Furia

333 14 2
                                    

Gdy świetowaliśmy moją wygraną w głosowaniu, wszyscy mieliśmy świetnie nastroje. Śpiewaliśmy, żartowaliśmy, śmialiśmy itp. Ale nagle...zgasło światło. Od razu opuścił nas miły nastrój:

- Ej Old. Zobacz zasilanie. - powiedział Pingwin.
- Okej. - odpowiedziałem.

Wziąłem latarkę i poszedłem więc do pokoju RAT'a aby zobaczyć, czy jest włączone zasilanie:

- Gdzie to jest...? Mam.

Podszedłem więc i patrzę. Wszystko jest okej. Patrzę wyżej. Przecięty kabel. Ale jak mógł ktoś przeciąć kabel gdy jest włączone zasilanie? Chyba, że ten ktoś najpierw wyłączył, odciął i potem włączył, dla zmylenia. No trudno. Wróciłem do jadalni:

- Ktoś odciął kabel. - powiedziałem.
- Ale kto? - powiedział Foxy
- Myślę, że... - zaczął Chester - On!

W drzwiach pojawił się Candy. Tylko, że wyglądał inaczej. Miał biodra, szersze bary, niżej brwi i inną sylwetkę. Zaczął śpiewać swą piosenkę, tylko, innym tonem. Trochę wyższym niż zazwyczaj śpiewa

Tak wyglądał gdy go zobaczyliśmy w drzwiach

Tak wyglądał gdy go zobaczyliśmy w drzwiach

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Dla porównania

Zaśpiewał połowę pierwszej zwrotki i zgasła mi latarka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zaśpiewał połowę pierwszej zwrotki i zgasła mi latarka. Po chwili jednak zapaliło się światło (jeżeli zapali się światło a jest coś nie tak z zasilaniem, to znaczy, że uruchomił się agregat), ale jednocześnie coś mnie złapało za gardło i przycisnęło do ściany z masywną siłą. Nie widziałem kto, bo zamknąłem oczy. Po chwili otworzyłem i patrzę... Candy! Zaczął śpiewać resztę piosenki, innym głosem. Takim zepsutym, przytłumionym. Dziwiło mnie to, co się z nim stało. Nie miał lewego oka, srodka tułowia, kostiumu od prawej ręki, środka lewego ucha, miał dziurę z lewej strony głowy, dziurę w lewej ręce i lewej nodze.

Gdy zaśpiewał połowę drugiej zwrotki rzucił mnie na podłogę, zaczął śpiewać dalej a przy okazji bić po twarzy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Gdy zaśpiewał połowę drugiej zwrotki rzucił mnie na podłogę, zaczął śpiewać dalej a przy okazji bić po twarzy. Skończył śpiewać drugą zwrotkę:

- Ha! I i i co teteraz zrobisz? - powiedział przecinającym się głosem.

Ja się uśmiechnąłem. Po chwili zgasło światło, a gdy się zapaliło, wygladałem inaczej. Byłem koloru beżowego. Nie posiadałem oczu, miałem na głowie szwy ciągnące się od pyska do czubka głowy, widać było u mnie przejścia między klatką piersiową, brzuchem a biodrami. Miałem gołe nogi (nie posiadałem kostiumu od stóp) i gołą jedną dłoń.

Wtedy chwyciłem Candy'ego za gardło, podniosłem się i rzuciłem nim o ścianę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wtedy chwyciłem Candy'ego za gardło, podniosłem się i rzuciłem nim o ścianę. Ten popatrzył się na mnie ze strachem. Podszedłem pod niego i wywaliłem mu petardę z pięści w brzuch. Ten wydał z siebie robotyczny jęk i się wyłączył. Wszyscy się na mnie patrzyli ze zdziwiwniem:

- Co? - spytałem spowolnionym głosem (w tym stanie miałem zepsuty syntezator, więc mówiłem spowolnionym głosem).
- Old. Cz...czy to napewno ty? - spytała Mangle.
- Ja. Dlaczego pytasz?
- Bo wogóle cie nie poznaję.
- Aha. Już mówię. Gdy jestem w stanie wściekłości, zamieniam się w to. - powiedziałem pokazując na siebię - Nazywam siebię: The Cat.
- Dlaczego zamieniasz się w to? - Spytał RAT.
- Szczerze RAT? Nie mam pojęcia.
- Po jakim czasie zamienisz się znowu w Old'a?
- Jak ochłonę. Dobra. Trzeba coś z nim zrobić. Wiem. Zwiążmy go i zawieźmy do Puppeta. Kto jedzie
- Ja. - powiedział RAT i Cindy.
- Okej. Jedziemy.

