#7 Szkoła

504 35 10
                                    

Po męczącym weekendzie nastał poniedziałek - najgorszy dzień tygodnia, jaki może istnieć. Nasi bohaterowie na swój sposób zaczęli przygotowywać się do wyjścia do szkoły.

Marinette miała w zwyczaju wstawać późno, przez co często w szkole była na styk. Dziś było inaczej. Wstała wcześniej, ubrała się w to, co zwykle i zaczęła przygotowywać śniadanie. Mary ma podobny zwyczaj wstawania jak najpóźniej.

- Mary! - pisnęła Iris. - Mary! Wstawaj! - zero reakcji.

Na nieszczęście kwami dziewczyna miała twardy sen. Stworzonko nie miało innego wyjścia...

- Marinette! Szybko! - krzyknął motyl i schował się za kwiatkiem na parapecie.

- Już idę. - do pokoju Śpiącej Królewny weszła młodsza gospodyni. - Mary?! To ty jeszcze śpisz?!

Z uśmiechem na ustach ciemnowłosa chwyciła za kołdrę i energicznym ruchem szarpnęła. Śpioch zaczął szukać ręką zguby, ale zamiast tego miała bliskie spotkanie z podłogą.

- Wygodnie? - zapytała ze śmiechem Marinette.

- Która godzina? - odparła w pół przytomna polka.

- Za piętnaście minut ósma.

- Ósma? - poderwała się na równe nogi. - Nie zdążę, nie zdążę, nie zdążę!

Mary zaczęła chaotycznie się ubierać i biegać po całym pokoju.

- Jak coś, zrobiłam śniadanie. - powiedziała Marinette i udała się do kuchni.

- Omatkomatkomatko! -powiedziała z paniką w głosie.

- Uspokój się. - powiedziała kwami. - Tu masz ciuchy. - wskazała na krzesło.

- Dziękuję! - posłała promienny uśmiech istotce.

Dziewczyna ubrała się w rekordowym tempie i zeszła na dół. Zjadła równie szybko śniadanie. Podbiegła do drzwi wyjściowych, gdzie czekała na nią gotowa go wyjścia francuska.

- Niezłe tempo. - zaśmiała się, spoglądają na wyimaginowany zegarek na ręce.

Zeszły do piekarni rodziców Marinette, w której od rana panował już spory ruch.

- Widzę, że dziś punktualnie. - zażartował Tom.

- Wiesz tato, trzeba dać dobry przykład. - spojrzała na Mary. - Wrócimy dziś trochę później.

- W takim razie miłej zabawy. - podszedł do córki i wręczył różowe pudełko. - To na później.

- Dziękujemy! - odparły chórem i wyszły.

🐾🗼🐾

Karin od wczesnego rana była już na nogach i przygotowywała się do szkoły. Zasiadła przy biurku i zaczęła coś obklejać papierem ozdobnym. Odgłos taśmy klejącej obudził wilkopodobnego.

- Karin? - powiedział zaspanym głosem. - Co robisz o tej godzinie?

- Kończę przygotowywać prezent dla Mary. - odpowiedziała z uśmiechem.

- Mary ma dzisiaj urodziny? - odparł ze zdziwieniem.

- Tak! Razem z Marinette i Adrienem organizujemy jej imprezę niespodziankę. - stworek podleciał do twarzy białowłosej.

- A co ja mogę jej dać? - zapytał z żalem.

- Hymm... Niech pomyślę... - zaczęła głaskać się po brodzie. - Mary trenuje balet, uwielbia projektować, rysować, robić zdjęcia oraz bohaterów Marvela, zwłaszcza Thora. Do wyboru, do koloru.

Miraculum: Historia Wilka i MotylaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz