Loki.

369 31 2
                                    

- Dlaczego ja? - Spojrzałam na Nicka i Tony'ego. - Nie mogę walczyć a mam bawić się w jakiegoś szpiega.
Tony westchnął.
- Sof... Możemy pogadać? - spytał.
- Skoro musimy. - Odeszłam na bok.
- Posłuchaj. Nie pozwalam ci walczyć, bo się o ciebie martwię, rozumiesz?
- Więc lepiej wysłać mnie na rozmowę z Bogiem-szaleńcem? - Spojrzałam na niego z zażenowaniem. - Szkolono mnie do walki. Nie do gadania. Od tego macie Natashę.
- I ciebie. - Natasha stanęła obok Starka.
- Oh... Cudownie. - Mruknęłam.
- Wiem, że mnie nie lubisz ale...
- Wolę już Lokiego od ciebie. - Odwróciłam się i odeszłam.
Romanoff i Stark wymienili spojrzenia.
- Właściwie to dlaczego się nie lubicie? - Spytał Fury, patrząc na odchodzącą Natashę.
- To długa historia na którą raczej nie mamy czasu. Idziemy?
- Tak, tak. Za mną. - Ruszył w stronę długiego korytarza.
Poszłam za nim.
Na samym końcu korytarza znajdowały się żelazne drzwi. Wchodząc do środka, spojrzałam za siebie i wydawało mi się, że dostrzegłam tam coś błyszczącego, ale szybko wyrzuciłam to z głowy i weszłam za Fury'm.
W samym środku pomieszczenia stała wielka metalowa klatka. Obejrzałam się za siebie i zrozumiałam że jestem sama, nie licząc Lokiego, który był w klatce.
Podeszłam bliżej klatki. Stał, odwrócony plecami do mnie.
- Niewiele osób potrafi podkraść się do mnie. - Jego głos był szorstki.
- Nie mów, że się mnie nie spodziewałeś. - Mruknęłam.
- Nie jesteś agentką Romanoff...
- Przykro mi bardzo. - Powiedziałam sarkastycznie.
- Kojarze skądś ten głos...
- Wiele osób mi to mówi.
Odwrócił się.
Patrzyłam na niego z lekkim zażenowaniem.
- Nie spodziewałem się ciebie tutaj. A na pewno nie teraz. Dopiero po mieszance tortur jaką zaplanował dla mnie Fury. Byłabyś przyjacielska, przyniosłabyś ukojenie swoim anielskim głosem. Byłabyś taka jak twoja matka.
- Moja matka? Skąd znasz moją matkę?
Zaśmiał się.
- To długa historia. Nie mamy na nią teraz czasu.
- Jaki jest twój cel?
- Myślisz, że przysyłając cię tutaj, zmiękczą moje serce i pójdę na współpracę?
- Dlaczego porwałeś mojego przyjaciela i agenta Bartona?
- To twój przyjaciel? Wybacz... Nie wiedziałem. Gbybym wiedział... Zabiłbym go od razu.
Patrzyłam na niego.
- Ale spokojnie... Nie denerwuj się... Nic mu nie zrobiłem. Jeszcze.
- Dlaczego chcesz go zabić?
- Jesteś kłamcą i zabójcą. Mordującym dla innych kłamców i zabójców. Udajesz, że jesteś niezależna. Że masz własny kodeks. Ale ja znam całą twoją historię. I wątpie czy uda ci się zmazać tyle czerwieni.
Patrzyłam na niego.
- Szukasz czegoś co osłodzi ci ten koszmar. Ale nie znajdziesz. Bo on jest częścią ciebie. I nigdy nie ustąpi. - Uderzył pięścią w szybę. - Nie zabije go. Wyśle go tutaj, żeby cię wykończył. Powoli i intymnie. A kiedy zobaczy co zrobił i zaskomle nad tobą... Rozwale mu łeb.
Odwróciłam się, a do moich oczu napłynęły łzy.
- Jesteś potworem... - Powiedziałam cicho.
- Nie... Ale potwór jest pomiędzy wami. - Zaśmiał się.
- Czyli Banner? - Spojrzałam na niego. - Co?
- Chłopaki. - Przycisnęłam słuchawkę do ucha. - Chodzi o Bannera.
Spojrzałam na Lokiego.
- Dziękuje za współpracę. - Uśmiechnełam się i wyszłam.
Weszłam do pokoju w którym zebrali się wszyscy.

As If It Was YesterdayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz