Prawda bywa straszna

480 47 1
                                    

Kiedy biegłam do Wielkiego Domu wszyscy się na mnie dziwnie gapili. Chyba trochę przesadziłam z tempem. Hmnn...

No może wyprzedziłam paru starszych odemnie obozowiczów, ale cóż mogłam zrobić.

Spieszyłam się ponieważ znałam prawdę. PRAWDĘ!

Wiem kto jest moim rodzicem.

Ani się obejrzałam, a już byłam w salonie. Gdy tylko ujrzałam Chejrona, wysapałam "Artemis".

Szczerze, miał niezłą minę. No, ale rozumiem go. Dowiedział się, że jestem córką wiecznej dziewicy. Wow. Mam zero rodzeństwa. Po czym on powiedział coś, co mnie zamurowało:

  - W lesie jest twoja siostra.

Czekaj, czekaj, moja siostra. To niewiarygodne, żeby Artemida miała chociaż jedno dziecko, ale dwa i to z jednym mężczyzną. Sorry, chyba nie ogarnę. Jednak przypomniałam sobie czemu tak się spieszyłam. Na jednym oddechu wydusiłam z siebie te słowa:

  - Matka mnie nienawidzi. Miałam sen. Wie gdzie jestem. Mówiła, że przyjdzie tu i mnie zabije.

Zakazana PotomkiniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz