Lekcje były nudne, a ja cały czas spałem, nie miałem siły na nic.
- Ej Yuu, cały dzień dziwnie się zachowujesz. Coś się stało? Chodzi o te automaty, tak?
-myślałem całą noc o tacie.
-nie myśl o tym, bo tylko się bardziej dołujesz. Przecież to nie była twoja wina i...
-NIC NIE ROZUMIESZ !!! Nagle zorientowałem się, że krzyknąłem, wszyscy w klasie się na mnie patrzyli. Nie mogłem tego znieść, więc wyszedłem.
-Yuu, czekaj ! Przepraszam !!! Naprawdę przepraszam ! Pogadajmy i wszyst-
- zostaw mnie !
Tokiya poczuł się zmieszany.
- nic to nie da!
- da
- to była moja wina! Moja, moja, moja, moja ! Krzyczałem. Bałem się spojrzeć Mu w twarz.
- gdybym nie kazał tacie jechać po ten pieprzony prezent nic by się nie stało !
- pojechał bo chciał cię uszczęśliwić ! Idź przeleż tę lekcję u pielęgniarki.
-nie chcę!
- załamał ci sie głos. Płaczesz?
- nie, zostaw mnie !
- nie jesteś dziś sobą, chodź. Powiedział Tokiya swoim ciepłym głosem. Nie chciałem aby patrzył na moją twarz. Złapał mnie za przedramię.
-puść mnie ! Zostaw ! Wracaj na lekcje, jest po dzwonku !
-nie ważne. Wyrywałem się, lecz bezskutecznie, ponieważ Tokiya cały czas starał się mnie odwrócić w swoją stronę. Złapał mnie za nadgarstki i przyparł mnie do ściany. Serce zabiło mi mocniej. Prawie się popłakałem. Nigdy nikomu tego nie powiedziałem, chociaż było wiele okazji ku temu. Dlaczego.w tak głupiej kłótni powiedziałem coś tak ważnego? Spojrzałem na niego. Lekko się rumienił. Robił to zawsze, gdy czymś się bardzo przejmował. Patrzył mi głęboko w oczy, a moje serce biło jak szalone. Nigdy nie byliśmy tak blisko siebie. Nagle przed oczami zobaczyłem wszystkie chwile z moim tatą. Rozpłakałem się. Tokiya lekko mnie przytulił.
- Yuiji...
- T-t-t-Tokiya...
Byłem wykończony. Od kilku dni ledwo jadłem i spałem. Świat mi się zamazał.
Obudziłem się w gabinecie u pielęgniarki.
-co...?
- Ijiri-kun, obudziłeś się.
- co się stało?
- zemdlałeś z wykończenia. Jadłeś coś i spałeś ?
- raczej nie...
- musisz dbać o siebie księżniczko
- dlaczego księżniczko ? Kto mnie tu przyniósł?
- To był Sato-kun. Wniósł cię jak księżniczkę, był zmachany. Słodko wyglądaliście
- eeee? A która godzina ?
- 15:40, już po lekcjach
- dziękuję. To ja się zbieram
- aaaaa czekaj czekaj. Sato-kun kupił.ci coś do jedzenia
- Sato... smacznego
- smacznego. Ej czy aby na pewno wszystko ok?
- tak a co się stało ?
- jesteś czerwony. Dam ci coś na gorączkę i pomału wracajcie do domu?
- wracajcie ?
-ktoś na ciebie czeka na dole
- kto ?
-sam zobaczysz. Pośpiesz się i idź
-dobrze, dziękuję
Połknąłem tabletki i wyszedłem. Zszedłem na parter. Zobaczyłem tam Tokiyę. Spał. Zostawiłem torbę i poszedłem do toalety.
- brrrr, ogarnij się ! Cholera... rumienie się. Czemu?! Powiedziałem myjąc twarz. Wytarłem się i wyszedłem Tokiya dalej spał. Zrobiło mi się gorąco. Nie zorientowałem się kiedy wyjąłem telefon i zrobiłem zdjęcie.
- co ja, perwert? Hej Tokiya-kun. Tokiya-kun? Sato-kun ?
Próbowałem fo obudzić, ale on zawsze twardo śpi.
- Sato? ... Tokiya ?.... Sato Tokiya
-mmmmmmnnmnnmnnnnmm... Yuiji ? Yuiji. Yuiji... Yuiji ! Martwiłem się o ciebie! Wszystko okej?
- przepraszam...
- mam nadzieję, że ci przykro i...
- przepraszam. Przepraszam, tak bardzo przepraszam
-nic.się nie stało. Ubieraj się. Odprowadzacze cię do domu
-dziękuję
-nie dziękuj tylko się ubieraj, już !
-dobrze.
Ubrałem się i wyszliśmy do domu. Pod moim domem spytałem się Tokiyi czy wejdzie, ale nie chciał. Tokiya poszedł do domu a ja zdjąłem buty i od razu skierowałem się do pokoju, szybko umyłem, ubrałem piżamę i poszedłem spać.
- ooo, Sato-kun co cię sprowadza? Wejdź, napiszesz.się czegoś ciepłego
-nie trzeba
-nalegam
-dobrze, ale tylko chwilkę. Przyszedłem oddać zeszyt, bo Yuu zapomniał.
-bardzo dziękujemy. Zjesz kawałek tortu? Zostało z wczoraj
-a co wczoraj było?
- nie wiesz? Myślałam, że ci powiedział.
- ?
- wczoraj były urodziny Yuijiego...
CZYTASZ
Singing Our Song Tom 1
RomanceTo moje pierwsze opowiadanie, więc proszę o wyrozumiałość. Tom 1 Yuiji Ijiri to chłopak, który nie ma rodziców. Jego mama odeszła od nich, a tata Yuu zginął w wypadku, pozostawiając syna pod opiekę swoich wieloletnich przyjaciół. Chłopak zatrzymuje...