- Rosie... Rosie, obudź się - poczułam szturchnięcie, ale zignorowałam je przewracając się na prawy bok. Chwilę później poczułam chłód związany z brakiem kołdry - No wreszcie! Wstawaj, śpiąca królewno!
Otworzyłam oczy i od razu spotkałam się ze spojrzeniem Sary. W przeciwieństwie do mnie jest już ubrana. Ma na sobie czarną, luźną koszulkę, czarne rurki oraz czarne converse'y. Blond włosy spięła w wysokiego kucyka. Niby nic specjalnego, jednak wygląda wspaniale.
- Która godzina i czemu nie masz mundurka? - spytałam wstając z łóżka i przeciągając się.
- Ekhem... Dzisiaj jest sobota, skarbie. Idziemy na zakupy! - krzyknęła z entuzjazmem - Ubieraj się, musimy wyjść przed dziewiątą.
Podeszłam do szafy i otworzyłam ją, jednak nie dane było mi coś wybrać, ponieważ Sara złapała mnie za ramię.
- Czekaj, czekaj. Ja coś wybiorę, jeśli pozwolisz - powiedziała, a ja odsunęłam się. Zaczęła wyjmować z szafy różne ciuchy. Po paru minutach poszukiwań oraz licznych (prawdopodobnie negatywnych) komentarzy na temat mojego gustu wręczyła mi czarne rurki oraz biały T-shirt. Nawet nie wiedziałam, że mam coś takiego w szafie!
- To ja idę wziąć prysznic i się ubrać, poczekaj chwilę - powiedziałam.
***
Po szybkim prysznicu i ubraniu się wyszłam z łazienki.
- Dobra, ubieraj buty i wychodzimy - blondynka powiedziała do mnie i wstała z krzesła. Uczyniłam to, co nakazała i stanęłam przed drzwiami - teraz się skup. Gdy dojdziemy do drzwi musimy działać szybko. Dam znak i wtedy szybko się stąd zmyjemy, jasne?
- Jasne.
- Więc... Ruszajmy - otworzyła drzwi i po naszym wyjściu z pokoju zamknęła je kluczem. Włożyła go do tylnej kieszeni i ruszyłyśmy korytarzem
***
- Jesteśmy na miejscu – powiedziała blondynka gdy dotarłyśmy do celu i wskazała ręką na duże centrum handlowe „Dotum „ przed nami. Udało nam się uciec niepostrzeżenie ze szkoły. Mam ogromną nadzieję, że nikt nie zauważy naszego zniknięcia.
- Okej, co teraz? – spytałam podążając za nią w kierunku wejścia.
- Jak to co? ZAKUPY! Myślę, że wzięłaś dużo pieniędzy?
- Mam kartę.
- Więc chodź – ponagliła mnie ręką i już chwilę później byłyśmy w środku budynku – Najpierw pójdziemy coś zjeść.
Poszłyśmy do McDonalda. Standardowo. Mimo wczesnej godziny, ponieważ jest chwilę przed dziesiątą, jest naprawdę dużo ludzi. Ustawiłyśmy się na końcu długiej kolejki i czekałyśmy cierpliwie. Gdy już przyszedł na nas czas, zamówiłyśmy sobie po McWrapie i wodzie, bo przecież o sylwetkę trzeba dbać. Błądziłyśmy między stolikami w poszukiwaniu miejsca, jednak na marne. W pewnym momencie usłyszałam znajomy głos.
- Rosie? – odwróciłam się w kierunku dźwięku – Hej! Usiądźcie z nami – Calum poklepał kawałek czerwonej, a'la skórzanej sofy obok siebie. Na krzesłach wokół stolika, przy którym siedzi znajdują się jeszcze trzej chłopcy. Wiem, że blondyn to Luke, ponieważ oprowadzał mnie po szkole. Pozostałych dwóch, chłopaka o różowych włosach oraz drugiego, z lekkimi blond loczkami, nie kojarzę.
- Cześć Calum. Okej, jak chcesz – powiedziałam i usiadłyśmy razem z Sarą obok bruneta.
- Co tutaj robicie, Carter? – różowowłosy chłopak zwrócił się do mojej towarzyszki. O, czyli się znają!
- No cóż... Rosie potrzebuje metamorfozy – odpowiedziała dziewczyna biorąc gryza swojej przekąski – A wy?
- Załatwiamy pewne... sprawy. Nic wielkiego – uśmiechnął się w jej kierunku. Zauważyłam, że blondyn z loczkami nerwowo spogląda na zegarek.
Po paru minutach skończyłyśmy nasze ,,śniadania" i zdecydowałyśmy się wycofać ze względu na gęstą atmosferę. Podziękowałyśmy chłopakom za towarzystwo i udałyśmy się w stronę pierwszego sklepu, akurat mojego ulubionego. Sara chwyciła mnie za łokieć i poprowadziła na dział z koszulkami. Po kilku wymianach sprzecznych zdań wybrałyśmy dla mnie kilka jednokolorowych T-shirtów, kilka swetrów, skórzaną kurtkę, koszulę w kratę, kilka bluz, kilka par różnych spodni – od podziurawionych do błyszczących – oraz wiele, wiele innych rzeczy jak i dodatków.
Gdy zapłaciłam za te ciuchy, poszłyśmy jeszcze do sklepu nike, all star, adidas oraz paru innych, by zakupić mi jakieś ładne buty. Na koniec przyszedł czas na kosmetyki. Oczywiście musiałyśmy wstąpić do najdroższej i najpopularniejszej drogerii. Dla mnie marka nie ma znaczenia, ja się nawet nie maluję, ale moja kompanka uważa inaczej. Sama wzięła koszyk i poszła wybierać, po czym wzięła ode mnie portfel i zapłaciła za wszystko. Cena była ogromna, ale jak szaleć, to szaleć.
Dochodzi już godzina 14, więc będziemy się zbierać do internatu. Nogi mi odpadają i nie mam już na nic ochoty, masakra. Wzięłyśmy nasze manatki i zamówiłyśmy taksówkę, która odwiozła nas na przecznicę przed szkołę. Znów musimy się zakradnąć, tym razem będzie to nieco trudniejsze ze względu na ilość toreb, które ze sobą mamy. Na nasze szczęście żaden z nauczycieli nie dyżuruje w tych godzinach przy wejściu. Udało nam się przejść niezauważone przez drzwi szkoły.
CZYTASZ
Boarding School //lh
FanfictionRosie to przykładna uczennica. Ma dobre stopnie w szkole, nie imprezuje, nie ma przyjaciół. Co się stanie, gdy rodzice wyślą ją do internatu, do którego wbrew pozorom nie uczęszczają same kujony?