Prolog.

700 42 1
                                    

- Czyli całe życie byłam okłamywana?! - krzyknęłam patrząc na Tony'ego. - Przez 15 lat okłamywałeś mnie, mówiąc, że moja rodzina nie żyje?!
- Bo nie żyje. - powiedział. - Przynajmniej ja o niczym nie wiem...
Spojrzałam na każdego po kolei.
- Nie kłam... Wiem wszystko. Mam naszyjnik. - powiedziałam chłodno.
Tony i reszta poruszyli się niespokojnie.
- Jak to... Masz naszyjnik? - spytał Thor.
- Z niewielką pomocą udało mi się go zdobyć. - mruknęłam.
- Skąd o nim wiesz? Kto ci o nim powiedział? - głos zabrała Natasha.
- Loki. - w tej chwili do pomieszczenia wszedł ciemnowłosy bóg.
- Przecież nie żyjesz... - powiedział cicho Thor. - Sam widziałem twoją śmierć.
- Och... Bracie... - zaśmiał się Loki. - Tak szybko się mnie nie pozbędziesz.
- Sof... Chodź tu. On może być niebezpieczny. - Steve wyciągnął rękę w moją stronę.
- Nie... - pokręciłam głową. - Zostaję z Lokim. On przynajmniej jest ze mną szczery.
Tony spojrzał na niego.
- To ty powiedziałeś jej prawdę?! To ty dałeś jej naszyjnik?!
- Przynajmniej wie kim jest. - Laufeyson wzruszył ramionami. - Ukrywaliście przed nią prawdę, bo sprawia dla was zagrożenie? Bo jest potężniejsza od was? Ona jest wami. Przecież ma w sobie cząstkę każdego z was.
- Nie poradzi sobie z mocą. Lepiej żeby jej nie miała. - odpowiedział Stark.
- Nie wiesz co może być dla niej dobre. Nie jest twoją córką.
- Ale znam ją dłużej niż ty. Sofie... On chce cię wykorzystać.
- Powiedz kim jest moja rodzina. No dalej. Powiedz to. Głośno. - moje oczy zabłyszczały.
- Maximoff. Ale oni także nie są twoją prawdziwą rodziną. Pojawiłaś się w ich domu. Nie wiadomo skąd. Od pierwszego dnia tam było wiadome, że nie jesteś człowiekiem, dlatego ukryliśmy twoją moc w naszyjniku. Miałaś nigdy się o tym nie dowiedzieć.
- Lepiej było mnie okłamywać przez całe życie. - mruknęłam. - Masz racje.
- Nie poradzisz sobie z mocą! Jesteś zbyt potężna! Sprawiasz zagrożenie dla siebie i dla innych!
- Gdybym wiedziała mogłabym uratować Pietro! - wrzasnęłam. - Kochałam go!
Wanda wyszła z pomieszczenia.
- Ale to i tak nie ma już znaczenia. Zniszcze cię. Zniszczę was wszystkich. - powiedziałam a temperatura w pomieszczeniu spadła. - Pomogę Lokiemu.
- No więc... Skoro już tutaj jestem to mogę dokończyć to co zacząłem. Chodź, Sofie. - pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia.
Ostatni raz spojrzałam na moją starą rodzinę i wyszłam z moim towarzyszem. Od dzisiaj mam nową rodzinę. I dostanę swoją zemstę.

As If It Was YesterdayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz