Siedziałam sama w moim ulubionym kątku z tyłu za wszystkimi krzesełkami, które były pozasiadane przez dzieci w różnym wieku. Przebywaliśmy teraz w strasznie dużym - jak dla mnie - pomieszczeniu. Kolor ścian był bladoniebieski i brzydki, ale na nim były bardzo ładne rysunki namalowane przez opiekunki jak np., czerwony papuga, czarno-szary słoń, krówka w paski (różowobiałe) czy też chłopczyk na rowerze. Co prawda rysunki były śmieszne, ale też jednocześnie fajne.
Ale powracając do ważniejszych spraw. W przedniej części pokoju była taka jakby mała scena. A od niej ciągnął się rząd różnokolorowych krzesełek dla dzieci.
A teraz co do sceny, to dzisiaj ma tutaj występować jakiś zespół charytatywny. Chyba 5 seconds od Summer. Bardzo mi się podoba ten tytuł a jeszcze mówili, że po australijsku to jest 5 sekund lata. A ja kocham lato!***parę minut później***
Drzwi pokoju się otworzyły a do środka weszło czterech chłopaków z takim dużym czymś w rękach, chyba pokrowcem do gitary.
Pierwszy miał włosy, które chyba nie wiedziały co to grawitacja, bo śmiesznie stały mu do góry, był najwyższy ze wszystkich, miał zwykłą szarą koszulkę i czarne spodnie.
Drugi zaś miał kręcone siano na głowie, niebieską koszulką z jakimiś napisem i też czarne spodnie. Do tego szeroki uśmiech, że jeszcze buzia mu po szwach pójdzie ... .
Trzeci był dziwny. Miał ciemniejszą karnację, duży nos i mniejsze oczy. Też obrany w szarą koszulkę z bananem i spodnie.
Ostatni był najzabawniejszy. Miał trawę na głowie ! hahaha miał też super koszulkę. Taka różowa z kucykiem poni. Czuję, żebyśmy się dogadali. Też kocham kucyków, chociaż lubię też samochodziki i cukierki i warte cukrową i lizaki i duuużo dużo innych rzeczy, ale o nich może kiedy indziej !- Witamy wszystkich obecnych tutaj dzieci! - powiedział ten niegrawitacyjny, kiedy to już reszta skończyła rozpakowywać swoje rzeczy - mieliśmy zaszczyt wystąpić tu u was ! A więc. ... zaśpiewamy wam pare piosenek, a potem wręczymy prezenty, które będą rozdane wam przez waszych opiekunów, ale najpierw się trochę poznamy. Tak więc może najpierw my się przedstawimy, a potem wy. Jestem Luke Hemmings - słyszałam już gdzieś to imię ...
- Ashton - sianko
- Calum - dziwak
- Mickey - słodziak - więc teraz może niech każdy po kolei też powie swoje imię.- Anita !
- Marek !
- Kasia !
- Natalia !
I tak dalej i tak dalej ...
- Nastka - powiedziałam cicho i dam sobie lizaka zabrać, że nikt mnie nie usłyszał czy choćby zauważył. Ale co mi tam, przyzwyczaiłam się już.********
Grali już kolejną piosenkę z kolei. Mają bardzo fajne głosy i piosenki. A aktualnie śpiewają "Cast away" ...
How'd we drift so far away
From where we left off yesterday?
I'm lonely like a castaway
Heartbreak that I can't escape
A sinking ship I'll never save
I'm lonely like a castawayAll your screaming whispers
Slip right through my fingers
But these memories linger on
Eyes closed, all I see is
Good times disappearing
And I'm trying to hold onCause you walked out and left me stranded
Nothing left but picture frames
I just keep on asking myselfHow'd we drift so far away
From where we left off yesterday?
I'm lonely like a castaway
Heartbreak that I can't escape
A sinking ship I'll never save
I'm lonely like a castaway
Castaway, castawayHow'd we drift so far away
From where we left off yesterday?
I'm lonely like a castawayZaśpiewał Luke i wszyscy razem kończą to refrenem.
Luke Hemmings ... wydaje mi się, że to właśnie jest mój tatuś, ale jednak nie do końca pamiętam jego nazwisko. A jako iż jestem strasznie pomysłową pieciolatką to już wiem co mam robić. Oglądając się na różne stronę za opiekunami i stwierdzając, że są zajęte oglądaniem występu, jak i reszta, na raczkach idę w stronę na szczęście otwartych i niedaleko położonych drzwi. Ciągle czujna, po cichu wychodzę z pomieszczenia i jeszcze raz sprawdzając otoczenie badawczym wzrokiem ruszam truchtem do swojego pokoju. I mam nadzieję, że BYŁEGO pokoju. Kiedy już weszłam do środka i zamknęłam drzwi, podeszłam do łóżka. Spod poduszki wyciągnęłam białego królika, który ktoś kiedyś mi tam dał. Nieważne. Siadając na łóżku staram się z całej siły oderwać mu głowę. Buhahahhaha. Strasznie, nie? Po paru sekundach się to udaje i spokojnie mogę wyciągnąć ze środka kartki od babci.
