Teraz pytanie prosto z mostu - Potrzebna mi beta? :) U samej siebie dosyć trudno jest wyłapywać błędy ortograficzne, gramatyczne i interpunkcyjne, dlatego pytam się was o radę. Jak gdzieś już pisałam (bo pisałam nie? xD) jestem początkująca, dlatego prosiłabym o krytykę. c:
________________________________
Kiedy Snape wszedł do gabinetu dyrektora okazało się, że zebrała się tam już cała kadra nauczycielska i czekali tylko na niego. Wszyscy siedzieli na transmutowanych krzesełkach co na pewno było zasługą profesor McGonagall. Mistrz Eliksirów szybko wypatrzył ostatnie wolne miejsce. Krzesło stało w przyciemnionym kącie sali co mu odpowiadało. Wiedział, źe to miejsce zostawiono specjalnie dla niego więc sztywno skinął głową w bliżej nieokreślonym kierunku. Poza tym jak na zebranie w środku nocy było dosyć gwarno. Wszyscy profesorowie zastanawiali się po co Dumbledore ich zwołał o tej niecodziennej porze. Kiedy głosy zaczęły się podnosić dyrektor wreszcie wszedł na prowizoryczną mównicę i odchrząknął chcąc zwrócić na siebie uwagę. Było to całkowicie niepotrzebne – wszyscy zamilkli kiedy tylko się pojawił.
-Witam moi drodzy. Jak wiecie nie zwoływałbym was tu gdyby sprawa nie była naprawdę poważna.
Kilka osób poruszyło się nerwowo.
-Bez zbędnego przedłużania... - odezwał się znowu Dumbledore – Harry Potter zniknął.
Wszyscy spojrzeli na niego z niedowierzaniem, a Snape wywrócił oczami. Naprawdę martwił się że to coś poważnego. Na pewno Potter po prostu uciekł gdzieś pod tą swoją peleryną niewidką.
-Albusie, Harry nie mógł tak po prostu zniknąć! –zawołała wzburzona Minerwa McGonagall – Musiał albo sam się gdzieś wymsknąć, albo Voldemort... go porwał.
Oczywiście Minerwa musiała pierwsza powiedzieć to co chodziło wszystkim po głowie. Widać że to prawdziwa gryfonka. Snape z trudem musiał powstrzymać się od ponownego wywrócenia oczami.
- Niestety Minerwo, ale tak się właśnie stało – odpowiedział Albus Dumbledore po dłuższym namyśle – jego przyjaciele zawiadomili mnie niedawno że Harry po prostu rozpłynął się w powietrzu. W jednej chwili stał, a w drugiej go nie było.
- I co teraz będzie? – krzyknął zrozpaczony Filius Flitwick łapiąc się za głowę.
Pomona Sprout siedząca przy nim zaczęła uspokajająco klepać go po ramieniu. Sama niestety miała niezbyt wesołą minę.
-Filiusie, proszę... - zaczął Albus lecz nie dane mu było dokończyć.
-To musiał być Voldemort! Mówię wam! – Zawołała nieco obłąkanym głosem Sybilla Trelawney lecz wszyscy ją zignorowali – Miałam wizję!
-Harry, biedny mały Harry – lamentował Hagrid ukradkiem wycierając łzę spływającą po owłosionej twarzy.
- I dobrze, że zniknął – odezwał się nagle Snape siedząc wyprostowany i przejeżdżając po wszystkich wzrokiem. Jak się tego spodziewał, po chwili wszystkie oczy skierowały się na niego.
-J-jak ty możesz tak w ogóle mówić!? – wybuchła nauczycielka transmutacji podrywając się z krzesła.
-Normalnie – odpowiedział ze spokojem – Nie rozumiem czym tak bardzo się przejmujecie, Minerwo. Potem okaże się że po prostu zachciało mu się wyjść do Działu Ksiąg Zakazanych.
- Harry by tak nigdy nie zrobił! – krzyknęła czerwieniejąca na twarzy kobieta.
- A w pierwszej klasie? – uśmiechnął się jadowicie – To raczej nie jest jeden z tych grzecznych krukonów.
- Sam słyszałeś że rozpłynął Się w powietrzu! To nie mogła być peleryna niewidka! – ciągnęła ignorując go.
Kłótni bezradnie przyglądał się Dumbledore. Kilka razy próbował ich uspokoić lecz wściekła McGonagall wciąż mu przerywała. Robiło się coraz gorzej.
-... A twoi ślizgoni to co!? Tacy święci!? Zobacz tylko tego napuszonego Malfoya! Cały czas dręczył Pottera! Może nawet to on coś z nim zrobił, Severusie!?
-Moi ślizgoni są przynajmniej uczciwsi i bardziej wychowani od gryfonów –wycedził przez zęby Snape.
Profesorka od transmutacji zaśmiała się sucho.
-Och jasne! Jeszcze tego brakuje! Hmm.. uczciwy i wychowany ślizgon... - udała że się zastanawia – Przykro mi ale jeszcze takiego nie widziałam.
-Minerwo... - Dumbledore znowu podjął się przerwania dwóm skłóconym nauczycielom.
-Nie Albusie! On najwyraźniej nie potrafi zrozumieć że my tu próbujemy się namówić, a Harry może już umierać w męczarniach w lochach Sam-Wiesz- Kogo!
- To przynajmniej coś zróbmy! – syknął zły do granic możliwości Severus.
To chyba podziałało. Minerwa McGonagall westchnęła głęboko i bez słowa siadła na swoim krześle.
-Dziękuję – odetchnął dyrektor – Przez czas w którym wy się nawzajem przekrzykiwaliście – tu wysłał piorunujące spojrzenie w ich kierunku – Postanowiłem że... Wyślemy kogoś, lub jak będzie trzeba to kilka osób, na misję ratunkową.
W Sali zapadła cisza jak makiem zasiał. Severus wiedział, że z jednej strony wszyscy chcieliby aby Potter był bezpieczny ale myśl o ewentualnym spotkaniu z Czarnym Panem napawała ich strachem. Snape'owi myśl o pomaganiu akurat temu uczniowi i narażaniu dla niego życia też nie wydawała się zbyt kusząca. Po kilku minutach siedzenia w ciszy Dumbledore znowu się odezwał.
-Uznałem, że najodpowiedniejszą osobą będzie... -i znowu ta dramatyczna pauza! – Severus.
- Co? – wymamrotał zanim zdołał się powstrzymać.
Jego przełożony uśmiechnął się dobrodusznie.
- Rozumiem, że to może być dla ciebie mały szok ale naprawdę uważam że spiszesz się doskonale. Jesteś opanowany, rozsądny, inteligentny i znasz się na eliksirach co także może pomóc.
I jesteś blisko z Voldemortem dodał gorzko w myślach. Na pewno właśnie to miał na uwadze wybierając go do tej misji. Będzie brał w niej udział sam? Czy Albus przydzieli mu partnera? Zamyślił się tak bardzo, że ledwo docierało do niego to co się dzieje wokół. Muszę wyglądać śmiesznie powiedział cichy głosik w jego głowie. Szybko wyrwał się z zadumy i rozejrzał. Okazało się że wszyscy nauczyciele już powychodzili i w przestronnym pokoju pozostał tylko on i Dumbledore, który stał przy jakimś dziwnym urządzeniu przypominającym czajnik. Jak się potem okazało to BYŁ czajnik. Starszy mężczyzna zaparzył herbatę w filiżankach których Snape wcześniej nie zauważył i podał mu jedną. Mistrz Eliksirów bez słowa ją przyjął lecz zaraz potem położył na krześle obok. Był zniecierpliwiony, od razu chciał wiedzieć wszystko co mu się przyda i co ma robić. Z kamienną twarzą spoglądał na Dumbledore'a, który właśnie usiadł naprzeciwko niego. W dosyć słabym świetle jego zmarszczki jakby się pogłębiły przez co wyglądał strasznie staro.
-Severusie – westchnął w końcu – wiesz jakie to ważne, prawda?
- Wiem – odpowiedział cicho – przesłuchaliście obrazy? Przyjaciół Pottera? Wiadomo gdzie szukać?
- Nie było czasu na wszystko... Liczę jednak na to że zrobisz to ty. – Snape miał ochotę wzdrygnąć się pod przenikliwym wzrokiem błękitnych oczu – Dropsa?
Sam jesteś drops.
-Po twoim wzroku wnioskuję, że jednak nie masz na niego ochoty – uśmiechnął się lecz zaraz potem znowu spoważniał – kiedy czegoś się dowiesz zawiadom mnie o tym. A teraz, dobranoc Severusie.
- Mhm – mruknął i czym prędzej wyszedł.
![](https://img.wattpad.com/cover/66767503-288-k471686.jpg)
CZYTASZ
Samotny w ciemnościach...
FanficSeverus Snape - nauczyciel Eliksirów w Hogwarcie, złośliwy i sarkastyczny Nietoperz z Lochów. Ale to jemu przypadło zadanie odnalezienia Pottera, który zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Podczas gdy Harry'ego nie ma, do Hogwartu zakradł się...