4

27 4 2
                                    

Prawie umarłam, gdy usłyszałam jakiś głos. Zapiszczałam i odskoczyłam a bok.

—Hej, nie bój się to ja, Dylan

—Dylan— zapytałam niepewnie. Tysiąc myśli przebiegło przez moją głowę

—Nie poznajesz mnie?—zapytał , po czym wstał z huśtawki. Stanął tak, by pobliska latarnia oświetlała mu twarz

A co on to król, żebym go znała.

W jednej chwili się ucieszyła i przestraszyłam. Dylan Collins. Jeden z tych sławnych i przystojnych w moim liceum. 

 Że też musiałam trafić na niego.

—H-hej

—Co ty tu robisz?— zajął swoje poprzednie miejsce. Również usiadłam na huśtawce.

—Mogę zapytać cię o to samo—odgryzłam się

On robi ze mnie idiotkę czy co. Nie mogę sobie przyjść o 2 w nocy na plac zabaw?

—Ehhh—powiedział, a ja zaczęłam się huśtać

Nie obchidzi mnie on. Przyszłam się pohuśtać .

—Jak się nazywasz?—zapytał

—A co cię to obchodzi?

—Nie odpowiada się pytaniem na pytanie

—Filozof się znalazł—prychnęłam

—Żebyś wiedziała złotko

—Przepraszam Dylan —odpowiedziałam grzecznie—Za dużo masz zębów?

—Hehhhe—zaśmiał się jak hamujący pociąg i westchnął

—Zabawna jesteś, już cię lubię

Przewróciłam oczami. Irytuje mnie ten chłopak nawet nie wiem czym. Może tym, że sam w sobie jest głupi, próżny i wszystkie dziewczyny nazywałby złotkiem ?

Wstałam i poszłam do piaskownicy. Siadłam na piasku i wyprostowałam nogi. Zaczęłam zasypywać swoje nogi piaskiem.

Chciałabym się cała zasypać.

—Co ty robisz? — zapytał zdezorientowany

Wystawiłam mu środkowy palec. Nie musi wszystkiego wiedzieć. Westchnął. Chyba wstał z huśtawki, bo coś zaskrzypiało. Pojawił się przede mną i siadł na brzegu piaskownicy.

—Czemu jesteś niegrzeczna?—spytał i musnął palcem czubek mojego nosa

Faceci myślą, że to romantyczne.

—Irytujesz mnie człowieku—posłałam mu najbardziej sztuczny uśmiech na jaki mnie było stać

—Zdradź mi swoje imię. Nadal cię nie kojarzę

—Victory—może się odczepi, mam szczerą nadzieję

Milczy, to może znaczyć ze chce mi dać spokój. Może tez myśli. Wykluczam to drugie. Ups

—Bardzo ładne imię—powiedział niskim, dziwnym głosem

Chyba używał mózgu.

͠   * ͠

Godzinę później już normalnie rozmawialiśmy. Graliśmy w : prawda czy  wyzwanie. Trochę się dowiedziałam na jego temat. On, gdy mu powiedziałam moje nazwisko przypomniał sobie, że mieliśmy razem angielski i chemię. Kojarzył mnie wcześniej, ale nie wiedział skąd.

—Kochałeś ją?

—Tak, chyba tak. To było takie nie naturalne i nierealne. Gdy tylko znajdowała się obok mnie, dziwnie się czułem. Taka euforia.
Radość, nieopisane szczęście. Nigdy w życiu tak nie miałem

—To była miłość —stwierdziłam, gdy chłopak zamilkł

—Tak. Tak. Złamała mi serce. Wykorzystała mnie. Tylko po to.
Po to by wrócić do swojego byłego

Gdy to mówił coś stało sie z moim sercem. Chyba pękło.

— Dylan. Wiesz to .... to już było dawno. Nie ma co rozpamiętywać. Za każdym razem gdy o niej myślisz twoje serce ponownie rozpada się na tysiąc drobnych kawałeczków.
To .... Najgorsze już jest za tobą.  Spróbuj już o tym nie myśleć. Przecież  nie na tym kończy się świat

—Ohh Victory—westchnął—Nie, w sumie masz rację. Faktycznie. Mimo to, że to było fajne przeżycie i czasami do tego wracam...... Ale później przynosi mi to ból. Masz racje
---------------------

D/k: Hej ;)

No tak, także rozdziały będą pojawiać się często :*

Do następnego :))))

NieustraszonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz