane ze szkołą.
- Jeszcze żadna dziewczyna nie odważyła się mnie uderzyć - palnął nagle - zrobiłabyś to?
- Bez powodów nie bije - oznajmiłam.
Chłopak zaczął szturchać mnie palcem w ramię.
- Przestań - powiedziałam spychając jego rękę.
Szatyn ponownie to zrobił.
- Mówię przestań! - krzyknęłam.
Nastolatek próbował zdjąć moją czapkę lecz przerwałam mu uderzając go lekko w bok.
- Wystarczy ci?
- Zdecydowanie - jego kącik ust się podniósł.
Kontynuowaliśmy dalej wcześniejszy temat dopóki nie przerwał nam dźwięk przychodzącej wiadomości.
Maya: Jesteś już z nim na tym spacerze?
Maya: Pf.
Maya: Nawet nie odpiszesz :"|
- Kto napisał? - zaciekawił się.
- To tylko Maya mnie sprawdza - odpowiedziałam.
- Aż tak się o ciebie martwi?
- Jest jak moja siostra.
I w taki o to sposób nasza rozmowa przeszła na nią.
Dwie godziny później zrobiło się zimniej i stwierdziliśmy, że będziemy już wracać.
Dylan odprowadził mnie pod same drzwi domu.
- Czyli tutaj mieszkasz?
- Tak, oto mój dom.
- Powtórzymy to kiedyś?
- Sądzę, że tak - podeszłam do drzwi by wejść do środka.
Ostatni raz spojrzałam na chłopaka, który rozkładał ręce do przytulenia.
Podeszłam do niego i zrobiłam to co zaproponował.
- Dobranoc Dylan.
- Dobranoc Angel.
➨➨➨
Witam nocne marki :)
Sory, że wczoraj nie pojawił się wieczorem rozdział, ale nie zdążyłam go napisać.
Nie obrazicie się na mnie?
CZYTASZ
Fuck you, anyway...
Teen FictionAngel: Cześć :) Dylan: Znamy się? Angel: Sądzę, że nie ale możemy się poznać ;) Rozdziały powinny pokazywać się co dwa dni. Zapraszam do czytania :D 05.10 → #94 w kategorii "Dla Nastolatków" 26.10 → #32 w kategorii "Dla nastolatków"