Babcia ... nadal za nią tęsknię. Czasem nawet mam koszmary, bardzo za nią tęsknię, ale wiem, że aniołki na niebie dobrze się nią opiekują tak samo, jak mamą i mogę być spokojna, że nic jej się nie stanie i będzie szczęśliwa.
Wstając z łóżka biorę jeszcze Teddiego i Maje - miś od Pana Adama, który jak obiecał dość często mnie odwiedzał - i znowu wychodząc z pokoju schodzę na dół, gdzie po planu mam czekać na CHYBA tatę i iść za nim.
*******
Minęło już trochę dużo czasu ,jednak warto było czekać. Chłopcy już schodzili ze schodów a ja obserwowałam ich ze swojej kryjówki, która okazało się miejsce za choinką. Kiedy już opuszczali dom dziecka wyszłam za nimi. Na dworze było strasznie zimno a ja miałam na sobie tylko blado-różową i lekko podartą sukienkę. Najwyżej będę chora, ale mówi się trudno. Na parkingu stał duży niebieski bus a przy nim chłopaki, którzy byli zajęci gadaniem i wpakowaniem do bagażnika swoich instrumentów. Jako iż mam swoją misję to muszę wykonać ją do końca, a więc po cichutku podbiegłam busa z innej strony. I kukuku ! Są głupi, że nie zamknęli bagażnika! haha!Luke
Wracamy już do domu. Skończyliśmy swój mini koncert w domu dziecka. Wszyscy jesteśmy bardziej zmęczeni niż na bardziej poważnych występach, ale co tam. Jednak możemy poczuć się dobrze i mieć świadomość, iż dobrze wypełniliśmy swoją pracę, jak i misje. I Bóg na naszą kartę życia wpisał parę plusików.
- Wychodzisz czy zostajesz ? - o, już jesteśmy
- Już, już
- Ash i Luke wy bierzecie instrumenty. My Calem jeszcze migniemy do sklepu po browarka
- może najpierw pomożecie, co ?
- paaaa - i już ich nie było. Jezu, zawsze tak jest, że „ browarek „ jest najważniejszy.
- No dzięki - powiedziałem i udałem się do bagażnika - Szykuje się jeszcze długa noc - powiedziałem do siebie i gdy otwarłem bagażnik zamarłem.- Cześć tato ! - pobiegła do mnie jakaś mała dziewczynka, która mogła mieć nie więcej niż 6 lat.
- C-co ?! - mój krzyk rozniósł się po okolicy aż tak, że ludzie w najbliższym otoczeniu zaczęli świecić światła w domach. Dziewczynka odsunęła się odemnie gwałtownie pewnie spowodowane moim krzykiem. Nagle znikąd przybiegli do mnie kumple, a gdy zauważyli dziecko prawie wszyscy zareagowali tak samo.
Tylko Ashton zachował zimna krew i podszedł do dziewczyny, która nie chciała puścić moich nóg.
- o ! Sianko ! - zawołała dziewczynka a my wszyscy pomimo zaistniałej sytuacji zaśmialiśmy się.
- a to skąd takie określenie ?
- Nio bio jak byliscy w dziecka domu i glaliscie to wymyśliłam hihi - zaśmiała się dziewczynka.- ale to oznacza że będziemy musieli wracać do tej rudery - oświadczył znudzonym głosem Calum.
- ale tu jest mój tata i ja nigdzie nie trzeba wracać. Prawda tatusiu?
- wybacz mała, ale na pewno żaden z nas nie jest twoim tatą.
- a właśnie że tak ! Ty nim jesteś ! - krzyknęła dziewczynka i podała mi plik papierów, który szybko przejrzałe
12.05.2015
Luke, drogi, proszę cię o opiekę nad naszym dzieckiem, nad naszą córeczką. Piszę wcześnie tą ważną prośbę, bo wiem, że kiedyś mnie zabraknie a moja chora matka nie sobie rady. Jestem/byłam chora. Miałam raka mózgu a ty mnie zostawiłeś...jednak Proszę Cię opiekuj się naszym skarbem. Nie proszę cię o rzucania w nią złota, wystarczy skrawek miłości. Proszę opiekuj się nią, abym w niebie mogła być spokojna. Proszę ... wiem, że nie zawdzięczam ci zbyt dużo a może i mnie teraz nie pamiętasz jednak nie odtrącaj Nastki ...
Twoja była i zapomniana A xx- że co kurwa ?!?!
ciąg dalszy nastąpi ...
heh, macie już ten (sprawdzony) rozdział . Więc liczymy na gwiazdki i komentarze. Bye ! Bye! !
CZYTASZ
Daddy's baby | L.H
FanfictionRok 4910. Daleka przyszłość. Czteroletnia dziewczynka imieniem Aylin, choć mala to odwazna i silna. Po śmierci jej najbliższych z których była : jej mama i babcia trafiła do ojca. Ciągle odtracana przez niego nareszcie zdobywa jego serce. Jedenaście...