Ochłonąłem. Zgasło i zapaliło się światło. Wtedy byłem sobą. Old'em. Wkońcu. Po pięciu minutach nadal wyłączonego Candy'ego wrzuciliśmy na tył samochodu. RAT usiadł z przodu a Cindy z tyłu obok Candy'ego. Ja prowadziłem. W połowie drogi Candy zaczął się przebudzać. Nic nie wiedzieliśmy o tym. Wtedy on rzucił się na Cindy:

- Aaaaaaa! Old! - krzyknęła.

Spojrzałem sie do tyłu i powiedziałem:

- O k***a!

Odbiłem samochód w drugą stronę, żeby Candy się przewrócił. Cindy uderzyła go w twarz i się uspokoił. Spytał:

- Gdzie e e mnie wie wieziecie?
- Siedź cicho i zamknij się. - powiedział RAT.
- Haha. - zaśmiał się cicho - To wolny kra kraj. Mogę mó ó ówić co chcę.

Nigdy tak nie gadał:

- Chcesz wiedzieć? - spytałem - Wieziemy cię do Puppeta.
- Co?! Nie e e. Wypuście cie mnie!

Cindy znowu trzasnęła go w twarz. Ale on się wściekł bardziej. To ona go wyłączyła. Po godzinie mordergi przyjechaliśmy na miejsce. Wyciągnęliśmy go i przylywlekliśmy go do "Freddy Fazbear's Pizza". Weszliśmy do środka. Na scenie stał Bonnie, Freddy i Chica. Spojrzeli na nas. Freddy powiedział:

- Cześć wam. Dla...dlaczego wleczecie Candy'ego?
- Ach... Długa historia. - powiedział RAT.
- Aha. Wy pewnie do Puppeta. Tak? - spytał Bonnie.
- Tak. Wiecie gdzie może być? - rzekła Cindy.
- W warsztacie. Wiecie gdzie.
- Wiemy.

Zawlekliśmy go do warsztatu:

- Cześć Puppet. - przywitaliśmy się.
- Cześć wam. What the... Co z nim się stało?
- Długa historia. - rzekła Cindy - Przywieźliśmy go do ciebie bo Old tego nie zrobi.
- Ach...będzie ciężko. Ale okej.
- Dzięki wielkie. - rzekłem - Co go trafiło?

Puppet obejrzał go, zaglądnął do panelu sterowania i spytał:

- Czy w ostatnim czasie coś się wydarzyło?
- W sensie? - spytałem.
- No czy coś go rozwścieczyło.
- Tak.
- Co takiego?
- Jedna rzecz to taka, że ja z Cindy się kochamy. Widział, jak się całowaliśmy. Potem zobaczył, że trzymam jego mikrofon to zrobił głosowanie kto lepiej zaśpiewa.
- Noooo...
- Ja wygrałem. To się wkurzył. A po jakimś czasie zamienił się w to.
- Aha. No dobrze. Zostawcie go mi. Ja się nim zajmę. Wy idźcie do domu.
- Okej.

Pojechaliśmy więc do domu. Gdy wróciliśmy, wszyscy poszli do siebie. Ja z Cindy poszliśmy do mojego pokoju. Cindy mnie objęła i powiedziała:

- Kotku. Jak ja cię bardzo kocham.
- Ja cię też. Szaleję za tobą.

Patrzyliśmy sobie w oczy. Po chwili zaczęliśmy się namiętnie całować. Położyłem się na łóżku (kupiłem jakiś czas temu), a Cindy usiadła na mnie i całowaliśmy się dalej. I doszło do wiecie czego. Nie będę mówił pewnie się domyślacie. Gdy skończyliśmy, Cindy przytuliła się do mnie:

- Jesteś wspaniały - powiedziała.
- Ty też kiciu.

I postanowiliśmy, że pójdziemy spać.

Tydzień później. Dzień minął normalnie. Pod koniec dnia byliśmy tak byli zmęczeni, że wszyscy poszli wcześnie spać. Gdy ja z Cindy razem zasnęliśmy (odkąd jesteśmy razem to i śpimy razem) wszedł do nas Candy. Zobaczył nas i zacisnął pięści (dowiedzieliśmy się od Chester'a).

Five Nights at Candy'sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz