Rozdział 4

63 8 0
                                    

Ania jedąc miała cały czas łzy w oczach, nie chciała tam iść. Bała się. Mama Ani próbowała ją uspokoić, ona wiedziała, że ona jest bardzo wrażliwa. Kiedy dotarli na miejsce Ania była przerażona. Nie chciała być znowu nazywana "tą psychiczną", ale z drugiej strony, jak dłużej się zastanowiła i pomyślała "przecież ja jestem samobójcą, tam są ludzie, którzy mnie zrozumieją". Otworzyła drzwi. Zrobiła wielkie oczy i zamilkła. Weszła do gabinetu dyrektora i jej mama zapisała ją, podpisała wszystkie papiery. Ania odczuła wielkie zdenerwowanie. Nie wiedziała co ją tu może spotkać. Pani Kowal pokazała jej pokój, w którym zamieszka. Miała jeszcze współlokatorke, oczywiście ona nic wcześniej nie wiedziała. Ania spytała opiekuna:
-Kto to jest?
-Ehh. No wiesz Aniu to Karolina. Trafiła tu dlatego, że cały czas się okleczala, aż do kości, już parę razy próbowała popełnić samobójstwo. Zaczynała tak jak ty, najpierw przyszła na 1-2 tygodnie, a teraz jest tu już ponad rok. Jest odważna i stanowcza, ale tylko taką udaje. Tak naprawdę jest wrażliwa.
-I ja mam z nią mieszkać?! To nie jest dobry pomysł.. -powiedziała stanowczo Ania.
-Tu jest wolne miejsce, a tak w ogóle musisz być na tym oddziale, czyli tu.
-No już dobrze.
-Aniu ja już ide, przywitaj się z Karoliną. Daj jej szanse.
-Spróbuje. Do widzenia.
Dziewczyna usiadła na łóżku, a współlokatorka dziwnie na nią po patrzyła, podeszła, usiadła kolo niej i powiedziała:
-Hej laska! Jak masz na imię? I w ogóle czemu tu trafiłaś?
-Hej? Jestem Ania. Trafiłam tu bo...-powiedziała nie pewnym głosem i podniosła rękawy.
-O czyli samobójca. Witam w klubie. Powinniśmy się razem dogadać. Ja jestem Karola. -stanowczo powiedziała.
-Słyszałam..
-Ale wiesz co?
-Co?
-Widzę w tobie coś niezwykłego. Jesteś niesamowitą osobą, widzę to. Jesteś wrażliwa, dużo przeszłaś. Jesteś samobójcą, chcesz śmierci, ale widzę lęk. Boisz się. Boisz się, że będzie jeszcze gorzej. Ale uwierz, że to powietrze cię zabija, ludzie cię dobijają.
-Skąd ty to wiesz?!
-Widzę to. Umiem odczytać w oczach wszystko.
-Co? Jak?
-Hyym ma się ten talent.
-Jestem tu tylko na tydzień.
-Spoko. Jeszcze wrocisz. Zapewne.
-Okey?
Następnego dnia. Dziewczyny wstały i poszły na śniadanie. Usiedli na obiadówce i Ania zobaczyła, że Karolina jest ta najważniejsza z wszystkich. Ale zauważyła też, że tam jest fajnie, tam są ludzie, którzy rozumieją się. Są inni, lepsi od tych normalnych. Osoby, są tan wcale nie są tacy za jakiś się ich uważa. Po obiedzie Ania poszła do pokoju i wyjeła notatnik i zaczęła rysować. Narysowała anioła, ale niezwykłego. Takiego, który cierpi, ma rany na rękach i napis widniał na dole: "Moje oczy są puste, serce złamane, ciało zniszczone". Ktoś nagle ją zawolał, żeby wzięła tabletki, a w tym czasie weszła Karola i zobaczyła na łóżku zeszyt. Z ciekawości otworzyła go, chciała się dowiedzieć czy to co myśli o niej się sprawdziło. Otworzyła i pomyślała:
-No i miałam racje. Teraz tylko trzeba jeszcze dodać jej odwagi.
Karola postanowiła, że zabierze ją w jej ulubione miejsce, nad wodospad. One nie uciekły, szedł z nimi ochroniasz. Ania dziwnie się czuła w jego towarzystwie, natomiast Karoli to obojętne, bo się przyzwyczaiła. Kiedy szli o rozmawiali o tym, dlaczego Karola chce ją tam zabrać. Kiedy dotarli Anka zobaczyła zupełnie niezwykłe miejsce, wielki wodospad. Było lato, więc mogły się pokąpać. Karola powiedziała do Ani:
-Widzisz to miejsce. Jesteśmy na samej górze. Tutaj po raz pierwszy się okaleczyłam, to miejsce jest dla mnie niezwykle ważne, lubię się tu wyciszać. Jeżeli będziesz chciała przychodź tu kiedy chcesz. A teraz skocz, będzie fajnie.
-Co? Ja? Ale ja się boje.
-Tak, ty! Musisz przezwyciężyć strach, lek który trzymasz w sobie. Uwierz mi to niesamowite uczucie. Wierze w ciebie.
Po tych słowach Ania bez wahania powiedziała:
-Jeżeli wierzysz to zaryzykuje. Może masz racje.
-Ja zawsze mam racje.
Najpierw Karola szybko skoczyła do wody z uśmiechem na twarzy i zawołała:
-Anka dajesz, nie daj się lękowi, dasz radę. Wierze w ciebie!
Dziewczyna zamknęła oczy, cały czas powtarzała "Dasz radę, jesteś silna". Nagle skoczyła. Jak byka w drodze Ania odczuła radość z tego co zrobiła. Przez dłuższą chwile bawiły, chlapały się, nurkowali. Anka przy Karoli czuła, że żyje. Odczuła nareszcie szczęście. Po jakimś czasie usiedli przy brzegu i Ania zaczęła rozmowę:
-Karolina dlaczego ty mnie tu zabrałaś? Po co to robisz?
-Ehh. Chce ci pomóc. Nie chce, żebyś skończyła jak ja. Chce, żebyś żyła i była szczęśliwa.
-Co masz na myśli? Jak to?
-No weź zobacz na mnie. No tak jestem może i silna, twarda, ale praktycznie każdy nazywa mnie "psychiczną, samobójcą". Byłam gnębiona, nienawidziłam szkoły. Dlatego też tu trafiłam "do wariatkowa". Dużo przeszłam , jestem silniejsza od wszystkiego. Nikt ani nic mnie nie powstrzyma. A i mam całe uda, biodra, brzuch, ręce, kostki w bliznach. Na ciebie jeszcze nie jest za późno.
-Ehh. Miałam podobną historię. Też byłam gnębiona, dlatego zaczęłam to wszystko, zaczęło się od niewinnych kresek, a potem była tylko jedna wielka masakra. Zagłębiłam się w smutku no i wykryto u mnie depresję. -Uwierz mi, że nie jest jeszcze za późno. Ty masz wszystko, rodzinę, przyjaciół, chłopaka. Ratuj siebie. Nie poddawaj się tak jak ja to zrobiłam. Teraz idziemy już do tego wariatkowa, musimy już wracać.
-Dobrze, ale muszę ci powiedzieć, że jesteś wspaniałym człowiekiem, naprawdę.
-Heh. Kto jak woli. -zaśmiała się lekko.
Przez resztę czasu, który Ania spędziła w szpitalu psychiatrycznym, bardzo zżyła się z Karolą. Dzięki niej zrozumiała dużo ważnych rzeczy. Były jak siostry. Rozumieli się jak nikt inny. Przez ten tydzień spędzili wspaniały czas razem. W dzień kiedy Ania miała już wyjechać nie chciała rozstawać się z Karoliną. Żegnała się z nią 5 minut. Na sam koniec Karola powiedziała na ucho Ani:
-Pamiętaj, ja w ciebie wierzę.

Uwierzyć Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz