Rozdział 2

15 1 3
                                    

Lili:
Gdy weszłam do szkoły od razu zauważyłam stojąca przy szafce Rose. Jprdl ale ona się szczerzyła! Jakby zaraz miały jej wylecieć wszystkie zęby z buzi. Zauważyła mnie i od razu do mnie podbiegła machając rękoma na wszystkie strony i skacząc jak kangur.
- Lil! O mój Boże Lil!- darła się na cały korytarz.
- Zamknij się bo pomyślą że zwariowałaś... O przepraszam. Wszyscy to już wiedzą!- zarechotałam.
- Bardzo śmieszne... Ale nie o to chodzi!!! Oni tu są rozumiesz?! Są tu!!!- krzyczała mi do ucha.
Doskonale rozumiałam o co chodzi ale bez przesady. Ja się bym nie podniecała na widok największych przystojniaków w Sydney... Może trochę.
- Rori kumam o co chodzi.- odpowiadałam ze spokojem- ale chodź już na lekcje bo się spóźnimy.
Z wielkim bananem na ustach Pasada grzecznie za mną poszła.
Poniedziałek... Pierwszy powinien być śpiew więc udałyśmy się do naszej sali. Pasada od razu pobiegła na swoje miejsce gdy ja wpadłam na jakąś wysoką sylwetkę.
- Jak stoisz palancie!- wydarłam się
- O przepraszam...- gdy odwrócił się w moją stronę zaniemówiłam. To był Clifford. Jebany Michael Clifford. Przecież to nim zawsze marzyłam. To on był moim pragnieniem! Był poprostu ideałem...
- Plastiku. Sory że stoję na drodze takiej pustej lali.
Wbiło mnie w ziemię. Nie wierzę że tak powiedział. Spuściłam głowę i usiadłam na swoje miejsce przy pulpicie z nutami. Skuliłam się tak bardzo że z moich 150 cm wzrostu zrobiło się najwyżej 90. Łzy naleciały mi do oczu bo nie mogłam uwierzyć że mój przyjaciel tak mnie zapomniał i tak mnie wzywał nie znając mnie. Jedna łza spłynęła po policzku a już kolejnych nie mogłam zatrzymać...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Robi się ciekawie co?
O co chodzi z tym przyjacielem Cliffordem? Tajemnice się mnożą 😃. Przepraszam że tak późno rozdział ale weny nie miałam xD Gwiazdujcie i zostawiajcie komentarze do następnego xoxo

KonkursOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz