1 września
To był jeden z najważniejszych dni mojego życia. Pierwszy dzień w nowej szkole, w Hogwarcie. Mama nie raz opowiadała mi jak tam jest. Po raz kolejny sprawdziłem czy przypadkiem czegoś nie zapomniałem.
- Remi, pospiesz się! – krzyknęła mama.
- Już idę! – odparłem i zbiegłem po schodach na dół. W ręce miałem wielką walizkę i klatkę z puchaczem.
- Jesteś taki jak Twój ojciec – stwierdziła, gdy mijałem ją w holu – Zawsze ostatni i niepozbierany.
- I za to go kochasz – rzuciłem wybiegając z domu. Wrzuciłem swoje rzeczy do bagażnika i usiadłem na tylnym siedzeniu samochodu, nadal trzymając posrebrzaną klatkę. Zaraz potem mama dołączyła do mnie i taty, który siedział za kierownicą.
- Jedź już, Matt – zwróciła się zdrobniale do ojca, który przytaknął i uruchomił silnik. Bardzo szybko dotarliśmy na stację. Było tam pełno ludzi. Nikt nawet nie zauważył jak przedostaliśmy się przez barierkę na peron 9 i ¾. Pociąg Londyn – Hogwart już czekał. Czułem jak narasta we mnie zdenerwowanie i strach przed nieznanym. Mój ojciec był całkowicie pochłonięty obserwowaniem czarodziejów, których było pełno na stacji. Tak. Mój tata jest mugolem i pracuje w gimnazjum jako nauczyciel historii. Matka jest czarownicą i prowadzi mały sklepik z ziołami oraz eliksirami na Pokątnej. Nigdy nie zapomnę ich opowieści o tym jak się poznali. Wiele razy o tym słyszałem i zawsze widziałem ten sam błysk radości w ich oczach. Mimo tego, że wiele lat już byli razem nadal kochali się tak samo. Pomyśleć, iż mama wpadła na ojca na ulicy, gdy oboje spieszyli się do pracy. Upadła, a on ją podniósł. Spojrzał w jej niebieskie, błyszczące oczy i najprościej w świecie zakochał się w niej na zabój. Matka widząc szeroki, szczery uśmiech taty również oddała mu serce. Nawet fakt, iż jest ona obdarzona umiejętnością czarowania nie zraził go. Wręcz przeciwnie. Mama wiedziała naprawdę wiele na temat Średniowiecznej Świętej Inkwizycji i innych takich rzeczy. Właśnie tym zajmował się ojciec, gdy się spotkali. Wszystkie kartki wyleciały mu z rąk, a ona podnosząc jedną z nich zwróciła uwagę na temat pracy. Skomentowała kilka faktów i stali się nierozłączni. Nie minęło wiele czasu, gdy oznajmiła mu, kim jest. A on, jak gdyby nigdy nic zaakceptował to. Ja również chciałbym przeżyć coś takiego. Wielką, prawdziwą miłość, która łączy serca, duszę i ciała na wieki.
Zamyśliłem się i wpadłem na coś miękkiego, niewiele większego ode mnie. Odskoczyłam lekko wystraszony i od razu przeprosiłem spuszczając wzrok.
- Nie przejmuj się – usłyszałem wesoły głos. Podniosłem oczy i spojrzałem na roześmianą twarz chłopca. Miał czarne, krótkie włosy, z czego każdy kosmyk odstawał w innym kierunku, ciemne oczy i okulary.
- Przepraszam – powtórzyłem.
- Spoko – rzucił chłopiec – Jestem James, James Potter.
- Remus Lupin, miło mi.
- Jesteś tu pierwszy raz, prawda? – przytaknąłem słysząc pytanie. – Znasz tu kogoś? – tym razem zaprzeczyłem niemym ruchem głowy. – To świetnie! – krzyknął James i pociągnął mnie za sobą. – Gdzie są Twoje rzeczy? – pokazałem mu ojca, który trzymał zarówno mój kufer jak i klatkę z Endoro. –Bierz to wszystko i szukamy wolnego przedziału Remi. Nie ma, na co czekać! – Chłopak naprawdę mi imponował. Znaliśmy się zaledwie od kilku chwil, a on już traktował mnie niczym starego, dobrego przyjaciela. Podobało mi się to. Nigdy nie miałem kogoś bliższego, a tu? W mugolskiej szkole, do której chodziłem przez kilka lat, zawsze trzymałem się na uboczu.
Zabrałem od ojca swoje rzeczy, pożegnałem się z rodzicami i ruszyłem za Potterem do pociągu. Za sobą słyszałem jeszcze nawoływania matki.
- Uważaj na siebie Remi i nie zapomnij o eliksirach! – Eh…, o tym nie da się zapomnieć. Ale teraz nie było czasu na to by rozpamiętywać przeszłość, nawet, jeśli odcisnęła niezatarte piętno na teraźniejszości i przyszłości zarazem. Na samym końcu pociągu znaleźliśmy niemal wolny przedział. Siedział tam tylko niski, pulchny blondynek o przerażonych, jasnych oczach.
- Wolne? – zapytał James, ale zanim chłopiec zdążył cokolwiek powiedzieć czarnowłosy już wyłożył się na jednym z miejsc. Ja wszedłem powoli do środka. Ułożyłem swój kufer i klatkę na półce, która wisiała ponad siedzeniami i opadłem na miejsce tuż obok Jamesa.
- Jestem James Potter – przedstawił się ciemnowłosy wyciągając rękę w stronę blondynka, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Ja jestem Peter Pettigrew – odparł chłopiec. Teraz przyszła kolej na mnie. Przedstawiłem się i uścisnąłem dłoń Petera.
- Przypominasz mi moją babcię – stwierdził blondyn zwracając się do Jamesa.
- Nie wierzę, że jest aż tak przystojna – zażartował czarnowłosy przeczesując dłonią niesforne kosmki i wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Musiałem przyznać, że James nie należał do chłopaków, którym czegokolwiek brakowało. Wręcz przeciwnie.
- No, przystojna to ona nie jest, ale tak samo beztroska jak Ty – dokończył chłopiec.
- Haha! Ty mnie jeszcze nie znasz! – krzyknął Potter i uśmiechnął się jeszcze szerzej, a ja zdziwiony, że można aż tak szeroko rozciągnąć usta roześmiałem się cicho.
CZYTASZ
Remus Lupin diary yaoi
FanfictionZgoda na opublikowanie opowiadania tutaj - jest. Zapraszam do czytania. Opowiadanie znajduje się na bloggerze pod tym samym tytułem.