<8>

47 4 4
                                    

Właśnie zadzwonił dzwonek ogłaszający koniec lekcji. Dziś miałam spotkać się ze Styles'em w jego domu. Umówił się ze mną na parkingu. Zeszłam do szatni, odłożyłam niepotrzebne książki i narzuciłam płaszcz na ramiona. Wyszłam przed szkołe i wzrokiem szukałam samochodu Harr'ego. Wreszcie dostrzegłam go.. I samchód i Harr'ego który namiętnie całował się z jakąś rudą lalą, na masce samochodu.
Podeszłam bliżej i chrząknełam znacząco na co Styles oderwał się od dziewczyny.
- Sory skarbie, może jutro. Dziś jestem zajęty. - powiedział do rudej po czym klepnął ją w tyłek.
- Jesteś pewien ? - dziewczyna otarła się o krocze chłopaka.
- Tak. - Harry ostro wpił się w jej usta.
- Dobra, to ja już pójdę - powiedziałam i ruszyłam w strone przystanku.
- Nie! Lydia! Zaczekaj! Chodź! - usłyszałam nawoływanie chłopaka.
Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam że ruda już sobie poszła. Westchnełam i powolnym krokiem ruszyłam w stronę Harr'ego.
- Wsiadaj - Hazz otworzył przedmną drzwi.
Wykonałam jego polecenie. Styles obszedł samochód po czym wsiadł po stronie kierowcy i odpalił silnik.
- Jak tam ? - zapytał.
- Bardzo źle.
- Dlaczego ?
- Po pierwsze dlatego że muszę jechać z tobą na to pierdolone spotkanie, a po drugie to nie mogę sobie wymazać z głowy obrazu sprzed paru minut i czuje że moje śniadanie zaraz ponownie ujrzy światło dzienne.
- Chyba nie jest aż tak źle.
- Owszem jest.
- Wyluzuj torchę. Jesteś strasznie spięta - powiedział a jego ręka wylądowała na moim udzie.
- Zabierz ją!
Harry uśmiechnął się pod nosem a potem zaczął przesuwać swoją dłoń w górę. Próbowałam siłą zdjął łapska z moich nóg. Niestety za każdym razem ściskał moje udo.
- Harry - jęknełam kiedy delikatnie dotknął mojej kobiecości przez spodnie.
- Podoba ci się to - szepnął uwodzicielsko.
- Zabierz ręcę, proszę cię. Wcale mi się to nie podoba. - powiedziałam błagalnie. Oczy chłopaka nagle z czarnych zrobiły się szmaragdowe. Natychmiast zabrał rękę z powrotem umieszczając ją na kierownicy.
- Przepraszam - mruknął.
Resztę drogi spędziliśmy w niezręcznej ciszy.

***
- Kawa czy Herbata ?
- Wystarczy woda.
- Jesteś pewna ?
- Tak.
- Przepraszam za tamto w samochodzie. Poniosło mnie.
- W porządku. I tak gorszego zdania o tobie mieć nie mogę.
- A jakie masz o mnie zdanie ?
- Harry Styles, zapatrzony w siebie idiota z wielkim ego, czysta krew skurwysyna i dziwkarza.
- Faktycznie słabe. Ale może zanim wyrobisz sobie o mnie zdanie, poznasz mnie trochę lepiej ?
- Wątpię.
- Dlaczego tak bardzo mnie nie nawidzisz ?
- Bo jesteś cholernym dupkiem, wykorzystujesz dziewczyny, myślisz tylko o sobie. A to tylko jedne z wielu powodów.
- Same mi się pchają do łóżka.
- Tak, a ty nic z tym nie robisz.
- A gdybm się zmienił ?
- Nie zrobisz tego. Wszyscy dobrze o tym wiemy.
- Masz rację. Wszyscy wiedzą jaki jestem beznadziejny! Moi znajomi! Ty! Rodzina! Cała szkoła! Wszyscy! Jest kurwa do niczego! - zaczął się wydzierać a potem rzucił szklanką o podłogę. Jego oczy znowu stał się czarne. Zupełnie jak w samochodzie.
- Uspokój się! - wrzasnełam kiedy Harry zaczął rozbijać o ścianę kolejne szklanki.
- Zamknij się dziwko! - podszedł do mnie i walnął mnie w policzek. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Złapałam się za bolące miejsce i popatrzyłam na niego ze łzami w oczach.
- Bolało - szepnełam a jego oczy znowu przybrały normalną barwę.
- Kurwa! Przepraszam! Ja nie chciałem! Ja.. ja nie wiem. Przepraszam Lydia!
- Jak zawsze, nic tylko przepraszasz, a później i tak robisz swoje!
- Przepraszam! Ja nie panowałem nad sobą !
- Spotkałam się z tobą, więc teraz dasz mi święty spokój i znikszniesz z mojego życia.
- Ale..
- Żadnych ale. I wiesz co, masz rację jesteś beznadziejny! - krzyknełam i wyszłam z domu zostawiając chłopaka w osłupieniu.

Just Smile | Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz